Strome zbocze pokryte sadzonkami winorośli – taki niecodzienny dla Szczecina krajobraz można od niedawna oglądać przy ul. Górskiej na Gocławiu. Niecodzienna jest też historia tego miejsca – posiadłości, która pierwotnie należała do Hansa Reichowa, miejskiego planisty z „brunatnych” czasów Stettina.

– To pierwsza zarejestrowana winnica z adresem w Szczecinie – mówi Mariusz Ronewicz, który wspólnie z żoną Aleksandrą założył Winnicę Julo, nawiązującą do przedwojennej nazwy sąsiadującego z nią lasu u stóp Wieży Gocławskiej (zwanej też Wieżą Bismarcka).

Zbiory planowane na przyszły rok

Pierwsza z blisko 800 sadzonek trafiła do ziemi w maju zeszłego roku. Najpierw jednak strome zbocze musiało zostać odpowiednio przygotowane i ukształtowane tarasowo.

– Wszystko trzeba było robić ręcznie, przy użyciu szpadla. To była katorga. Przygotowania zajęły parę miesięcy – opowiada Mariusz Ronewicz.

Wcześniej właściciele winnicy nie zajmowali się uprawą. Zawodowo są związani z branżą stoczniową i sztuką. Do nowej pasji podeszli z dużym zaangażowaniem i dzisiaj ze znawstwem opowiadają o odmianach Elbling, Solaris i Johanniter (białe winogrona) czy Pinot noir i Cabernet cortis (czerwone). A to tylko kilka przykładów sadzonek rosnących w ich winnicy.

– W przyszłym roku będziemy mieli pierwszy zbiór. Tak naprawdę dopiero wtedy zobaczymy co z tego wyjdzie. Podobno z jednej sadzonki można przygotować jedną butelkę wina – mówi Aleksandra Ronewicz.

Od cysterek uprawiających winorośle, po plany kameralnej restauracji

Przez wiele stuleci okoliczne wzgórza były bardzo chętnie wykorzystywane do uprawy winorośli. Zaczęło się już w XIII wieku, gdy te tereny należały do cysterek. Nie bez przyczyny wzgórze, na którym stoi Wieża Gocławska Niemcy nazwali Weinberg, czyli Winne Wzgórze. Dużo wiemy też o uprawach winorośli na dzisiejszym wzgórzu Kupały (kiedyś Elizy), czyli pomiędzy ulicami Świętojańską i Strzałowską na Golęcinie.

– Mamy u nas odmianę, którą właśnie tam znaleźliśmy i przesadziliśmy. Nie wiemy, czy pochodzi z końca XIX wieku, czy raczej z początku XX wieku. Przyjęła się, ale na razie nie miała owoców. Zobaczymy co wyrośnie, to będzie dla nas niespodzianka – mówi Mariusz Ronewicz.

Właściciele winnicy chcą w przyszłości otworzyć na miejscu niewielką restaurację w willi na szczycie wzgórza. – Na 6-7 stolików, raczej nie dla gości wchodzących „z marszu”, tylko po wcześniejszej rezerwacji. To ma być kameralne miejsce na degustację wina czy spotkania i dyskusje o historii Szczecina. Wszystko to przy jednym z najpiękniejszy widoków w mieście na Odrę i Jezioro Dąbie – podkreślają.

Tę panoramę przed laty podziwiała rodzina Hansa Reichowa, głównego radcy budowlanego Szczecina w latach 1939-45. Z okien willi, którą sam zaprojektował. Z jednej strony zadbał, aby była odsunięta od skarpy, czyniąc ją niemal niewidoczną z dołu ulicy, a z drugiej zagwarantował niezwykłe widoki z okna.

Jaki pomysł na miasto miał architekt czasów nazistowskich?

Reichow opisywany jest dzisiaj w Szczecinie przede wszystkim jako główny planista miasta z czasów nazistowskich. Przypomina się jego monumentalne, niezrealizowane koncepcję o wydźwięku mocno politycznym. Jak plan budowy wielkiej hali partyjnej między ul. Potulicką i Kopernika czy wyznaczenie nowego placu paradnego między Bramą Portową a pl. Kościuszki. Wszystko to miało się oczywiście wiązać z licznymi wyburzeniami.

– Wiemy, że zapisał się do NSDAP, jako ważna osoba w mieście pewnie musiał. O tym wszystkim mówi się dużo, ale pomijana jest historia jego wkładu dla rozwoju miasta. Nie wspomina się, że z niektórych jego pomysłów korzystał później prezydent Piotr Zaremba. Mówimy tu o włączeniu do miasta dzisiejszych północnych osiedli czy utworzeniu Plaży Mieleńskiej. Reichow był zresztą po wojnie cenionym urbanistą – zwraca uwagę Mariusz Ronewicz, który od czasu kupna willi wnikliwie studiuje życiorys pierwszego właściciela, sięgając po wszystkie jego publikacje.

Dodatkowo, w zapiskach prezydenta Zaremby z 1974 roku (tuż po śmierci Reichowa), znalazł potwierdzenie, że obaj panowie często rozmawiali. „Byłem wielokrotnie w Hamburgu gościem Reichowa w latach 57-62. Wówczas był on znanym profesorem. Rozmawiałem z nim o sprawach Szczecina, który on opuścił 25 kwietnia czyli na trzy dni przed moim przybyciem” – napisał pierwszy polski prezydent Szczecina.

Willa odsłania tajemnice

Niespodzianki przynosi nie tylko zgłębianie historii Reichowa, ale też jego willa. W piwnicy, nadal w ciemności świeci pas fluorescencyjny. To dowód, że gdy budowano ją w latach 40., przygotowano ją do pełnienia roli schronu w czasie wojny.

– Pod koniec lat 60. przyjechał do Szczecina syn Reichowa. Pamiętał ten dom i to, że został ranny, kiedy w czasie bombardowania spadła na niego szklana witryna od strony ogrodu. Opowiadał nam o tym pan Janusz, który mieszkał tutaj wtedy z rodzicami – mówią właściciele winnicy, którzy cały czas próbują też sami skontaktować się z członkami rodziny Reichowa.

Ciekawym odkryciem jest też to, że ogrodzie znajdował się basen. Widać go na zdjęciu lotniczym sprzed lat. Wkrótce zostanie odtworzony. Na razie odsłonięto jego pozostałości, a z różnych części działki wykopywany jest czerwony piaskowiec, który kiedyś pokrywał murek okalający nieckę.

Swoją tajemnicę odkryło też w końcu niewielkie pomieszczenie bez okien na poddaszu. – Gdy zaczęliśmy oglądać przedwojenne plany domu, okazało się, że Reichow miał obok pracownię. Kącik był ciemnią, gdzie wywoływał zdjęcia – tłumaczy Aleksandra Ronewicz.

„Wierzymy, że Gocław znów może być atrakcyjnym miejscem dla turystów”

Wspólnie z mężem przebudowuje teraz willę, by odzyskała dawny modernistyczny charakter i oryginalny układ pomieszczeń. Po wojnie willa została bowiem podzielona na dwie części, pomiędzy dwie rodziny.

– Przez lata nie przeprowadzono tu żadnego remontu. Gdy weszliśmy tu po raz pierwszy na poddaszu widoczne były skutki pożaru sprzed kilku lat, a w zmienionym układzie pomieszczeń trudno było odnaleźć pierwotny zamysł. Pół roku zajęło nam samo oczyszczenie domu – opowiadają obecni właściciele, którzy kupili willę w 2022 roku.

Wraz z pracami remontowymi, kompletują też wyposażenie wnętrz. To chociażby meble odnajdywane na targach antyków, czy pochodzące z innego budynku stare drzwi do renowacji.

– Wierzymy, że Gocław znów może być atrakcyjnym miejscem dla turystów. Widzimy jak zmienia się Wieża Bismarcka, koło nas powoli powstaje druga winnica, a obok jest punkt widokowy, na który też mamy pomysł. Dużo dla tej okolicy powinno zrobić uruchomienie Szczecińskiej Kolei Metropolitalnej – mówi Mariusz Ronewicz.