17 grudnia w Akademickim Centrum Kultury Teatr Nie Ma dał widzom swojego przedstawienia niezwykle ciekawą lekcję. Do czego doprowadziły zmagania bohaterów z wiedzą szkolną? – trzeba samemu zobaczyć. Ja zdradzę jedynie, że już sam tytuł spektaklu (To się nie może dobrze skończyć) nie wróży jego bohaterom pomyślnego zakończenia.
To premierowe przedstawienie zostało zainspirowane sztuką Eugene Ionesco Lekcja. Występujący w nim Profesor (w tej roli Mateusz Figiel) ma przed sobą poważne wyzwanie. Musi przygotować swoją Uczennicę (Artur Bartosiewicz) do całościowego doktoratu. W miarę upływu czasu zachwyt nad wiedzą studentki (która potrafiła dodać 2 do 2!) przechodzi w stan irytacji spowodowany znacznym niedostatkiem jej kompetencji z zakresu wiedzy filologicznej. Uczennica nie wie nawet, że zdanie „róże mojej babki są tak żółte jak mój dziadek, który był Azjatą” brzmi tak samo we wszystkich językach świata. Co więcej, nie zdaje sobie ona również sprawy z tego, że słowo Hiszpan w języku francuskim brzmi: Francuz. Tego już za wiele!
Wychodzą więc na jaw sadystyczne skłonności Profesora, który postanawia zadręczyć Uczennicę serią wykładów. Komizm jest tutaj sposobem mówienia o tematach tragicznych. Okazuje się, że – niezwykle wyrozumiały i czarujący Profesor – wraz z postępem akcji wciela się w rolę kata. W przedstawieniu widać wyraźne inspiracje teatrem absurdu, który tak chętnie przecież pokazuje sceny groteskowe i stara się za ich pomocą mówić o rzeczywistości.
Jaką lekcję możemy wynieść z przedstawienia? Myślę, że przede wszystkim skłania nas ono do zastanowienia się nad tym, w jaki sposób powinniśmy wywiązywać się z ról, jakie zostają nam nadane przez codzienność. Bywa przecież, że często nie wypełniamy powierzonych nam obowiązków. Bywa również i tak, że oddajemy się im zanadto gorliwie, przekraczając wszelkie granice. Myślę, że właśnie to w bardzo interesujący sposób i z dużą dozą humoru chcieli nam przekazać aktorzy przedstawienia To się nie może dobrze skończyć.
Komentarze
1