“Wszystko, co kocham” to film, który potwierdza duże możliwości Jacka Borcucha, jednego z najbardziej obiecujących reżyserów młodego pokolenia. Już za kilka dni zostanie pokazany na bardzo prestiżowym festiwalu filmów niezależnych w Sundance, gdzie weźmie udział w konkursie w kategorii najlepszy dramat zagraniczny. Tymczasem od 15 stycznia można go oglądać w polskich kinach, m.in. w szczecińskim Multikinie.
Pierwsze miłosne wtajemniczenia , ukradkiem wypalane papierosy, późne powroty do domu- uroki dojrzewania. To wszystko widzieliśmy już na ekranie wielokrotnie. Tym razem jednak mamy do czynienia z nieco innym ujęciem tego tematu. Młodzieńczy bunt jest bowiem pokazany na tle polskiej historii w takim jej momencie, który rzadko do tej pory był opisywany w ten sposób (czyli właśnie oczami nastolatków).
Licealista Janek (w tej roli Mateusz Kościukiewicz) mieszka w niedużej miejscowości na wybrzeżu Jest rok 1981. Jego ojciec (Andrzej Chyra)jest oficerem marynarki wojennej, który co prawda należy do partii, ale nie z przyczyn ideowych, ale dlatego, że tego wymaga jego stopień wojskowy. Janek dowiaduje się o sytuacji w kraju głównie od niego i z podsłuchanych rozmów rodziców. Wie, że Rosjanie zamierzają wkroczyć do Polski, ale nie zdaje sobie sprawy jakie to może przynieść konsekwencje. Znacznie bardziej zaabsorbowany jest muzyką swego punk-rockowego zespołu WCK (Wszystko Co Kocham), w którym śpiewa. Pierwsze sceny filmu to próba owej grupy w kolejowym wagonie.
Chłopcy wysyłają nagraną przez siebie kasetę na festiwal w Koszalinie. Mniej więcej w tym czasie Janek zaczyna się spotykać z Basią (Olga Frycz). Razem idą do kina na film z Bruce`m Lee. Ona jest córką działacza “Solidarności” I kiedy jej ojciec 13 grudnia zostaje zatrzymany, ze łzami w oczach mówi Jankowi “Nie przychodź do mnie więcej”. To taki pierwsze bolesne doświadczenie, które uświadamia bohaterom filmu, że czas beztroskiej zabawy i marzeń, niestety nie będzie trwał zbyt długo. Jeszcze bardziej dotkliwym zderzeniem z dorosłym światem polityki jest szkolne zakończenie roku, podczas którego występuje WCK. Chłopcy długo przygotowują się do tego koncertu, by w ostatniej chwili dowiedzieć się, że nie mogą wykonać swoich tekstów, bo są nieocenzurowane. Jednak decydują się wyjść na scenę, a następnego dnia całe miasteczko mówi o “największym proteście antysocjalistycznym w powiecie od początku stanu wojenego”
W filmie ważną rolę odgrywa więc muzyka - jako nośnik myśli i emocji oraz jako forma reakcji na nakazy i zakazy, które są coraz bardziej opresyjne i trudne do do zaakceptowania (godzina milicyjna, kartki na podstawowe produkty żywnościowe).Na ścieżce dźwiękowej znalazły się zatem m.in. dwa utwory zespołu Dezerter “Plakat” i “Ku przyszłości”, zespół Janka wykonuje kompozycję innej punkowej legendy – WC “Dobranoc dla wybranych”. Poza tym słyszymy bardziej nastrojowe, ilustracyjne sekwencje skomponowane przez Daniela Blooma (z którym reżyser filmu współpracował już przy poprzednich swych produkcjach- “Tulipany” i “Kallafiorr”).
Krzysztof Grabowski (perkusista Dezertera) w wywiadzie udzielonym “Gazecie Wyborczej” stwierdził., że wiele scen z “Wszystko, co kocham” jest jakby wycięta z jego własnych doświadczeń, z początków istnienia jego pierwszej grupy muzycznej SS-20, którą zakładał właśnie na początku lat 80-ych.Tak więc zapewne dla dzisiejszych fanów punk-rocka i alternatywy, może to być ciekawa lekcja historii i obyczajowości.
Komentarze
1