Piątkowy wieczór we Free Blues Clubie upłynął pod znakiem muzyki Big Fat Mamy, DJ Twistera i Pana Trola. Koncert śmiało mogę nazwać najbardziej energetycznym, na jakim udało mi się być w ostatnim czasie. Szaleństwo, różnorodność, moc  tak określić można wieczór 22 października. Kto nie był, niech żałuje!

Piątkowy wieczór we Free Blues Clubie upłynął pod znakiem muzyki Big Fat Mamy, DJ Twistera i Pana Trola. Koncert śmiało mogę nazwać najbardziej energetycznym, na jakim udało mi się być w ostatnim czasie. Szaleństwo, różnorodność, moc  tak określić można wieczór 22 października. Kto nie był, niech żałuje!

Na scenę artyści weszli na krótko przed godziną 22 i już od początku zaskoczyli zgromadzonych gości nową, świeżą aranżacją swoich utworów. Można było usłyszeć takie kawałki jak Boom That Basement, Dem Bonse czy Kult Okulara.

Olek w przerwach między piosenkami raczył gości swoimi wysublimowanymi, z lekka frywolnymi komentarzami. Rozśmieszało to słuchaczy oraz dodawało blasku całej imprezie.

Z łączenia styli Big Fat Mama jest znana od dawna. Twórczość zespołu w żaden sposób nie daje się jednoznacznie sklasyfikować. Wczorajszy koncert był doskonałym dowodem na to, jak wiele pomysłów tkwi w głowach kapeli i towarzyszących jej na scenie gości.

O mocy tego wydarzenia świadczy również wypełniony po brzegi lokal. Publiczność żądna była mocnych wrażeń i na pewno się nie rozczarowała. Energia, jaką emanowali artyści znalazła swoje odzwierciedlenie pod sceną, gdzie ludzie tańczyli i wtórowali zespołowi.

Gruba Mama ma w swoim rodzimym mieście wielu fanów i mam nadzieję, że nie każe na siebie ponownie tak długo czekać. Liczę również na to, że znów nas czymś zaskoczy.