Turbo to zespół, który zawsze może liczyć na swoich fanów. Kolejny ich występ w Szczecinie odbył się we Free Blues Clubie, czyli miejscu rzadziej odwiedzanym przez metalową publikę, a mimo to frekwencja była duża. Odziani w czarne barwy fani, kornie zasiedli na krzesłach, kontemplując wydarzenia na scenie.

„Kometa Halleya”, to był utwór, który poznaniacy wybrali na początek występu. W repertuarze wieczoru przeważały właśnie numery z pierwszych lat działalności zespołu z czego zapewne zadowoleni byli przede wszystkim fani z dłuższym stażem. W dalszej części zabrzmiały jeszcze takie kompozycje jak „Pozorne życie”, „Szalony Ikar”, „Lęk”, instrumentalne „Bramy galaktyk”, „Smak ciszy” i szczególnie żywiołowo przyjęta „Kawaleria szatana II”, a część widzów ustawiła się blisko prawego brzegu sceny, aby dokładniej obserwować poczynania Wojciecha Hoffmana, który wydobywał ze swej gitary, finezyjne solówki.

Tomasz Struszczyk, który obecnie jest wokalistą grupy, bardzo dobrze radził sobie z konferansjerką. Prawie w każdej przerwie rzucał jakiś mniej lub bardziej humorystyczny komentarz. Poza tym zdradził kilka szczegółów na temat procesu nagrywania nowej płyty Turbo (o roboczym tytule „Piąty żywioł”) i okazał się też niezłym perkusistą, bo w jednym z utworów puścił na kilka minut do mikrofonu Mariusza Bobkowskiego, a sam sprawnie zajął jego miejsce.

Publika przez większość czasu spokojnie poddawała się rygorom krzesełkowego audytorium, ale kiedy grupa zaczęła grać improwizowany medley, złożony z fragmentów obcych kompozycji, wówczas fani zbliżyli się bardziej i utworzyli pod sceną bujający się „kordon”. Muzycy dobrze się bawili grając m.in. motyw ze „Skrzypka na dachu” czy kawałek „Black Country” Black Country Communion, a widzowie wreszcie mogli dać upust emocjom.

Pod koniec dwugodzinnego show nastąpiła jeszcze jedna zamiana ról. Podczas wykonywania purplowego hitu „Smoke On The Water”. Wówczas to Struszczyk chwycił bas, a Bogusz Rutkiewicz, (który gra w zespole na tym instrumencie), wcielił się w Iana Gillana. Zespół zagrał ten utwór w poszerzonym składzie, bo na scenie znalazł się jeszcze Mati (znany z Qou Vadis”) i w ten sposób świętował przypadające na 21 września imieniny.

Na finał panowie pozostawili kompozycję, która była chyba najbardziej oczekiwana. Tekst „Dorosłych dzieci” zna chyba każdy, dla kogo heavy-metal jest ważny, nic więc dziwnego że został chóralnie odśpiewany przez usatysfakcjonowaną publikę. Pewnie byli też tacy, którzy woleliby usłyszeć więcej thrashowych riffów, ale obecne Turbo bliższe jest hard-rocka, więc takiej formule podporządkowany był repertuar tego występu.