Niektórzy jeszcze pamiętają delikatesy i wysokie drzewa, które zielenią królowały nad ulicą. Na każdym krok sklep, sklepik, ruch. I od samej Bramy Portowej po Turzyn ludzie, którzy pieszo, spacerem, marszem, biegiem załatwiali swoje sprawy. Dziś dostaniesz tutaj kebaba, kredyt, albo w zęby. Co się stało z ul. Krzywoustego?
Przez brudne tramwajowe szyby patrzę na dwóch mężczyzn. Jeden drugiemu próbuje wyrwać torbę z laptopem. Środek miasta – ul. Krzywoustego. Wokół pustka, nikt nie biegnie na pomoc. Na szczęście właściciel sobie radzi, napastnik odpuszcza. Być może nie jest pierwszej świeżości i szybko stracił siły. Myślę sobie – trochę strach, przecież środek miasta, centrum. Owszem, już ciemno, ale na tarczy zegara długo przed 20.00.
2005 – początek końca
Przeglądam fotografie z lat 50. i 60. Wysokie drzewa, ludzie na każdym kroku. Bo kiedyś tutaj był ruch. Od Bramy Portowej po sam Turzyn ludzie spacerując, śpiesząc się przemierzali ul. Krzywoustego. Na parterach i w piwnicach kamienic sklepy, sklepiki. Handel kwitł. Dziś są apteki, banki i oczywiście bar z kebabem. Zniknęły nawet sklepy z akcesoriami komputerowymi. Pozostały gdzieniegdzie lombardy, piekarnie i monopolowe.
Upadek ulicy datuje się na okolice 2005 roku. Po modernizacji nie było zieleni, przystanku tramwajowego na wysokości kina Helios i miejsc parkingowych. Więc wszyscy przejeżdżają przez Krzywoustego, nie zatrzymując się. Niektórzy upadku doszukują się w dwóch pobliskich galeriach handlowych, które przecież zabiły mały handel. Wszyscy chodzą do Galaxy, wszyscy kupują w Kaskadzie. Tam są tłumy. Krzywoustego opustoszała. Według Damiana Lachowskiego ze stowarzyszenia SENS można doszukać się czterech powodów takiego stanu rzeczy.
Pierwszym na pewno jest długi czas remontu tej arterii. Nie pozostaje to bez echa dla podmiotów, które tam funkcjonują. Za drugi podaje się brak miejsc postojowych, aczkolwiek punkty takie jak DH Kupiec, które w swojej ofercie mają wysublimowane usługi czy pobliski BAR RAB nie narzekają raczej na problemy z dostępnością. Także ten argument jest chyba trochę naciągany. Na całej ulicy Krzywoustego nie było porażającej liczby miejsc parkingowych, które i tak nie zaspokoiłyby nawet części potrzeb. Trzeci, to właśnie lokalizacja przystanku. Jako Stowarzyszenie SENS, a dokładnie w osobach Pawła Przychodzienia i Macieja Sochanowskiego, udało się nam zarazić Prezydentów, Urzędników oraz Radnych ideą wybudowania nowego przystanku pomiędzy kościołami na pl. Zwycięstwa. Inwestycja ta miałaby na celu zaktywizowanie pobliskich fragmentów Wojska Polskiego oraz Krzywoustego. Naszym koronnym argumentem był fakt, iż do najbliższego przystanku pl. Kościuszki jest spod Bramy Portowej prawie 1 km. To zdecydowanie zbyt wiele, żeby było to atrakcyjne dla pieszego. Czwartym jest oczywiście lokowanie galerii handlowych w centrum. - tłumaczy prezes Stowarzyszenia Estetycznego i Nowoczesnego Szczecina.
Kiedyś szklanka z sokiem, a dziś?
Jeszcze z sentymentem niektórzy powspominają, że kiedyś to było centrum Szczecina, główny szlak od dworca. Różnicę robiły delikatesy i zieleń.
Pamiętam, że tutaj nie było „8”, tutaj tramwaje nie jeździły. Były ławeczki, była taka aleja spacerowa, coś w tym stylu jak na Jedności teraz jest. Ludzie wychodzili z akordeonem, grali wieczorami pięknie. Tam stał saturator gdzie teraz apteka jest, zawsze była ta szklanka wody z sokiem. Życie naprawdę tętniło. Było pełno zieleni. Tutaj coś się działo. Teraz ludzie zamykają się. - opowiada Pani Ania, właścicielka jednego z lokali przy ul. Krzywoustego.
Trudno wytypować jedyną słuszną przyczynę takiego stanu rzeczy. Może faktycznie brak przystanku. Może Galaxy i Kaskada. A może naturalna niechęć do brzydoty. Gdy już się trafi Wam przebywać na ul. Krzywoustego, spróbujcie zadrzeć głowy do góry. Przepiękne kamienice, zdobione kopuły dachów. Obdrapana elewacja, kamienice odnowione tylko w parterach. Kolorów cała paleta, żadnego ładu. Żal mi kamienic. Tych, które dostały podczas II wojny światowej, a więc zniknęły z krajobrazu miejskiego na zawsze. I tych, które się ostały, ale nigdy nie doświadczyły troski miejskiego architekta. Za długo w górę nie patrzcie. Bo w dole dziurawe, ale za to wiekowe, zabytkowe płyty. Na każdym kroku potknięcie możliwe. Albo wdepnięcie, bo przecież pieski okolicznych mieszkańców.
Nieciekawe sąsiedztwo i brzydka Barbara
Krzywoustego mogłaby być ulicą reprezentacyjną, główną. Centrum Szczecina. Miejski szlak od Bramy Portowej. Ale nie będzie. Bo na co tutaj patrzeć? Na nową Barbarę? Niewykorzystany potencjał? Upadające miasto? A wszystkim, którzy patrzą w przeszłość, bo „kiedyś było inaczej, lepiej” radzę – zacznijmy żyć teraźniejszością. Tylko ona może przynieść zmiany.
Dlaczego warto optymistycznie patrzeć wprzód? Obecnie prowadzona jest inwestycja na terenie przed dawnym Kinem Kosmos. To w połączeniu z nowym przystankiem oraz np. linią autobusową przebiegającą przez al. Woj. Polskiego, może wygenerować nowe możliwości w tym obszarze. Dziś trudno mówić o samej Krzywoustego. Jej położenie względem Deptaku Gwieździstego, wyznacza jej niejako rolę zwieńczenia pewnego obszaru. Bardziej kluczowe role odegra zapewne tutaj Wojska Polskiego oraz teren do Jagiellońskiej. Nic jednak straconego, gdyż w takim sąsiedztwie łatwiej o własny rozwój. - dodaje Damian Lachowski.
Ulica Krzywoustego (do 1945 roku – Hohenzollernstraße) została zaprojektowana wraz z cała zabudową pod koniec XIX wieku. W czasie II wojny światowej część najokazalszych kamienic zniszczono. Budynków nie odbudowano po 1945 roku.
Komentarze
0