Susanne Bier w swoim nowym filmie pt. W lepszym świecie zastanawia się czy człowiek, który odpowiada przemocą na przemoc lub dopuszcza w ogóle taką możliwość jest z założenia zły. Kto z nas bez grzechu, niech pierwszy wyjdzie z kina.

W lepszym świecie Susanne Bier przedstawia losy dwóch rodzin, które splotła przyjaźń młodych chłopców – Eliasa i Christiana. Christian niedawno stracił matkę, która przegrała walkę z rakiem. Rodzice Eliasa żyją w separacji, a chłopak jest prześladowany w swojej szkole. Na te niesprawiedliwości świata chłopcy reagują zgoła inaczej – Elias jest wrażliwy, spokojny, godzi się ze swym losem, gdy Christian buntuje się przeciw porządkowi rzeczy i nienawidzi ludzi, którzy się poddają. Połączy ich przyjaźń i pierwszy smak zemsty. Zemsty poznanej najpierw na szkolnym korytarzu i później, gdy Christian odnajdzie zakupione przez dziadka fajerwerki.

Obok historii chłopców przewija się opowieść o Antonie, ojcu Eliasa. Anton jest lekarzem, wyznawcą nowotestamentowego nadstawiania drugiego policzka. Pracuje on w afrykańskim obozie dla uchodźców, gdzie oprócz leczenia malarii, nadzwyczaj często ratuje ciężarne kobiety ranione przez miejscowego przestępcę, który w ramach zakładu rozcina przyszłym matkom łona w celu sprawdzenia płci dziecka. Obraz makabrycznych praktyk afrykańskich watażków Bier zestawiła z wizją na pierwszy rzut oka idyllicznej, duńskiej prowincji. Jednak tam także nie znajdziemy wytchnienia, a konkluzja lśni niczym ostrze noża przyniesionego przez Christiana do szkoły – gdzie będą ludzie, tam pojawi się zło i cierpienie.

MOJE FILMY POKAZUJĄ RZECZYWISTOŚĆ

Nic dziwnego, że film Susanne Bier obsypano nagrodami, m.in. Oscarem dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego i Złotym Globem dla najlepszego filmu zagranicznego. Dziesięć przykazań leży u podstaw wszystkich systemów prawnych, z założenia więc powinny być one przestrzegane przez społeczeństwo. Moje filmy pokazują jak jest w rzeczywistości – mówiła Bier w wywiadzie dla Danish Film Institute. Temat na tyle chwytliwy, by zachwycić amerykańską publiczność.

Scenariusz do W lepszym świecie Bier napisała we współpracy z Andersem Thomasem Jensenem, w Polsce znanym głównie ze świetnych Jabłek Adama. Zastanawialiśmy się nad tym jak niewiele trzeba zarówno dziecku, jak i dorosłemu, by pomyślał o zrobieniu czegoś absolutnie złego. Jest to niezwykle ciekawe. I przerażające – opowiadała w tym samym wywiadzie Bier. Owocem tych rozważań jest W lepszym świecie, który w oryginale nosi tytuł Hævnen, czyli zemsta. Bier pokazuje, że nie można się przed myślami o niej uchronić. Można się sprzeczać, że ten obraz to filmowy banał, nie drążący tematu, a jedynie lekko go zarysowujący, jednak film zdecydowanie warto zobaczyć, choćby dla doskonale zbudowanego napięcia i niezłego aktorstwa.

W lepszym świecie nie zapoczątkuje rewolucji. Po obejrzeniu obrazu Bier niektórzy dalej będą twierdzić, że platońska idea dobra jako twórczej wartości nadrzędnej upada pod naporem argumentów rzeczywistości, a ludzie nie są zaprogramowani na czynienie dobra, nie ma lepszego świata. Inni wciąż będą bronić drzemiącego w nas światła, które sprawia, że ludzki gatunek nie ginie, a wokół cicho wybuchają fajerwerki bezinteresowności. Banał banałem, ale pytanie o naturę człowieka nigdy nie jest nietrafione i stanowi wyjście dla zaciętych dyskusji – nie można sobie wyobrazić piękniejszej potyczki.

W lepszym świecie, reż. Susanne Bier, czas trwania: 113 minut

Do zobaczenia w kinie Pionier 1909