W aktualnym repertuarze Multikina znajdziemy trzy premiery. Jedną z nich jest polski thriller „Uwikłanie”czyli nowe dzieło Jacka Bromskiego, budzące skojarzenia ze znanymi nam już dobrze „Grami ulicznymi” K.Krauzego i „Korowodem” J.Stuhra.

Czytelnicy, którzy na bieżąco interesują się wszelkimi nowościami z gatunku polska powieść sensacyjna, na pewno znają już dobrze dokonania Zygmunta Miłoszewswkiego. Jego pierwsza książka - „Domofon” (ma zostać zekranizowana przez Juliusza Machulskiego) wzbudziła duże zainteresowanie i zyskała  wiele pozytywnych opinii. Drugie w dorobku tego tautora Uwikłanie” (bardzo wysoko ocenione przez Jerzego Pilcha) wyprzedziło debiut w drodze na duży ekran. Reżyserem filmu na jego podstawie został Jacek Bromski, który w ostatnich latach zajmował się przede wszystkim komediami i stworzył m.in. cykl „U pana Boga...” . Ta nowa produkcja dowodzi, że także w innych gatunkach ten twórca radzi sobie całkiem nieźle.

 

Początek tej fabuły to kilka scen poszerzających naszą wiedzę na temat psychologii. Psychoterapeuta Cezary Rudzki (w tej roli Olgierd Łukaszewicz) zajmuje się terapią grupową, stosując metodę ustawień rodzinnych Berta Hellingera,. Zgodnie z jej założeniami prowadzący zajęcia stwarza sytuację psychologiczną wprowadzając w sposób symboliczny obcych ludzi na miejsce członków rodziny pacjenta. Celem takich działań jest próba dotarcia do nieujawnionych związków interpersonalnych, lęków i pragnień osoby poddawanej terapii Pacjentem, dla którego „ustawia rodzinę”Rudzki, jest leczący się z depresji, Henryk Telak (Krzysztof Globisz). Widzimy go na ekranie bardzo krótko gdyż staje się ofiarą morderstwa...

Wtedy to rozpoczyna się śledztwo, któremu przewodzą – młoda i ambitna prokurator (Maja Ostaszewska) oraz komisarz (Marek Bukowski). Oboje znają się jeszcze z czasów studiów, a obowiązki służbowe sprawiają, że odkrywają siebie na nowo. W dalszej części filmu widzimy kolejne zwroty akcji, na przemian zbliżamy się do rozwikłania zagadki zbrodni, to oddalamy się od niej. Okazuje się bowiem, że nie jest to „zwykłe” morderstwo na tle rabunkowym (jak przedstawione zostało mediom), ale sprawa ma podłoże polityczne. Pani prokurator dociera do coraz większej liczby osób, które mogą jej pomóc w wyjaśnieniu okoliczności zdarzenia. Wśród nich jest np. były pracownik SB (w tej roli Mikołaj Grabowski) oraz młody gniewny historyk z IPN (Adam Woronowicz) czy bezkompromisowy tropiciel PRL-owskich brudnych spraw (Krzysztof Stroiński). Te trzy epizodyczne role dodają na pewno smaku narracji „Uwikłania” i obok ciekawych zdjęć Krakowa, (który jest miejscem akcji) są według mnie głównymi walorami tej produkcji.

Ogólnie film jest rozdarty pomiędzy obyczajowymi obserwacjami i reminenscencjami z historii PRL, a mógłby być po prostu dobrze zrealizowanym thrillerem. Mimo wszystko jednak wobec braku dobrych rodzimych produkcji w tym gatunku, jest to sygnał, że warto próbować.