Właściciele Kina Pionier nadal chcą, aby to miasto odkupiło od nich nieruchomość i utrzymało działalność kultowej instytucji. „Mieliśmy zapytania od sieci kebabów, ale dla nas nie jest najważniejsza cena, a zachowanie kina i historii tego miejsca” – podkreśla współwłaściciel Marcin Szewczyk.
Chętnych na kupienie Kina Pionier nie brakuje. Ostatnio głośno było o firmie, która „posiada bogate doświadczenie i prowadzi liczne projekty filmowe na terenie Polski, w tym także Szczecina”. Jej przedstawiciel nie zdradzał żadnych danych, a w informacji prasowej deklarował, że potencjalny inwestor „zapewnia utrzymanie kina i zachowanie jego historii”.
Kebab w miejscu kultowego kina?
O przyszłości Kina Pionier dyskutowali w poniedziałek radni miejscy z Komisji ds. Kultury i Promocji Miasta. Na spotkanie zaprosili także obecnych właścicieli instytucji – Jerzego Miśkiewicza i Marcina Szewczyka.
– Mieliśmy zapytania od sieci kebabów, ale dla nas nie jest najważniejsza cena, a zachowanie historii tego miejsca. Są też tacy, którzy nadal chcą kupić kino, ale nie gwarantują nam, że ono nadal tam będzie. To dla nas duży znak zapytania. Pan Jerzy chciałby, aby to miasto odkupiło kino, ponieważ to daje nam jakąś gwarancję – mówił Marcin Szewczyk.
Przypomnijmy, że informację o sprzedaży „Pioniera” Jerzy Miśkiewicz przekazał pod koniec lutego br. Współwłaściciel kina przyznał, że jest już zmęczony prowadzeniem działalności i chciałby udać się na zasłużoną emeryturę. Miasto dwukrotnie zwróciło się do niego z propozycją odkupienia - pierwszym razem, kiedy wycena była już gotowa, a drugim – pięć miesięcy przed końcem terminu jej ważności.
„Jakby mi ktoś mokrą ścierką…”
Jerzy Miśkiewicz odrzucił jednak obie propozycje. Jak tłumaczy, powodem było zbyt niskie oszacowanie wartości „Pioniera”. Szczególnie zabolała go wycena samej marki.
– Ponad 20 lat pracy nad budową tej marki, a wychodzi na to, że zarobiłem na niej jakieś 100 złotych na miesiąc. Pierwszy lepszy stragan z warzywami wyceniany jest na więcej. To mnie naprawdę zabolało – przyznał.
Według operatu, nieruchomość przy al. Wojska Polskiego 2, w której mieści się „Pionier”, została wyceniona na ponad 1,46 mln zł, sprzęt kinowy – na niecałe 200 tysięcy złotych, a marka – na 3 procent wartości nieruchomości i sprzętu (około 50 tys. zł) .
Pionier mało znany w samym Szczecinie?
Współwłaściciele „Pioniera” podają jednak w wątpliwość słuszność przeprowadzonego operatu.
– Wartość marki jest poniżej zasad określonych przez samych autorów tej wyceny, którzy przyjęli widełki od 5 do 30 procent – podkreśla Jerzy Miśkiewicz.
– Profesorowie, którzy przeprowadzili wycenę, wybrali taki model, który nie obejmował niektórych aspektów. Na przykład tego, że przyjeżdżają do nas klienci z Niemiec czy Japonii. Panowie stwierdzili, że kino jest mało znane nawet w samym Szczecinie. Stwierdzili to na podstawie obserwacji – dodał Marcin Szewczyk.
„Pionier cały czas przynosi zyski”
Jednocześnie mężczyźni podkreślają, że „Pionier” nie przynosi strat – wręcz przeciwnie.
– Może to nie są wielkie pieniądze, około 90 tysięcy złotych rocznie. Ale zysk to zysk. Nie mamy żadnych dotacji, żyjemy z tego, co przyniosą nam widzowie – zaznaczył Jerzy Miśkiewicz. – Żałuję, że muszę zakończyć tę pracę, ale nie mam innego wyjścia. Kino nie jest samograjem, trzeba poświęcić mu czas i energię.
Podczas spotkania z radnymi miejskimi wyszło, że zarówno Jerzy Miśkiewicz, jak i Marcin Szewczyk, są za tym, aby to miasto odkupiło od nich „Pioniera”, zadbało o jego historię i tradycję. Jak tłumaczyli, nie mają pewności, że inni rzeczywiście to zrobią.
Ich zastrzeżeniem jest jednak to, aby wspólnie przyjąć i doprecyzować model kolejnej wyceny, aby ta nie była jednostronna (tak, jak poprzednia).
„Nie możemy dopuścić do zamknięcia”
– Rzeczoznawcy nie można narzucić jaki ma wybrać sposób wyceny. Operat został sporządzony przez profesjonalny, uczelniany zespół rzeczoznawców, a sama wycena została zlecona w dwóch podejściach – majątkowym i dochodowym. Rozumiem, że można się nie zgodzić z wyceną, a jej wartość może zaboleć. Ten procent może wygląda nisko, ale dla przykładu marka TVN w 2011 roku została wyceniona na poziomie 10 procent – argumentowała Agnieszka Maćkowska, zastępca dyrektora Wydziału Kultury w Urzędzie Miasta Szczecina.
Dyskusja radnych z właścicielami „Pioniera” skończyła się dezyderatem do prezydenta Szczecina, w którym radni apelują o przeprowadzenie jeszcze jednej wyceny Kina Pionier i wznowienie rozmów z właścicielami.
– Widzę, że tutaj cały czas jest przestrzeń na to, aby miasto zajęło się tą sytuacją. Nie możemy dopuścić, że w miejscu „Pioniera” powstanie kebab lub kolejny sklep zielonej sieci spożywczej. To nie będzie miało żadnej wartości dla naszej kultury, ani nie będzie miastotwórcze. Obecni właściciele również chcą, aby kino nadal istniało na mapie naszego miasta – dodał przewodniczący Komisji ds. Kultury i Promocji Przemysław Słowik.
Komentarze
20