Uczyła się w liceum nr IX, teraz gra główną rolę kobiecą w międzynarodowej produkcji. Jak mówi, Szczecin miał ogromne znaczenie dla jej aktorskiej kariery. Ilona podkreśla również, że stolica Pomorza Zachodniego ma duży potencjał i jest miejscem, w którym można realizować zdjęcia do filmowych hitów.
Ilona Janyst urodziła się w Szczecinie, dzieciństwo spędziła w Drawsku Pomorskim, ale potem wróciła do naszego miasta. Tutaj podjęła naukę w liceum nr IX. Dlaczego zdecydowała się na edukacją w Szczecinie?
- Ze względu na marzenie o aktorstwie, które miałam od bardzo wczesnego dzieciństwa – zdradza Ilona Janyst. - Zależało mi na tym, żeby przygotowywać się do szkoły teatralnej i rozwijać w tym kierunku, w Drawsku nie miałabym tylu możliwości rozwoju teatralnego. Zdecydowałam się na Szczecin, ponieważ mam do niego szczególny sentyment… urodziłam się tutaj, w nieistniejącym już Szpitalu Kolejowym – uśmiecha się.
Ilona Janyst w Szczecinie mieszkała przez okres nauki w liceum i rok po jego ukończeniu, przez kilka miesięcy studiowała w naszym mieście italianistykę na Wydziale Teologicznym US . - Szczecin miał ogromny wpływ na moje aktorskie życie, tu pod opieką pani Małgorzaty Iwańskiej, aktorki Teatru Polskiego, rozpoczęłam przygotowania do egzaminów wstępnych. Przez jakiś czas udzielałam się też aktorsko w Teatrze Nie Ma i to w Szczecinie po raz pierwszy chodziłam na poważne, ,,dorosłe’’ spektakle – wspomina.
Dodaje, że do dziś emocje rozbudza w niej wspomnienie ,,Wesela’’ w reżyserii Anny Augustynowicz , które swoją premierę miało chwilę po tym, jak rozpoczęła naukę w szczecińskim liceum:
- Do dziś wspominam to wydarzenie z wypiekami na twarzy – przyznaje.
Pozostało mi tu wiele wspaniałych przyjaźni
Aktorka mówi bez ogródek: - Uwielbiam Szczecin i czuję, że zdecydowanie za rzadko teraz w nim bywam. Podkreśla, że z czasów pobytu i nauki w Szczecinie, pozostało jej mnóstwo pięknych wspomnień i kilka bardzo ważnych i długoletnich przyjaźni: - Jestem przekonana, że przetrwają one koniec świata i jeszcze jeden dzień dłużej – uśmiecha się Ilona Janyst.
Z czasów szkolnych doskonale pamięta nieżyjącą już profesor Krystynę Stępień.
- Skończyłam klasę dwujęzyczną z językiem niemieckim jako drugim językiem nauczania, pani profesor była osobą, która tę klasę stworzyła od podstaw i trzymała w ryzach do samego końca. To była niezwykła, w niektórych kręgach kultowa wręcz, charyzmatyczna i niesamowicie zaangażowana w swoją pracę, osobowość. Mogłabym tu przytaczać mnóstwo anegdot z jej udziałem. Wtedy wszyscy drżeliśmy przed nią ze strachu, dziś wspominam ją z ogromnym sentymentem. Bardzo miło wspominam też dwójkę polonistów z dziewiątki, pana Marcina Niedziółkę i panią Dorotę Madoń, pomagali mi w przygotowaniach do olimpiady z języka polskiego, z sukcesem zresztą. Zostałam finalistką i byłam dzięki temu zwolniona z matury z języka polskiego – wspomina Ilona Janyst.
Będzie gwiazdą hollywoodzkiej produkcji?
W Szczecinie uczyła się aktorstwa, teraz stała się znaczącą postacią w amerykańskiej produkcji. Ilona Janyst otrzymała angaż: główną rolę kobiecą w projekcie pod tytułem „No Second Chances”. To film szpiegowsko-medyczny, pierwsze zdjęcia aktorka ma już za sobą.
- W filmie wcielam się w główną rolę kobiecą, doktor Liz – mówi Ilona Janyst. – To bardzo silna i inteligentna kobieta, wyrazista postać. Z reguły bohaterki, które grałam takie były, ale Liz jest wyjątkowa – dodaje. Produkcja ma trafić na jedną z platform VOD, producenci nie zdradzają jednak szczegółów. Wiadomo, że pierwsze zdjęcia aktorzy mają za sobą. Aktorzy, którzy byli na planie z Iloną nie mają wątpliwości: - Będzie gwiazdą tego filmu, zagrała świetnie – mówi Paweł Sakowski, drugi z polskich aktorów, który jest zaangażowany do realizacji filmu. Obok Ilony Janyst, w obsadzie jest też czeski aktor Daniel Mavrov, Rosjanin Alexander Nabiulin, czy też Panamczyk Otto Sinclair. Reżyserem jest Gabriel Rodak, scenariusz napisał Amerykanin Jason T. Madicus. Cały film kręcony jest w języku angielskim, sama Ilona Janyst pojawia się na ekranie w niecodziennej stylizacji – z tatuażami i licznymi kolczykami.
Aktorka nie ma wątpliwości: takie duże i międzynarodowe produkcje mogłyby być realizowane w Szczecinie.
- A ze względu na swoją geograficzną bliskość z Berlinem, takie filmy mogłyby trafiać bezpośrednio na tamtejszy festiwal Berlinale – mówi.
Gdzie można byłoby realizować zdjęcia?
- Można by było kręcić przepiękne ujęcia nad brzegiem morza, rzecz jasna – żartuje Ilona Janyst. - A na poważnie… ja zawsze uwielbiałam Wały Chrobrego i szczeciński cmentarz. Niezwykle imponującym miejscem jest też budynek szczecińskiej Filharmonii. Myślę, że wiele projektów filmowych mogłoby znaleźć dla siebie scenerię, począwszy od filmów historycznych, a skończywszy na kinie akcji – komentuje.
Ilona Janyst obecnie mieszka w Warszawie, ale jak mówi, Szczecin wciąż budzi u niej wiele ciepłych wspomnień. I wcale nie wyklucza, że w przyszłości powróci do naszego miasta. Na swoim koncie ma role w takich produkcjach jak „Przyjaciółki”, „Na Wspólnej”, „Po prostu przyjaźń”, „Na dobre i na złe”, „M jak miłość”, czy też „W rytmie serca”. Produkcja „No Second Chances” jest jej pierwszym „międzynarodowym” filmem.
Komentarze
16