Co Przestańcie mają w głowie? Można się o tym dowiedzieć m. in. z przyzwoicie wydanej książeczki z tekstami. W ogóle cała płyta robi wrażenie debiutu z prawdziwego zdarzenia. To już nie jest zespół tylko ze szczecińskiego podwórka. Zespół z podwórka nie osiąga takiego brzmienia, nie ma takiego instrumentarium, a wydania jego LP nie wspiera finansowo ponad 300. fanów z Polski.
Chłopaki zaczynają tak, jak pewnie chcieliby, żeby ich płyta była postrzegana jako całość – z przytupem, na wesoło i z energią. Wejście wokalu wprowadza słuchacza na właściwy tor, a linia melodyczna jest doprawdy oryginalna. To przedsmak.
Następna kompozycja i przenosimy się do „Kosmicznego Statku” – Ci, którzy zespół znają nie od dziś, zapewne już zdążyli się przyzwyczaić do tego naprawdę dobrego i skocznego numeru z ciekawym tekstem. Tekst – to kolejny element, który bardzo rzutuje na muzykę kwartetu, co okaże się jeszcze w ciągu dalszej przygody z płytą.
Kolejny numer, „ 1-2 (un deux)”, zaczyna rozdział przewrotnej i rozwiązłej miłości na płycie „Czekczera Czyrakcza”, a jest jej tutaj sporo. Nie unika się tu dosłowności: „No raz dwa chodźmy do łóżka, no raz dwa chodźmy do łóżka...”
Środek albumu to historyjki małe i duże, miłosne i o tym, że „Myślę, więc znikam”, o robieniu „gilli gilli”. Nieco dziwi koncepcja „Zdrowego Skitu (Dzidzia Song)”... Czy to kolejna zabawa kwartetu z wszelakimi konwencjami? Po odgłosach kawiarni położonej nieopodal miejskiego skrzyżowania, przenosimy się w świat dźwięków rodem z japońskich wynalazków Nintendo z początku lat 90. . Co niektórym może się przypomnieć dzieciństwo i dyskietki wkładane do kultowych konsoli.
I wracamy. Kawałek „Kiedy myślę o tobie” mógłby się chyba stać hitem rozgłośni radiowych przeznaczonych dla kierowców ciężarówek. Różne są gusta i pewnie znajdą się miłośnicy również tej kompozycji, chciałbym poznać ich bogate życie wewnętrzne. Ale nie o wyrafinowane uczucia przecież chodzi na tej płycie.
„Truskawki” to kolejny utwór wpasowujący się w poetykę gier i zabaw interpersonalnych. Za nim „Line Ciong”, o tym, że wcale nie musi być interpersonalnie.
Krążek kończy się rewelacyjnym podsumowaniem – „Chorym Skitem”. Totalnie rozczulające są cymbałki, a całość wywołuje z miejsca uśmiech na twarzy. Cóż, autoironia w najlepszym wydaniu!
Płyta „Czekczera Czyrakcza” wyróżnia się i nie jest to stwierdzenie na wyrost. Czy słuchacze odnajdą tam siebie – to się okaże.
Patronat medialny nad krążkiem objął portal wszczecinie.pl, CD do nabycia tutaj.
Komentarze
2