– Chcieli wracać po worki i rękawiczki, żeby od razu zabrać się do pracy. Z trudem wytłumaczyłem im, że jest już godzina 19 i trzeba przełożyć sprzątanie na następny dzień – uśmiecha się Paweł Iwańczak, tata Tymona.
Przez noc zapał do pracy nie osłabł. W sobotę wrócili na najbardziej zaśmiecony fragment Parku Międzyosiedlowego, czyli zadrzewiony teren pełen nierówności i płyt pozostawionych po budowie sąsiedniego blokowiska.
– Przez ponad dwie godziny zebrali trzy worki śmieci. Inne dzieci dopytywały, dlaczego to robią, czy to nie jest jakaś kara, ale były też takie, które pomogły coś wrzucić do worka – opowiada pan Paweł, który cały czas czuwał nad bezpieczeństwem dzieci.
– Jestem dumny z pomysłu i jego realizacji przez syna oraz jego kolegę – podkreśla.
Komentarze