Powrót bocianów do gniazda, które mieści się przy skrzyżowaniu ulic Inwalidzkiej i Głębokiej, to zawsze wielkie wydarzenie. - Mieszkańcy przychodzą, robią zdjęcia, ten widok co roku cieszy - mówi Maciej Zaśko, redaktor naczelny „Dziennika Północnego” i mieszkaniec Skolwina. Nam udało się podejrzeć miłosne uniesienia bocianiej pary.
Bocianie gody to spektakularne widowisko
Ornitolodzy podkreślają, że gody bocianów zawsze wyglądają spektakularnie, ponieważ ptaki nie kopulują w terenie, ale w gniazdach. - Robią to nawet kilka razy na godzinę - mówi dr Marcin Tobółka z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, koordynator Spisu Krajowego Bociana Białego.
Jak mówi naukowiec i wielki pasjonat bocianów takie intensywne gody trwają zwykle około tygodnia po przylocie. - Kopulowanie w gnieździe to jest dla nich ważny element zachowania terytorialnego, pokazują w ten sposób, że gniazdo jest zajęte - mówi Marcin Tobółka.
Jak tłumaczy, w ponad dziewięćdziesięciu procentach przypadków to samiec siada na samicy. - Stykają się kloakami i dochodzi do inseminacji - mówi.
Zwraca uwagę na jeszcze jeden zwyczaj u bocianów. Potrafią one kopulować także podczas składania i wysiadywania jaj, a nawet już po wylocie młodych z gniazda. - Po angielsku nazywa się to ładnie autumn sexual display, czyli jesienna gra miłosna. W ten sposób ptaki po raz kolejny pokazują, że to jest ich terytorium - mówi dr Tobółka.
Skolwińskie bociany to ewenement
W ubiegłym roku po raz kolejny odbyło się w Polsce liczenie bocianów. Na szczegółowe wyniki z województwa zachodniopomorskiego trzeba jeszcze poczekać.
Prof. Łukasz Jankowiak z Instytutu Biologii na Uniwersytecie Szczecińskim tłumaczy jednak, że bociany w środowisku miejskim to rzadkość. - Jeśli już, to można spotkać je raczej na obrzeżach miast, ponieważ kluczowe jest dla nich posiadanie dobrego żerowiska. Od tego zależy sukces rozrodczy tych ptaków - mówi ornitolog. Jak dodaje, bociany żywią się głównie gryzoniami i dżdżownicami.
Naukowiec badał ostatnio bociany w województwie lubuskim i jak mówi, sukces w rozrodzie był wprost zależny od otoczenia i dostępu do jakościowego pokarmu.
Wszystko wskazuje na to, że skolwińskie boćki mają się tu bardzo dobrze, bo jak wylicza Maciej Zaśko, już dwa lata z rzędu w gnieździe były po trzy młode. - Mają blisko rozlewiska Odry, mogą polecieć na leśne polany - mówi.
Maciej Zaśko zwraca uwagę, że aby podejrzeć bocianie gody na Skolwinie, trzeba trochę cierpliwości. - Tu jest ruchliwa ulica. Kiedy jedzie autobus albo dużo aut, przerywają. Czekają na spokojniejsze momenty - mówi.
W zeszłym roku przy parafii na Skolwinie powstał napis: I <3 Skolwin. Na literce „i” siedzi bocian, który dla mieszkańców osiedla stał się jego nieodłącznym elementem.
Komentarze