Oto nadchodzi dzień, w którym zakończy się swoboda rozprzestrzeniania dymka. Od poniedziałku (15 listopada br.) w życie wchodzi ustawa o zakazie palenia w miejscach publicznych. Wbrew pozorom nowe rozporządzenie przypadło do gustu części palaczy, ale nie pochwalają go niektórzy niepalący. Kto tak naprawdę boi się nowego ograniczenia?

Kończą się złote czasy dla palaczy. To ostatni weekend, podczas którego mogą czuć się swobodnie poza domem. Już od następnego tygodnia poszerzy się strefa bezdymna: w środkach transportu publicznego, taksówkach, samochodach służbowych oraz w publicznych miejscach przeznaczonych do wypoczynku i zabawy dzieci, a także na przystankach komunikacji miejskiej. Zakazem palenia zostaną objęteszkoły, zakłady opieki zdrowotnej i placówki oświaty. Najwięcej emocji , zarówno pozytywnych jak i negatywnych, budzi jednak wprowadzenie tej restrykcji w lokalach gastronomicznych i rozrywkowych.

- Nie mogę się doczekać tego dnia. Wczoraj byłam ostatni raz w klubie przed zakazem - ostatni raz kiedy nie mogę swobodnie oddychać, mam załzawione oczy i śmierdzące ubrania. Od poniedziałku już nie będę musiała przed wyjściem do klubu zastanawiać się, co założyć ,czyli co powędruje od razu do prania!- cieszy się Ania, która dołączyła do facebookowej społeczności popierającej zakaz palenia w miejscach publicznych. Podobnych entuzjastów jest ponad 97 tysięcy.

Co na to właściciele szczecińskich lokali? Jednym z ulubionych przez szczecinian klubów jest znajdujący się blisko centrum Hormon. I jest on również ulubionym miejscem miłośników dymka. Bardzo często zdarzało się, że powietrze w tym lokalu można było ciąć na kawałki- tak było gęste od dymu. Nowego zakazu nie obawia się jednak właściciel Hormona, Jacek Pastucha:

Ustawa o "zakazie palenia" dotyczy nas bardzo mocno i przygotowujemy się do niej skrupulatnie. Do 15 listopada przystosujemy nasz lokal tak, aby mogły korzystać z niego osoby niepalące jak i palące. Dlatego aż tak bardzo nie obawiamy się skutków działania znowelizowanej ustawy. Mamy nawet nadzieję, że osoby, które do tej pory omijały nasz lokal, bo nie tolerowały zapachu dymu, zaczną nas odwiedzać. Cieszymy się, że osoby palące, które stanowią większość naszych klientów, też będą miały miejsce dla siebie.

Odmiennego zdania jest jednak menadżerka Grand Cru, Katarzyna Kubiak, która na ograniczenie palenia w lokalach patrzy z innej perspektywy:

- Ustawa może i zdrowa, ale nie do końca przemyślana. Jeśli dalej tak będzie, to w kraju demokratycznym będziemy mieć zakazy i nakazy, a wiadomo- co zakazane najlepiej smakuje. Do klubów nocnych chodzą dorośli, więc mają swój rozum i mogą decydować, gdzie pójść: czy do lokalu dla palących czy niepalących. Niestety takiego wyboru nikomu z nas nie pozostawiono a narzucono to, co uchwalono. Na chwilę obecną sformułowanie ustawy nie pozostawia nam  wyboru i oznaczamy się jako restauracja i klub dla niepalących.

Opinię tę podziela również Marta, która rzuciła palenie na początku tego roku:

- Mimo, że już nie palę, bardzo mi się to nie podoba, bo ogranicza wolność jednostki.  Nie lubię, jak państwo traktuje ludzi jak dzieci, które trzeba wychowywać. Stanowi to przejaw tyranii niepalącej większości nad palącą mniejszością.

Bardziej przychylnie na rozporządzenie patrzy Tomek palący papierosy od 7 lat, ale ma pewne zastrzeżenia:

- Nie bulwersuje mnie częściowy zakaz palenia w pubach i lokalach gastronomicznych, pod warunkiem oczywiście, że ich przestrzeń będzie sprawiedliwie podzielona między palących i niepalących. Jednak zakaz palenia przybiera niekiedy formy podchodzące wręcz pod
prześladowanie i dyskryminację. Co komu przeszkadza, że palę na ulicy? Przecież w twarz nikomu nie dmucham.

Według badań* przeprowadzonych w 2009 roku łączna liczba osób palących w Polsce wynosi 31%. Pali 35% mężczyzn i 21% kobiet.Najczęstsze narażenie niepalących na dym tytoniowy występuje w domu (53%), ale także na przystankach i obiektach komunikacji miejskiej (44%) oraz lokalach gastronomicznych (od 39% w barach i pubach do 26% w restauracjach). Państwo postanowiło zadbać o swoich obywateli i ograniczyć swobodę palenia. Czy nam się to podoba, czy nie, klamka zapadła.  Pytanie jednak, czy zapisane na papierze zasady, będą stosowane w praktyce. Za złamanie zakazu palenia będzie grozić kara grzywny do 500 zł, ale kto będzie egzekwował naruszenia?

*www.mz.gov.pl