Kilka dni temu w szczecińskich księgarniach ukazała się polskojęzyczna wersja książki Jana Musekampa „Między Stettinem a Szczecinem. Metamorfozy miasta od 1945 do 2005 roku”. Jest to bardzo ważna książka historyczna o powojennym Szczecinie. Warto ją przeczytać.
Do tej pory sporo już ukazało się książek o powojennej historii Szczecina. Przeważnie wyszły spod piór polskich historyków, przedstawiały relacje widziane z punktu widzenia osiedlających się tu po 1945 roku mieszkańców. Również w Niemczech wydawano publikacje na temat powojennych losów miasta, choć ich liczba była mała.
Jan Musekamp jest niemieckim historykiem polskiego pochodzenia, w dodatku żonaty z Polką. O swojej książce, która właściwie jest jego pracą doktorską, zaczął myśleć na poważnie w 2002 roku. Zawiera szczegółowe informacje zebrane skrupulatnie podczas kilkuletnich badań, poświęcając mnóstwo mrówczej pracy spędzając na studiowaniu archiwalnych materiałów przechowywanych w całej Polsce i Niemczech. Zaprezentowana w książce wiedza została przedstawiona w sposób przejrzysty, czemu nie przeszkadzają przypisy i odsyłacze, konieczne w pisaniu prac naukowych.
To ludzie tworzą klimat miasta
Szczecin jako miasto przechodzące od 1945 roku aż do dziś metamorfozy został sportretowany w oparciu o materiały źródłowe – publikowane, bądź zarchiwizowane, uzupełnione relacjami świadków wydarzeń nie tylko z punktu widzenia samego miasta. Sporo tu, i to bardzo słusznie, pojawia się porównań na tle innych miast, głównie Gdańska i Wrocławia. Celem tego jest ukazanie sytuacji, w jakiej znalazły się wówczas miasta przejmowane od Niemców.
Książka nie jest typowym podręcznikiem do historii miasta. Nie zawiera wszystkich danych dotyczących konkretnego zjawiska, jak na przykład ilości mieszkańców czy przeładowanych ton w porcie. Nie jest też historią przedstawiającą odbudowę i rozbudowę poszczególnych ulic, dzielnic czy działalności klubów sportowych. Jest to praca bardziej socjologiczna. Opisuje nastroje towarzyszące przybywającym na te ziemie osadników, ich niepewność co do przyszłej przynależności państwowej tych ziem. To właśnie ludzie tworzą klimat miasta.
Mity w służbie propagandy
Musekamp burzy wiele mitów, które narosły od 1945 roku. Przedstawia ich genezę, okoliczności, w jakich zaczęto snuć poszczególne teorie. Dla przykładu mitowi o piastowskim rodowodzie ziem szczecińskich dał początek już w latach międzywojennych Polski Związek Zachodni w Poznaniu, z którego wywodzili się przybyli do Szczecina intelektualiści z Piotrem Zarembą na czele.
Książka opisuje, jak poszczególne mity były przyjmowane przez nowych mieszkańców i jaki miały wpływ na kształt miasta. Pokazuje, jak owe mity służyły komunistycznym propagandzistom wpajać je przybyłej ludności by zapobiec jej ewentualnemu powrotowi w rodzinne strony. W myśl głoszonych teorii o polskim prawie do posiadania ziem zachodnich nie odbudowano szczecińskiego Starego Miasta w przedwojennym kształcie.
Tygiel jak na Dzikim Zachodzie
Szczecin powojenny to istny tygiel demograficzny. Miasto porównywano do Stanów Zjednoczonych z okresu kolonizacji, nazywając przy tym Dzikim Zachodem. Do Szczecina wracali Niemcy, licząc na powrót państwowości niemieckiej na te tereny. Przybywali tutaj Żydzi, głównie zza Buga czy z głębi Związku Radzieckiego, traktujący miasto jako przystanek w dalszej drodze. Przybyli tu też uchodźcy z ogarniętej wojną domową mieszkańcy Grecji i Macedonii.
Najliczniejsza grupa – Polacy, była niejednorodna. Mimo, że władze liczyły na ściągnięcie tutaj ludności obytej z miastami, połowa osiedleńców pochodziła ze wsi. O ile Wrocław osiedlali się głównie lwowianie, tak do grodu Gryfa przyjeżdżali przedstawiciele praktycznie każdego regionu przedwojennej Polski. Cała kolonizacja mimo prób kontroli ze strony władz była chaotyczna i przypadkowa.
Zmiana torów myślenia
Autor wspomina o tożsamości historycznej miasta. O ile przez okres PRL zakazane było zainteresowanie pruskim i niemieckim okresem historii Szczecina, o tyle po 1989 roku coraz więcej zaczęto mówić publicznie o przedwojennym mieście. Nie obyło się bez protestów ze strony osób nasiąknętych PRL-owską propagandą, a powołującą się na patriotyczne wartości, twierdząc, że jak Niemiec, to wróg. Mimo to zmiana myślenia wśród Szczecinian nastąpiła, okazując coraz większe zainteresowanie Stettinem. Zacieśniły się również kontakty z przedwojennymi mieszkańcami miasta. Coraz więcej młodych historyków amatorów wszczęło poszukiwania przeszłości.
W książce ukazana została również sytuacja przesiedlonych do Niemiec przedwojennych Szczecinian, ich nastroje i punkty widzenia. O ile osiadli w byłej NRD Stettiner mieli lepszy dostęp do wiedzy na temat powojennych losów ich rodzinnego miasta, to w zachodnich Niemczech narastały nastroje antypolskie, co wykorzystywał komunistyczny rząd polski w swojej propagandzie. Również po stronie niemieckiej trudne stało się przestawienie się na inne tory myślenia, a autorowi zarzucono polonofilię.
Wolny od ideologii
Czy przekazana w książce rzetelnie zebrana wiedza człowieka podchodzącego do tematu z bezpiecznym dystansem, wolnym od jakiejkolwiek ideologii przemówi do osób znających tylko jeden punkt widzenia? Jest to bowiem książka niezwykle ważna w poznawaniu historii powojennego Szczecina, który nie jest tylko polska i niemiecka. Jest też częścią historii Francji, Szwecji i Rosji, o czym często zapominamy. W rzeczy samej Szczecin to miasto europejskie.
Niepokojące jest zjawisko ksenofobii wycelowanej w niemieckich sąsiadów, szczególnie częste u młodych podających się za polskich patriotów. Za każdym razem udowadniają swój brak wiedzy historycznej o miejscu swojego zamieszkania, za to wypełnioną naleciałościami komunistycznej propagandy. I to właśnie takim osobom należałoby dedykować książkę Musekampa, człowieka wolnego od jakiejkolwiek ideologii czy uprzedzeń.
Komentarze
2