Baja Poland 2009 wygrała węgierska załoga Balazs Szalay i Laszlo Bunkoczi jadąca Oplem Antarą. -Chciałbym dowieźć zwycięstwo do końca- powiedział podczas sobotniej konferencji prasowej lider drugiego dnia zawodów. Zrealizował swoje zamierzenia i pewnie wróci do Szczecina na kolejny rajd. Po zakończeniu rywalizacji, był bardzo zadowolony z organizacji i dużej ilości kibiców na trasach. Pojawię się w przyszłym roku - zapewnił odjeżdżając.
Czeskie załogi zajęły pozostałe miejsca na podium. Zdenek Porizek i Marek Sykora (BMW X5) stracili 6 minut i 33 sekundy do lidera.

Osiem minut zabrakło wielokrotnym uczestnikom Dakaru, czeskiej załodze w składzie: Miroslav Zapletal i Zdenek Ulehla (Mistubishi Pajero). Mimo to oni również wracają do domu zadowoleni.

Czwarty na mecie Włodzimierz Grajek z pilotem Rafałem Ciepłym (Mitsubishi Pajero) triumfował w rundzie Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów Terenowych.

Wśród kierowców quadów Andrzej Grzyb jadący Suzuki LTR, wyprzedził o 16.11,7 Michała Trafiałka na Can-Am Renegade.

Do odbioru administracyjnego przed startem Baja Polska zgłosiło się 25 aut i 3 quady. Pojawili się zawodnicy z Czech, Węgier i Polski. Rajdu nie ukończyło 9 kierowców samochodów i jeden quada.

Pecha miał Krzysztof Hołowczyc, który nie wystartował już drugiego dnia. Wypalona dziura w tłoku wyeliminowała zawodnika ze szczecińskiego rajdu.

Klaudia Podkalicka w niedzielę znów miała problemy z autem. Tym razem awaria tylnego wahacza i hamulców spowodowała opóźnienie w wyruszeniu do kolejnego odcinka specjalnego. Mimo trudności ukończyła rajd i zajęła w nim 3 miejsce w klasie T1 (runda Mistrzostw Polski). W klasyfikacji generalnej uplasowała się na 15.

Sławomir Wasiak dzisiaj nie wystartował. -Lista defektów jest tak długa, że nie wystarczyłoby czasu, aby je wszystkie wymienić. Ujmę to krótko: awaria techniczna- wyjaśnił w wywiadzie dla Radia Szczecin.

Wczoraj na rajdzie pojawił się Wojciech Fortuna - jedyny polski złoty medalista olimpijski w skokach narciarskich. Cieszył się, ze mógł tutaj przyjechać, poczuć tę rajdową atmosferę, i poznać zawodników uczestniczących w Baji.

Zawodnikom trasy bardzo się podobały, żałowali jedynie, że nie mogli się wyprzedzać ze względu na zbyt licznie przybyłych kibiców. Tę opinię potwierdził dyrektor rajdu. - Mamy zapas czasowy, więc mogliśmy zwiększyć czas przejazdu w harmonogramie. Teraz załogi startują nie co 2, ale co 3 minuty.
Tomasz Kaczmarczyk narzekał na ból głowy, ale zapewniał, że rajd przebiega poprawnie, bez zgrzytów i zgodnie z harmonogramem. -Jedynie kurz daje się we znaki kierowcom. Ale kibice są zadowoleni. Dla nich im więcej kurzu, tym ciekawsze widowisko - dodaje.

- Pogoda jest piękna, zawodnicy mkną po OS-ach w tumanach kurzu. Ale kurz i tak jest lepszy niż błoto - zapewniają kierowcy z auta zamykającego trasę (tak zwana szachownica).

Przybyło nadspodziewanie wielu sympatyków sportów motorowych. Niestety, niektórzy z nich nie potrafili dostosować się do zasad bezpieczeństwa obowiązujących podczas tej imprezy.

- Jeden z kibiców chciał "przykozaczyć" motocyklem (popisać się przed żoną). Podczas hamowania jego Cruiser przewrócił się na bok i pozbawiony wyobraźni kierowca potrzebował 2 osób, aby się wydostać spod maszyny - relacjonuje pan Daniel Papuga - sędzia kontroli przejazdu.

- Fajnie, ze organizatorzy stworzyli możliwość zagospodarowania wolnego czasu dla najmłodszych. Dzięki temu mogłem pozostawić swoje dzieci na placu zabaw, a samemu udać się na trasę rajdu - mówi jeden z kibiców z Polic uczestniczący w tej imprezie.

Wszyscy zdobywcy podium ocenili rajd jako świetny i zapewniali, że przyjadą w przyszłym roku powalczyć z coraz lepszymi zawodnikami z naszego kraju. Chwalili szczecinianina Sławomira Wasiaka i mieli nadzieję, że za rok sprzęt mu nie zawiedzie.