Sprawa rozpoczęła się od interpelacji radnej Wiktorii Rogaczewskiej. W maju br. informowała o mieszkankach i mieszkańcach ulicy Poniatowskiego, którym pojemniki na odpady utrudniają poruszanie się.
„Nie chcę używać niecenzuralnych słów”
Dzisiaj słyszymy od grupy mieszkańców, że... „to absurd”. Kilkadziesiąt osób zebrało się w piątek rano przy ul. Poniatowskiego 49, aby wyrazić swoje niezadowolenie.
- Te kosze stoją tutaj od ponad 60 lat i nikomu do tej pory nie przeszkadzały – mówi jedna z mieszkanek. - Kawałek dalej stoją skrzynki elektryczne, które są na wysokości śmietników. I one nikomu nie wadzą, a śmietniki już tak – dodaje kolejna.
- Jeśli śmietniki przeszkadzają niepełnosprawnym, to zapraszam panią radną na spacer po tej ulicy. Są większe przeszkody, które mogą wpływać na bezpieczeństwo – słyszymy od seniorki, która pokazuje nam krzywe chodniki.
- Nie skomentuję decyzji urzędników, bo nie chciałbym używać słów niecenzuralnych. To dla mnie niepoważne. Nie wiem w ogóle skąd wziął się ten pomysł. Te śmietniki nigdy nikomu nie przeszkadzały. A stały kiedyś nawet przy samej jezdni, i to takie dużo większe – przypomina pan Michał.
„Mam wyciąć kawałek muru i wstawić wiatę”
Interpelacja radnej poskutkowała listami do wszystkich mieszkańców ulicy Poniatowskiego. Mają wyznaczyć nowe miejsce do trzymania koszy na śmieci. Jak jednak tłumaczą - nie mają gdzie.
- Z tyłu budynku mamy ogródki. Żeby się do nich dostać, trzeba pokonać wąską piwnicę i schody. Ponad 60-letnia kobieta, jak ja, ma zabierać te kosze z ogródków i wyciągać je przez piwnicę, pokonywać schody? Nie wyobrażam sobie tego – słyszymy.
Jedna z mieszkanek zadzwoniła do ZDiTM-u z pytaniem, czy istnieje możliwość wydzierżawienia fragmentu chodnika pod pojemniki na odpady.
- Nie ma takiej możliwości. Można wydzierżawić tymczasowo, ale na stałe już nie. Po drugiej stronie ulicy przed domami mamy ogródki i mury oporowe. Pani z urzędu powiedział, że mam wyciąć kawałek muru i wstawić wiatę na śmietniki. Przecież przy takim ruchu, to budynki polecą – relacjonuje kobieta.
- Można dostać zgodę za zajęcie pasa, ale nie dostanie się pozwolenia na ustawienie śmietników. Można najwyżej postawić tabliczkę „Tu kiedyś stały śmietniki” – ironizuje pan Ryszard.
Problem nie tylko dla mieszkańców
Jak dodają mieszkańcy, koszy nie można ustawić z tyłu budynków, bowiem znajdują się tam parkingi, a pozostały teren jest nieutwardzony. Na piątkowym spotkaniu obecny był także kierowca śmieciarki, który zajmuje się tym terenem.
– Jak śmieciarka ma wjechać tam z tyłu i jak mamy przeciągać te śmieci? Nie ma szans – mówi. – To samo mam u siebie na ulicy. Tylko nie dostaliśmy jeszcze listów od miasta.
Jak zwraca uwagę Jan Bal (radny w latach 1998-2002, przewodniczący komisji ds. gospodarki komunalnej), „gmina przez lata nie respektowała tego, że to pas drogowy”. - Miasto nie sprząta liści, nie odśnieża zimą. To wszystko spoczywa na mieszkańcach – podkreśla.
- Zużywamy wodę na mycie tych koszy, musimy za to płacić. Zimą odśnieżamy ulice, jesienią zbieramy liście. A przeszkadzać to może ten wyboisty chodnik albo hulajnoga postawiona niezgodnie z przepisami – słyszymy.
„Miasto musi działać z korzyścią dla mieszkańców”
Na spotkaniu obecny był radny miejski Mateusz Gieryga. Obiecał, że pomoże mieszkańcom i tematu nie odpuści.
- Próbowałem dodzwonić się do prezydenta odpowiedzialnego za gospodarkę komunalną, jak i do dyrekcji. Miasto musi działać z korzyścią dla mieszkańców, a nie przeciwko nim. Myślę, że znajdziemy takie rozwiązanie.
Według radnego, najlepsze rozwiązanie to zalegalizowane stanu, który jest obecnie. -Robiłem tutaj kampanię. Każdego dnia tędy przechodziłem i nigdy nie było problemu z przemieszczaniem się. Chodnik jest szeroki, pojemniki nie są problemem - mówi.
Jak dodaje, Wydział Gospodarki Komunalnej i ZDiTM "analizują prawne możliwości całego problemu".
Komentarze