Jest ich w naszym mieście jeszcze kilka, a opinie na ich temat są podzielone. Targowiska – jedni nie wyobrażają sobie funkcjonowania bez nich, innym wydają się zbędnym reliktem przeszłości. Jak obecnie wygląda handel w takich miejscach?

Aby to sprawdzić, wybrałam się na trzy najpopularniejsze szczecińskie rynki: ryneczek Pogodno, Turzyn i Manhattan, w środku tygodnia, około południa. Na każdym z nich sytuacja rysowała się nieco inaczej.

Ryneczek Pogodno

To prawdopodobnie najstarsze targowisko w mieście, które, jak wynika ze wspomnień starszych mieszkańców Pogodna, powstało około 1950 roku. W tym czasie kilkukrotnie zmieniło swój wygląd oraz właścicieli – pomimo to przez cały ten czas funkcjonuje bez przerwy.

Na ryneczku można znaleźć zróżnicowany asortyment – od warzyw, nabiału i innych artykułów spożywczych, przez kosmetyki, artykuły domowe i papiernicze, po ubrania i buty. Pomimo szerokiego wyboru towarów, klientów z roku na rok ubywa.

- Pracuję tutaj już 26 lat, więc mam porównanie i widzę, że obecnie handel idzie dużo ciężej – mówi Pani Janina ze sklepu mięsnego "U Macieja". – Nie dość, że na samym rynku jest konkurencja, bo jest kilka mięsnych sklepów, to dodatkowo te supermarkety... Większość osób, które u mnie kupują, około 75%, to stali klienci, doceniający jakość i świeżość mojego towaru. Pozostałe 25% to osoby z przypadku, które narzekają, że kiełbasa u mnie kosztuje dużo więcej, niż w wielkich sklepach, nie zwracając uwagi na skład, tylko na cenę. Z biegiem lat ludzi z takim podejściem, niestety, przybywa...

Mimo to, po dość dużej liczbie klientów na rynku, można stwierdzić, że targowisko ma się całkiem dobrze. Spore kolejki po warzywa, mięso czy chleb pokazują, że na zachodzie naszego miasta jest jeszcze potrzeba kupowania w takich miejscach.

Turzyn

Jest to drugie w kolejności najstarsze targowisko w Szczecinie – powstało prawdopodobnie w latach 60. Po różnych zawirowaniach, np. wybudowaniu centrum handlowego oraz zamianie "przedniego" targowiska w galerię, formę ryneczku zachowała jedynie "tylna" część Turzynu. Rynek przeszedł w zeszłym roku kapitalny remont – całość terenu została nieco zmniejszona i przesunięta do tyłu, wymieniono kontenery oraz zadaszono alejki. Obecnie znajduje się tam około 70 stanowisk, na których w zdecydowanej większości sprzedawane są ubrania oraz galanteria. Oprócz tego można znaleźć kilka sklepów z chemią domową i żywnością.

Jak twierdzą sprzedawcy, sytuacja po remoncie wygląda gorzej, niż przed nim. - Od kilku lat ciężej nam sprzedawać tu ubrania, bo powstaje coraz więcej centrów handlowych i młodzi ludzie już nie myślą o tym, żeby "ubierać się" tu, na ryneczku – mówi jedna ze sprzedawczyń. – Po remoncie jest jeszcze trudniej. Niektórzy z nas zmienili lokalizację, klienci często nie wchodzą do samego końca ryneczku, jest ich też jeszcze mniej... Sama nie wiem, z czego to wynika.

Prawdą jest, że klientów jest mało – w trakcie 30 minut spędzonych na Turzynie minęło mnie może 20 osób, a większość z nich stanowili ludzie starsi.

Targowisko Manhattan

Manhattan jest obecnie największym targowiskiem w naszym mieście. Powstał na przełomie 1988 i 1989 roku, kiedy to osoby handlujące w okolicach obecnego hotelu Radisson przeniosły się na niezagospodarowany jeszcze teren przy ul. Staszica. Początkowo handel odbywał się w prowizorycznych warunkach – na łóżkach polowych czy maskach samochodów. Z czasem zaczęto stawiać kontenery, a rynek stopniowo się rozrastał.

Dzisiaj działa tam 470 podmiotów. Targowisko jest odnowione, większość alejek posiada zadaszenie. Podobnie jak na Pogodnie, asortyment Manhattanu jest bardzo szeroki – to właśnie najbardziej cenią sobie klienci.

- Lubię robić tu zakupy, bo mogę tu znaleźć wszystko – mówi Pani Ania, klientka. – Wędliny, warzywa, nabiał – wszystko świeże, dobre i na wyciągnięcie ręki. Wcale też nie jest tu dużo drożej, niż w supermarketach... A nawet jeśli się zdarzy, to tu przynajmniej mam pewność, że jakościowo wszystko jest z produktem okej.

Na Manhattanie można było zauważyć największy ruch ze wszystkich miejsc, które tego dnia obserwowałam. Zainteresowaniem cieszyły się zarówno produkty spożywcze, jak i odzież, szczególnie damska. Mimo to tam również stopniowo ubywa klientów – wokół rynku otwiera się coraz więcej supermarketów, które dla wielu są obecnie bardziej atrakcyjnym miejscem zakupów. Na przekór zachodniemu, supermarketowemu stylowi życia i kupowania, można stwierdzić, że targowiska w Szczecinie jeszcze nie umarły, a nawet mają się całkiem dobrze. Ich klientami są w większości ludzie przyzwyczajeni do takiej formy zakupów, którym trudno przekonać się do wielkopowierzchniowych sklepów, a sprzedawcy widzą jeszcze perspektywę na przyszłość.

- Na rynek przychodzą ludzie, którzy oczekują jakościowo dobrych rzeczy – mówi Pani Janina. – Dopóki oni będą, to będzie dla kogo handlować.