Zdaniem radnego Marka Duklanowskiego, tamy bobrowe mogłyby „stać się miejscem odwiedzanym przez spacerowiczów, uczniów i miłośników przyrody”. Zakład Usług Komunalnych ma jednak inne zdanie. „Raz ze względu na warunki życiowe bobrów, aby im po prostu nie przeszkadzać” – komentuje leśniczy Jan Saladra.

Żeremia i tamy tworzące dwupoziomowe rozlewiska możemy znaleźć w Dolinie Siedmiu Młynów. To tutaj niedawno przeniosła się grupa naturalnych inżynierów środowiska.

„Nie tylko wyzwanie, ale też atut”

- Teren mógłby stać się miejscem odwiedzanym przez spacerowiczów, uczniów i miłośników przyrody, ponieważ znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie szerokiej drogi gruntowej, nieopodal także parkingu dla samochodów osobowych i w sumie około 20 minut spaceru od tramwaju – mówi radny Prawa i Sprawiedliwości Marek Duklanowski.

Jak proponuje, to dobre miejsce do prowadzenia zajęć z przyrody, biologii czy geografii.

- Aby ten potencjał lepiej wykorzystać, zasadnym wydaje się wprowadzenie prostych działań informacyjnych i porządkowych. Warto dodać, że obecność bobrów to nie tylko wyzwanie związane z ochroną drzew, ale też atut dla środowiska – argumentuje radny Duklanowski.

Podaje przy tym przykład z Gdańska, gdzie w dzielnicy Orunia zamieszkała rodzina bobrów. - Podjęcie przez urzędników odpowiednich działań w dużo bardziej narażonym na antropopresję terenie niż Dolina Siedmiu Młynów i wystąpienie ewentualnych szkód, przyczyniło się do powstania atrakcji o, można by powiedzieć, walorach przyrodniczo-edukacyjnych.

„Pomysł stałego oznaczenia nie zdałby egzaminu”

Zdaniem Zakładu Usług Komunalnych, spopularyzowanie miejsca bytowania bobrów nie jest dobrym pomysłem.

- Raz ze względu na warunki życiowe bobrów, aby im po prostu nie przeszkadzać. Z drugiej strony to gatunek migrujący, a pomysł stałego oznaczenia nie zdałby po prostu egzaminu – tłumaczy leśniczy miejski Jan Saladra w rozmowie z wSzczecinie.pl. Od 6 lat pracuje na terenie leśnictwa Głębokie.

Ma przy tym nadzieję, że leśnicy nie będą musieli ingerować w naturalną pracę bobrów.

- Z punktu widzenia nowoczesnej gospodarki leśnej, bobry mają zbawienny wpływ na środowisko. Tworzą małą retencję, zatrzymują wodę, a przecież od wielu lat jesteśmy w stanie suszy hydrologicznej. Taki naturalny inżynier środowiska bardzo nam pomaga – mówi.

Jak jednak pewne „ale”. – Musimy pamiętać, że w okolicy znajduje się budynek mieszkalny. Jeśli spiętrzenie wody będzie zagrażać mieszkańcom, będziemy zmuszeni działać i rozebrać tamę. Ale mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.

„Populacja stale rośnie i ma się dobrze”

Dodajmy, że Głębokie i Las Arkoński już wcześniej gościły bobry - najpierw na terenach dawnego poligonu wojskowego, a potem w okolicy Stawu Wędkarskiego, gdzie emigrowało kolejne pokolenie.

- Tam zrobiły trochę nieporządku i pościnały piękne wierzby. Musieliśmy poowijać pozostałe drzewa plastikową siatką, co wystarczyło, aby zniechęcić bobry do bytowania. Mam nadzieję, że utrzymają się w obecnej lokalizacji – mówi.

Jan Saladra podejrzewa, że w lewobrzeżnej części Szczecina może żyć nawet około 20 bobrów. – Populacja stale rośnie i ma się dobrze. Bierna i czynna ochrona zadziałały na super skalę – dodaje.