Kamil Grosicki i spółka pokonali Odrę Opole w meczu 1/16 finału Pucharu Polski. Kapitan granatowo-bordowych bramkę na wagę zwycięstwa zdobył w dogrywce. Portowcy męczyli się z zespołem, który nie wygrał meczu od ponad miesiąca. Mecz zakończył się wynikiem 0 do 1.
Zespół ze Szczecina rozpoczął wtorkowe spotkanie w większości w ekstraklasowym składzie. Na boisku mogliśmy zobaczyć między innymi Efthymisa Koulourisa, Vahana Bichakchyana oraz Rafała Kurzawę. Nawet to nie pomogło przypieczętować wyższości nad jednym z najsłabszych zespołów 1. ligi. Po regulaminowym czasie gry na tablicy wyników widniał remis 0 do 0.
“Od Szczecina do Opola…”
Fani Pogoni Szczecin w całości wypełnili sektor gości stadionu w Opolu. Kibice przejechali prawie 500 kilometrów, aby dopingować swoją drużynę w pucharowym spotkaniu. To im należą się największe brawa za ten mecz. W środku tygodnia pracy, tuż przed długim weekendem związanym z dniem Wszystkich Świętych, rzucili wszystko i zdzierali gardła przez 120 minut. Kibice gości byli wyraźnie słyszani przez cały mecz. Właśnie dlatego, po zdobyciu “złotego gola”, kapitan Pogoni Kamil Grosicki pobiegł właśnie w ich stronę. Było to podziękowanie za doping oraz cierpliwość i wiarę do ostatnich minut gry.
Grosicki zdobył bramkę w 92’ minucie rozgrywki. Ze skrzydła piłkę przed pole karne podał mu Kacper Łukasiak. Były reprezentant Polski złożył się do strzału i uderzył prawą nogą obok bramkarza Odry Opole 19-letniego Adama Wójcika.
30 strzałów na bramkę
Tyle uderzeń oddali we wtorek piłkarze Pogoni Szczecin. Pozwoliło im to zdobyć zaledwie jedną bramkę. Ekstraklasowa ekipa była tą przeważającą w meczu 1/16 finału pucharu tysiąca drużyn. Podopieczni trenera Roberta Kolendowicza i Pawła Ozgi nie mieli jednak pomysłu na rozmontowanie dobrze broniącego zespołu Odry. Kibice oglądali więc typowo “wyjazdową” Pogoń. Byli to Portowcy bez błysku oraz elementów zaskoczenia. Wielu śledzących boiskowe wydarzenia miało przed oczami sceny z przegranego z Wisłą Kraków finału tych rozgrywek w poprzednim sezonie. Tam też granatowo-bordowi próbowali zakończyć mecz z pozytywnym dla siebie wynikiem. Finalnie stracili rywalizację w ostatnich minutach gry. Inaczej było we wtorek w Opolu, chociaż gospodarze mieli swoją doskonałą sytuację w 112’ minucie pojedynku. “Kamiński chciał zaskoczyć Kamińskiego”. Mateusz Kamiński z Odry strzelał, a Krzysztof Kamiński z Pogoni efektownie obronił.
Następny mecz piłkarze ze Szczecina rozegrają 2 listopada. Będzie to wyjazdowe starcie z Motorem Lublin w PKO Bank Polski Ekstraklasie.
Komentarze
5