Jak reaguje na szufladkowanie jej powieści, ile autobiograficznych wątków umieściła w swoim literackim debiucie i co tak naprawę sprowadziło ją do Szczecina – między innymi o tym rozmawiano w programie Studio Kultura, którego gościem była Barbara Elmanowska.

Barbara Elmanowska ze Szczecinem i tutejszymi studiami pisarskimi na Uniwersytecie Szczecińskim związana jest już od kilku lat. 

– Przeprowadziłam się tutaj z Dolnego Śląska. To był moment w moim życiu, kiedy wiele rzeczy mi się skończyło w Świdnicy i dobra chwila na przeskok zawodowy i osobisty. Związałam się tutaj z Uniwersytetem Szczecińskim i studiami pisarskimi. Ostatnio sama zastanawiałam się nad swoją tożsamością – mówi. – Podoba mi się to podwójne obywatelstwo. 

We wrześniu tego roku Barbara Elmanowska została laureatką prestiżowej Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza za swój debiut literacki pt. „Woliera”.

– Woliera w mojej książce to jest tożsamość, przede wszystkim. Taka klatka, która jest obszerna, można trochę w niej polatać, zażyć wolności. A jednocześnie jest jednak pewnym ograniczeniem, nie można z niej tak całkiem wylecieć na wolność. I to jest właśnie ta metafora naszej tożsamości, czyli zamknięcia granic, które sami sobie nakładamy albo społeczeństwo – przyznaje pisarka. – Cieszy mnie, że mówi się, że to gęsta książka. Niespieszna, o trudnych relacjach – to wszystko chciałam w niej zawrzeć.

Jak przyznaje, napisanie „Woliery” nie było ani szybkim, ani łatwym doświadczeniem.

– Czytam książkę dla języka i dla tego, jak została zrobiona, rzadko dla fabuły – mówi Elmanowska. – I u mnie jest podobnie. Dla mnie najważniejsze jest to, jak zrobić książkę. To był długi proces, ale ja cały czas pisałam. Najpierw była poezja, później pisałam książki o historii mojego miasta. Marzyłam o powieści, dojrzewałam do niej – wspomina. – Przy tej książce długo planowałam, chyba rok, bo ona ma trudną strukturę mozaikową, jest napisana w dwóch czasach. Ale przy tworzeniu daję się też ponieść, miejsce na fantazję zawsze jest – zaznacza.

Choć „Woliera” pisana jest w pierwszej osobie i z perspektywy kobiety, to nie jest to powieść autobiograficzna.

– W książce zawsze jest coś autobiograficznego, ale to są skrawki. Moja mama naprawdę upadła na lodzie, ja naprawdę jeżdżę do Dąbkowic, ten zachwyt przyrodą, jak u mojej bohaterki, jest podobny. Ale to są niuanse, które potem ogrywa się narracją i robi się z tego literaturę – wyjaśnia pisarka.

Studio Kultura powstaje we współpracy radia SuperFM i portalu wSzczecinie.pl. Program jest realizowany w Centrum Handlowym Galaxy.