Główny bohater filmu właśnie wyszedł z zakładu karnego. Nie ma żadnego planu na życie na wolności, a właśnie wraca do domu, w którym od roku nie płacono czynszu. Musi zatem podjąć jakąś pracę… Tak zaczyna się fabuła „Wojtusia”, nowego dzieła reżyserskiego Dominika Czecha i kolejnego jego filmu społecznie zaangażowanego. Kilka dni temu w Starej Rzeźni odbyła się projekcja obrazu z udziałem ekipy realizatorów oraz zaproszonych gości.

Aktor znany z „Wielkiej Wody” w głównej roli

Nie bez powodu pierwszy pokaz został zorganizowany właśnie w tym miejscu. Zdjęcia do „Wojtusia” powstawały m.in. właśnie w CKE Stara Rzeźnia na Łasztowni (to sceny pracy tytułowego bohatera w restauracji). Realizował je Łukasz Nyks. Inne szczecińskie lokalizacje, w których kręcono zdjęcia, to np. Inkubator Sektorów Kreatywnych, osiedle Gontyny czy okolice stoczni. Film powstawał także w porcie w Świnoujściu (Wojtuś znajduje pracę na kutrze).

W sumie w produkcji wzięło udział ponad 20 osób. W głównej roli występuje Damian Krajczyk, aktor znany z netfliksowskiej „Wielkiej Wody”, absolwent szkoły aktorskiej Lart Studio oraz Wydziału Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku, filii Akademii Teatralnej w Warszawie. Poza tym na ekranie widzimy też m.in. Przemysława Kapsę, który w roku 1994 zdobył „Złotą Iglicę” w plebiscycie na najpopularniejszego aktora Wrocławia, a aktualnie pracuje w Teatrze im. Juliusza Osterwy w Gorzowie Wlkp, Sylwię Achu, znaną z serialu „Mój agent” oraz wielu szczecińskich aktorów takich jak Joanna Matuszak, Adam Zych, Maciej Sikorski, Maria Dąbrowska czy Maciej Litkowski.

Sprawy, które trzeba przypominać

Po projekcji odbyła się krótka dyskusja z udziałem reżysera Dominika Czecha, Damiana Krajczyka oraz scenarzystki, Weroniki Bogdan. Poprowadził ją znany szczeciński dziennikarz, Krzysztof Spór. Pytania dotyczyły oczywiście szczegółów realizacji, ale także szerszych kwestii np. kina niezależnego czy szczecińskiego zaplecza filmowego. 

– Wybrałem temat, który został odłożony na półkę. Myślę, że resocjalizacja, to kwestia trochę ostatnio zapomniana – mówił reżyser. – W filmach zajmuję się sprawami, które uważam za ważne, które trzeba moim zdaniem przypominać. Opowiadam o nich za pomocą obrazów. Bardzo się cieszę, że szybko znalazłem odtwórcę głównej roli i Damian okazał się aktorem, który świetnie rozumie swoją postać.

Nie chciałem stworzyć karykatury

Damian Krajczyk faktycznie stworzył rolę dość skomplikowaną, ponieważ jego bohater ulega pewnej przemianie. Wojtuś startuje w nowym życiu, stara się być dorosłym, ale nie jest na to przygotowany…

– Bałem się trochę, że zrobię z tej roli tzw. sebixa, czyli kogoś narysowanego grubą kreską, taką karykaturę. Jednak udało mi się stworzyć faceta, który nie jest tak jednoznaczny i przewidywalny. Co ciekawe, kiedy Dominik zadzwonił do mnie z propozycją zagrania w filmie, byłem akurat na snowboardzie w Szwajcarii i myślałem o tym, żeby zostać tam jeszcze dłużej i już nawet podjąłem decyzję, że popracuję „na zmywaku”. Kiedy dostałem przesłany przez internet scenariusz, okazało się, że Wojtuś właśnie m.in. w takim charakterze sobie dorabia. Poczułem się trochę jak w ukrytej kamerze. Coś najwyraźniej wisiało w powietrzu i chyba ta rola była mi pisana – mówił aktor.

W dyskusję włączył się także współproducent filmu, Piotr Krężel. Jak dodał, najtrudniejszą kwestią w tej realizacji był budżet, który nie był zbyt duży. 

– To spowodowało, że bardzo ściśle musieliśmy się trzymać planu zdjęć. Wiedzieliśmy, że nie możemy przekładać niczego na później, bo w tych dwunastu dniach trzeba wszystko zrealizować. Udało nam się pozyskać do współpracy bardzo wiele firm i instytucji, które nas wsparły. Mam nadzieję, że ten pokaz przekonał wiele osób, że opłaca się pomagać takim, artystycznym, niekomercyjnym realizacjom, choć film nie będzie pokazywany w dużych kinach i nie będzie miał dużej widowni – stwierdził Krężel.

Film będzie prezentowany na festiwalach

Po dyskusji pokazany został jeszcze materiał „making of”, w tym sceny wycięte, które nie trafiły do ostatecznej wersji „Wojtusia”.

– Mieliśmy dylemat, czy te sekwencje zachować, testowaliśmy też inne zakończenie filmu, ale zdecydowaliśmy, że dla dobrego tempa i dynamiki, lepiej będzie około pięciu minut zdjęć odrzucić. Praktycznie w ostatniej chwili uznaliśmy, że film będzie czarno-biały, wcześniej plan był inny… – mówił Dominik Czech. – Teraz chcemy go zgłosić na kilka festiwali i na którymś z nich nastąpi oficjalna premiera. Jest z tym pewien kłopot, ponieważ „Wojtuś” trwa 42 minuty. Jest to średni metraż. Na przeglądy organizatorzy przyjmują głównie realizacje krótsze lub pełnometrażowe. Myślę jednak, że uda nam się kilka festiwali zainteresować naszą propozycją. Celujemy m.in. w jeden znany, amerykański przegląd.

Jak film zostanie przyjęty przez krytyków i publiczność ogólnopolską, a także poza naszym krajem przekonamy się w najbliższych miesiącach. Niewątpliwie to ważny obraz i dobrze byłoby, gdyby obejrzało go jak najwięcej widzów. 

Portal wSzczecinie.pl jest patronem medialnym produkcji.