Każdego dnia wolontariusze i inspektorzy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Szczecinie pomagają setkom zwierząt. Coraz częściej zdarza się, że psy, koty czy gryzonie są podrzucane w transporterach pod siedzibę instytucji przy ul. Beyzyma. Taka sytuacja miała miejsce w miniony poniedziałek. Porzucony został dorosły kocur. W transporterze znajdował się też poruszający list.

 

Ile czasu zwierzę przebywało w transporterze przed siedzibą TOZ? Tego nie wiadomo, ale wg inspektorów niedługo, ponieważ kocur był czysty.

„Kot pozostawiony kilka metrów od wejścia wśród naszych transporterów suszących się po umyciu. Jak długo tam stał? Trudno nam oszacować. W środku czysto, więc mamy nadzieję, że niedługo”, napisali na Facebooku przedstawiciele szczecińskiego TOZ-u, apelując, by pod żadnym pozorem, nie porzucać tak zwierząt bez powiadomienia o tym instytucji.

„Mój opiekun jest w szpitalu. Lubię gotowane jarzyny i ser...”

Z listu, który opiekun zostawił przy zwierzaku, dowiadujemy się, jak kot ma na imię i dlaczego niemożliwa była dalsza opieka nad nim: „Mam 4 lata. Mój opiekun jest w szpitalu i nie może się mną dłużej zajmować. Zaopiekujcie się mną, tylko błagam: nie oddawajcie mnie do schroniska. Jadam wszystko. Lubię gotowane jarzyny i ser. Dom, ogród, balkon”.

Inspektorzy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami zaopiekowali się kotem, ale przyznają, że zwierzę bardzo źle znosi konieczność przebywania w klatce. Pilnie poszukiwany jest dla niego nowy dom.

TOZ co jakiś czas opisuje w swoich kanałach społecznościowych przypadki podrzucanych zwierząt. Najczęściej ludzie pozbywają się w ten sposób kotów oraz gryzoni.