Przez kilkanaście dni pływali po Zalewie Szczecińskim. W tym czasie nie tylko nauczyli się podstaw żeglarstwa, poczuli wiatr we włosach, ale nawiązali nowe znajomości i przeżyli niezapomniane chwile. Dzięki kapitanowi Maciejowi Krzeptowskiemu polscy i ukraińscy nastolatkowie wzięli udział w wodnej przygodzie, której ostatnią mariną jest Książnica Pomorska. „Z tego rejsu będę miał wspomnienia na całe życie. To jedno z najlepszych wydarzeń, w których brałem udział” – podkreśla Timofij Moroko.
– Jesteśmy w Książnicy Pomorskiej. Do tradycji należy, że różne żeglarskie zwieńczenia znajdują tutaj swój epilog w postaci wystaw, prelekcji, spotkań. Tak jest i tym razem – opowiada kapitan Maciej Krzeptowski, organizator pierwszego w Polsce polsko-ukraińskiego rejsu.
Kilkanaście dni na Zalewie Szczecińskim
Przypomnijmy, że w lipcu Honorowy Ambasador Szczecina postanowił zorganizować rejs po Zalewie Szczecińskim. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie nagroda „Wiecznie Młodzi” im. Aleksandra Doby, którą żeglarz otrzymał podczas 24. Kolosów, czyli Ogólnopolskiego Spotkania Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów.
Wodna wyprawa rozpoczęła się 9 lipca tego roku. Udział w niej wzięli polscy i ukraińscy nastolatkowie w wieku 13-17 lat. Po stronie naszych sąsiadów w większości były to osoby, które nie miały żeglarskiego doświadczenia. Z kolei polską grupę tworzyli wychowankowie kapitana Jerzego Szwocha, który był komandorem rejsu.
Młodzież popłynęła na 8 jachtach typu carina. Przez jedenaście dni zawinęli do 8 marin, gdzie czekały na nich dodatkowe atrakcje, jak spotkanie z żeglarką Nataszą Caban, która samotnie opłynęła świat. Ostatni kurs obrali na Książnicę Pomorską, gdzie przez najbliższy miesiąc będzie można oglądać fotorelację z ich wyprawy.
„Jedno z najlepszych wydarzeń w moim życiu”
– Byłem odpowiedzialny za kronikę. Musiałem ją przygotować, opisać każde zdjęcie. Co prawda jeszcze jej nie skończyłem, ale jestem już blisko. Rejs był naprawdę bardzo fajny, dobrze się bawiliśmy, przepłynęliśmy dużą trasę. Bardzo dobrze wspominam moment, w którym wszyscy wspólnie zrobiliśmy grilla i uczyliśmy się ukraińskiego – opowiada Igor Wrębel.
Na wystawie można oglądać również zdjęcia, których autorem jest Timofij Moroko. Nastolatek przyjechał do Szczecina siedem miesięcy temu.
– Z tego rejsu na pewno w pamięci zostanie mi kilka dobrych momentów. Nigdy nie spotkałem się z taką pracą jak żeglarstwo. To było dla mnie coś zupełnie nowego, ale i bardzo interesującego. Byłem w drużynie ze świetnymi ludźmi, każdy sobie nawzajem pomagał, nikt nie zostawał sam. To było jedno z najlepszych wydarzeń w moim życiu – mówi z nieukrywaną radością Timofij. – Dziękuję za ten rejs, za poznanie kapitana Krzeptowskiego i wszystkich uczestników.
Nastolatek obecnie uczy się w Technikum Morskim. Bardzo dobrze mówi po polsku – języka zaczął uczyć się już w drodze do Polski.
– Jestem bardzo wdzięczny swojej rodzinie, babci i dziadkowi, którzy powiedzieli, że mamy jechać i musimy myśleć o przyszłości. Wiedziałem, że muszę jak najszybciej nauczyć się języka polskiego. Jest mi potrzebny do nauki, do pracy, przy nawiązywaniu nowych znajomości.
„Chciałem, aby ten rejs był czymś więcej”
Fotorelację z rejsu będzie można oglądać w Książnicy Pomorskiej przez najbliższy miesiąc. Na zdjęciach uwiecznione zostały chwile pełne szczęścia, radości, zabawy, ale także nauki i zdobywania doświadczenia w żeglowaniu.
– Było naprawdę super. To słowo jest ostatnio nadużywane, ale w tym przypadku nie jest ani trochę. Młodzi doskonale się bawili, czego dowodem jest ta wystawa. Chciałem, aby ten rejs był czymś więcej. Chciałem pokazać, że żeglarstwo to gleba, na której mogą wyrosnąć różne, nieoczekiwane gałązki. Rejs już jest za nami, ale zostaną wspomnienia zachowane w kronice – dodaje kapitan Maciej Krzeptowski.
Kiedy kronika zostanie ukończona, kapitan Maciej Krzeptowski przekaże ją jako eksponat do Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku.
Komentarze
0