Manchester kojarzy się głównie z muzyką rockową. To tu powstały takie zespoły jak Joy Division, Simply Red czy Oasis. Okazuje się, że w tej metropolii grają też znakomity jazz! Dowodem na to jest zespół GoGo Penguin. Miesiąc temu trio to wydało swój najnowszy album o bardzo optymistycznym tytule „Everything is going to be OK”, a wczoraj wystąpiło w Filharmonii w Szczecinie!

Rave, jungle i jazz

W muzyce grupy GoGo Penguin krytycy dopatrują się wpływów Briana Eno i Aphex Twina, ale też Philipa Glassa. To, że są Brytyjczykami również słychać w ich twórczości, ponieważ odnoszą się do takich stylów jak rave, drum'n'bass czy jungle. Jednak przede wszystkim grają nowoczesny jazz. Zespół działa ponad dekadę i ma na swoim koncie pięć pełnowymiarowych albumów studyjnych, a wydany niedawno krążek zatytułowany „Everything is gonna be OK” już zyskuje bardzo dobre recenzje.

Pozytywna konfrontacja

Aktualny skład tej grupy tworzą pianista Chris Illingworth, basista Nick Blacka oraz perkusista Jon Scott. Trio rozpoczęło występ od nowego utworu „An Unbroken Thread of Awareness”, który następnie został skonfrontowany z kompozycją „Signal in the Noise”, znaną z płyty zatytułowanej po prostu „GoGo Penguin”. Publiczność na oba utwory zareagowała bardzo żywo, na tyle oczywiście, na ile pozwalały miejsca siedzące, bo jak przypuszczam, wiele osób chętnie zatańczyłoby do tej dość skomplikowanej, ale pobudzającej do pląsów muzyki… Mocarne linie basowe, polirytmiczne partie perkusyjne i wyrafinowane pasaże klawiszowe, które zaaplikowali nam Brytyjczycy, to były bardzo pozytywne doznania.

Bardzo ekspresyjna kulminacja

Podczas koncertu usłyszeliśmy jeszcze m.in. utwory „We May Not Stay”, „Bardo”, „The Antidote is in the Poison” czy jeden z bardziej melodyjnych fragmentów nowej płyty, numer „Saturnine”. Niektóre z nich zapowiadał Nick Blacka, ale ogólnie ze sceny nie padło zbyt dużo słów. Muzyka była na tyle intensywna i głośna, że praktycznie komentarz do niej był niepotrzebny. Dzień wcześniej (4 czerwca) panowie wystąpili w warszawskim klubie „Progresja” i chyba nie bez przyczyny zakończyli swój show utworem „Protest”. Ta sama kompozycja zabrzmiała na finał występu w Szczecinie i stanowiła znakomitą kulminację, ponieważ ten rozpoczynający się od charakterystycznej szarpanej introdukcji na kontrabasie numer, to bardzo duża dawka dźwiękowej ekspresji.

– Jeszcze nigdy nie byłem na tak nieszablonowym jazzie w takim wykonaniu – relacjonował pan Tomasz po zakończeniu koncertu. – Uwielbiam taką perkusję, w której wciąż się coś dzieje, a ten muzyk właśnie tak grał, a cały zespół jest wprost fantastyczny!

– Bardzo lubię ten zespół i chciałam przekonać się, jak wypadają na żywo. Pokazali, że także w wersji live są świetni! Zdobyłam autografy na płycie i jestem usatysfakcjonowana! – powiedziała pani Martyna.

Mam nadzieję, że w programie przyszłego sezonu w Filharmonii im. M. Karłowicza w Szczecinie także pojawią się podobne niespodzianki! Ten wczorajszy wieczór niewątpliwie był bardzo OK.