Zakończenie działalności Stoczni Szczecińskiej Nowa coraz bliższe – władze stoczni zapowiedziały, że wodowanie statku „Fesco Vladimir”, które ma się odbyć 14 lutego, będzie najprawdopodobniej ostatnim.

Jednak nie w Walentynki

„Fesco Vladimir” nie jest ostatnim zakontraktowanym statkiem, lecz na ukończenie dwóch kolejnych jednostek raczej nie wystarczy pieniędzy. Tak więc Vladimir będzie ostatnim statkiem zbudowanym pod szyldem Stocznia Szczecińska Nowa. Jak dowiedzieliśmy się od przewodniczącego Solidarności ’80, Jacka Kantora, wodowanie „Fesco Vladimira” zostanie przesunięte: „ opóźnienie dostaw materiału opóźni ukończenie statku”. Wodowanie prawdopodobnie odbędzie się pod koniec lutego.

Zamknięte nie zamknięte

Co ciekawe, władze stoczni, oraz Agencja Rozwoju Przemysłu, odpowiedzialna za zakończenie działalności stoczni, podały, że wodowanie to będzie zamknięte. Jest to reakcja na obawy, że podczas ostatniego, symbolicznego wodowania może dojść do protestów stoczniowców. Jacek Kantor: „Wodowanie będzie najprawdopodobniej otwarte, choć nie mogę tego zagwarantować na sto procent. Nie planujemy żadnych demonstracji, w takiej sytuacji przeważa raczej żal i smutek. Należy pamiętać jednak, że będą tam duże emocje, nie wszystko da się przewidzieć”.

Dwója – praca nie na temat

Jak przewodniczący Solidarności ’80 ocenia przygotowania władz lokalnych i służb do upadku stoczni? Nie pozostawia na nich suchej nitki: „ Jeśli miałbym wystawić ocenę szkolną, to byłaby to dwója, z dopiskiem >>nie na temat<<”. Kantor zwraca uwagę na kompletną dezinformację oraz brak synchronizacji i współpracy między Wojewódzkim Urzędem Pracy, ZUS-em, Agencją Rozwoju Przemysłu oraz władzami miejskimi – „ Każdy mówi co innego. Mieliśmy słowo, że wszystko będzie dopięte na czas, a jest już po terminie i nic konkretnego nie zostało zrobione”.

Komentarz: Sprawa stoczni wciąż jest wielkim problemem Szczecina, a wydaje się, że włodarze najchętniej zamietliby ją pod dywan. Jeżeli nie podejmą zdecydowanych, realnych działań, to będzie to rozdrapana rana, która przez długi czas będzie doskwierać miastu. Zamiast wspólnych działań, widać próby zrzucenia odpowiedzialności za zaistniałą sytuację na każdego, prócz siebie. Dziś przewodniczący SLD, Grzegorz Napieralski stwierdził, że „SLD w sprawie stoczni nie ma sobie nic do zarzucenia”. A prawda jest taka, że przez okres wolnej Polski, każdy kolejny rząd może postawić karb, oznaczający przyłożenie się do dzisiejszej sytuacji.