W ramach Dyskusyjnego Klubu Książki we wtorek, 27 kwietnia, w Książnicy Pomorskiej odbyło się spotkanie z Konradem Wojtyłą, poetą, dziennikarzem, krytykiem literackim, którego nowy tomik poetycki „może boże” właśnie się ukazał.

Piotr Matywiecki w nocie umieszczonej na okładce tomiku Wojtyły napisał: Dawno już nie czytałem wierszy tak bardzo pozbawionych złudzeń. To zdanie stało się zaczynem dyskusji o wierszach ale i o poecie pozbawionym złudzeń. Poeta wyjaśniał: Nie mam monopolu na definiowanie bądź redefiniowanie całego porządku świata. Ale: Interesuje mnie poezja, która dotyka spraw ostatecznych. Poezja Wojtyły to poezja urwanych słów, wersów, kondensowania znaczeń, ale nie spłycania. Trudną drogę do prawdy, własnej osobistej prawdy, autor pokonuje używając niezwykle powściągliwego języka, doskonale zdając sobie sprawę z ograniczeń narzędzia, którym się posługuje.

Czy bóg to ułuda czy wiara już i co potem – te pytania miały przybliżyć nas, uczestników spotkania, do rozszyfrowania tytułu tomiku. I odpowiedzi na pytanie o poetę bez złudzeń. Ale kwestia znaczenia, wagi tytułów poszczególnych utworów była równie interesująca: według autora tytuł to nie temat, nie wyjaśnienie, ale początek interpretacji. A dokładnie przemyślany układ wierszy przyrównać można do fabuły powieściowej. Również fotografie maszkaronów autorstwa Krzysztofa Trzcińskiego pojawiają się w konkretnych, wskazanych przez poetę miejscach. Nie są one zamiast wiersza – jak podejrzewał Piotr Michałowski – są wiersza świadomym uzupełnieniem, by móc jeszcze bardziej rozgrywać temat może boże.

W drugiej części spotkania dużo uwagi poświęcono możliwościom i ograniczeniom języka opisującego sprawy najistotniejsze. Poezja Konrada Wojtyły to język pokorny, świadomy swych ograniczeń, tego, co ma nieść a nie może, nie jest w stanie udźwignąć. Na drodze do absolutu napotykamy bowiem przeszkody nieustannie, także w języku. I wciąż ponawiamy próby „łapania metafizyki za rogi”.

Ważną postacią, może najważniejszą w wierszach Wojtyły, jest ojciec. (…) potem staje się to, co stać się miało. I autora dotychczasowe dochodzenie do śmierci, dojrzewanie do uniknięcia zaskoczenia, oswajanie braku, w konfrontacji ze śmiercią realną – odejściem ojca – zostaje zanegowane. Domniemane emocje, intelektualne dywagacje stają się nagle jakieś błahe, śmieszne wręcz. Śmierć przewartościowuje wszystko wokół –powiedział autor.

Na tomik czekaliśmy sześć lat. Powstały utwory odmienne od tych z „Wierszy fatalnych”. Zamysłem poety był nowy tematycznie i językowo zbiór, jakby w myśl słów poetki Anny Świrszczyńskiej, że należy stworzyć swój styl a potem go zburzyć. Przekreślić to, co się do tej pory zrobiło czymś jeszcze lepszym. By powstało dzieło optymalne w danym momencie życia, twórczości. I tak też, myślę, się stało.

Tomik został wydany przez Instytut Mikołowski, toteż nadziei na dalsze owocne kontakty z poetami śląskimi i Instytutem również poświęcono parę słów. Spotkanie kończyła dyskusja na temat filozoficznej warstwy utworów Konrada Wojtyły, w której szczególnie widoczne są odniesienia do Nietzschego jak również do Becketta. Już po spotkaniu czytelnicy chętnie podchodzili do Gościa, by chwilę jeszcze porozmawiać i prosić o autograf. Domyślamy się, że kolejny zbiór będzie w innym języku, więc…

Katia Szczot