W antykwariacie przy Końskim Kieracie stoi na sztalugach obraz Mosta, który Marek Wyłupek wypatrzył na aukcji w Chicago: - Jak tam mógł trafić? Najbardziej prawdopodobną wydaje się historia, że w 1935 - 1936 roku wyjechał z właścicielami, kiedy Szczecin opuściło ok. 600 rodzin pochodzenia żydowskiego.

Analiza obrazu

Na płótnie wizyta w muzeum. Sztuka o sztuce. - Że to się dzieje w Pinakotece Monachijskiej, myślę, bo jeszcze 15 lat temu jak ją zwiedzałem, te charakterystyczne barierki ciągnęły się przed obrazami - mówi Marek Wyłupek. - Z dr Ewą Gwiazdowską (specjalistka w twórczości Mosta w Muzeum Narodowym) dociekamy, że to portret pana, który czyta w rogu, jego postać najbardziej szczegółowo została oddana na tym obrazie.

Ale nasze spojrzenie przykuwa scenka rodzajowa, która rozgrywa się na środku płótna. Malowana rodzina, która przyszła do muzeum (być może po raz pierwszy) zobaczyła …golaskę. - Akt wywołuje na ich twarzach cały wachlarz emocji: zaskoczenie, zdumienie, zakłopotanie, zaczerwienienie, oburzenie… - uśmiecha się Dariusz Kacprzak, wicedyrektor ds. naukowych Muzeum Narodowego w Szczecinie. I myśli, że autor dobrze się bawił, malując ten obraz.

Każdy coś zbierał

W czasie, gdy rozmawiamy, wchodzi do antykwariatu jeden klient. Żadnych studentów z Pałacu pod Globusem, którzy chcieliby popatrzeć, jak malowali mistrzowie.

Antykwariusza ze Starego Miasta pytam, dlaczego kolekcjonerstwo upada?

- Kolekcjonerzy lubią się pochwalić. Ale ludzie przestali się spotykać we własnych domach. Nawet złodzieje nie kradną już sztuki, bo ciężko sprzedać - przyznaje Marek Wyłupek.

- Pamięta pani, jak wszyscy coś zbierali? Znaczki, etykietki od zapałek, opakowania po czekoladach. W szkole nas tego uczyli, zadawali przynosić i pokazywać zbiory - wspomina. Zaczął od monet. Po studiach w tutejszej Akademii Rolniczej prowadził ogrodnictwo, kupował na eksport konie. Czy dobrych malarzy poznaje pan po tym, że umieją namalować konia? - Kiepski fachowiec nie namaluje dobrze kopyta - śmieje się. - Oczywiście mówimy o realistach.

Do domku w Dąbiu sprowadził znakomitego stolarza. Modne były ściany wyłożone boazerią. W Niemczech można było kupić tańsze meble do renowacji, u nich robocizna rzemieślnicza droga. Odnowionych mebli się nagromadziło. 20 lat temu otworzył antykwariat na rogu Końskiego Kieratu.

Zwiedzanie w antykwariacie

W galerii Marka Wyłupka obok dzieła Augusta Ludwiga Mosta na sztalugach stoi obraz Hansa Hartiga, malarza Nowego Warpna, gdzie kilka lat temu postawiono mu przy ratuszu pomnik z pędzlem przy sztaludze.

Antykwariusz zachwycił się charakterystyczną dla tego malarza soczystą zielenią. - Jest we mnie potrzeba patrzenia na takie rzeczy - tłumaczy.

Hartig był synem pastora, który prowadził parafię na Stołczynie. Syn chodził do gimnazjum, z którego urywał się nad Odrę i zauroczony szkicował. Na Akademii Sztuki w Berlinie wyspecjalizował się w pejzażach z motywami marynistycznymi.

- Ciekawa była historia tego Parlowa - zaczyna antykwariusz, pokazując obraz brygu Friedrich Carl na redzie w Portland z 1880 r. - Jego autor Robert Parlow był synem szczecińskiego armatora, po ojcu przejął firmę, jednak w 35 roku życia zrezygnował z zawodu kapitana i poszedł do szkoły artystycznej w Berlinie. Pływał potem sobie po świecie i malował.

Gdzie są skarby

Na pewno szukał pan skarbów? - Szukałem - śmieje się. - Był kowal, który został tu wywieziony na roboty. Pomagał Flemmingom pakować dobra w skrzynie, obijał je blachą. Po wojnie zaczęli go przesłuchiwać, przestraszył się i wyjechał w rodzinne strony. Miałem informację, że dużo wie. Pojechałem szukać go na Lubelszczyźnie. Już nie żył. W domu stał piękny sekretarzyk z herbami Flemmingów…

Ród Flemmingów miał posiadłości ziemskie w rejonie Kamienia. Ale czy w Szczecinie coś można jeszcze odkryć?

- Już się nie spodziewam - odpowiada. - Polskiego malarstwa raczej w ogóle. Ludzie tu przyjeżdżali bardziej z pierzyną, niż z obrazami.

Podpowiada trop: - Był taki malarz szczeciński Otto Kuske, mieszkał na Pogodnie, miał pracownię przy Hoene - Wrońskiego. Wszystkie obrazy w niej zostawił, wiem ze wspomnień pani, która jako dziewczynka widziała po wojnie, że ludzie je porozbierali.

Żyjmy Szczecinem

Towarzystwo Miłośników Muzeum Narodowego w Szczecinie finalizuje zakup „Wizyty w muzeum” z 1849 r. Zbiórka wśród szczecinian w Noc Muzeów 2019 zakończyła się sumą 1630 zł.

August Ludwig Most ukończył, znajdujące się naprzeciwko antykwariatu Wyłupka, Gimnazjum Mariackie, do którego po studiach w Berlinie, wrócił jako nauczyciel rysunku.

Dzięki utalentowanemu malarzowi wiernemu rodzinnemu Szczecinowi patrzymy z Łasztowni w 1847 r. na rozciągające się miasto, nad którym góruje kościół św. Jakuba i szary zamek.

W czerwcu 1883 r. malarz pochowany został na Cmentarzu Grabowskim, który rozciągał się za Bramą Królewską.

Był najwybitniejszym pomorskim artystą epoki biedermeieru. Stylu, który zrodził się w pierwszej połowie XIX w. w kręgach bogatego niemieckiego mieszczaństwa, kiedy w czasach małej stabilizacji w Europie, skupiono się na dążeniu do wygodnego życia, skoncentrowanego na rodzinie i przywiązaniu do tradycji. Na ziemiach polskich biedermeier upodobała sobie polska szlachta. Cztery lata temu radni z komisji bezpieczeństwa publicznego i samorządności Rady Miasta odrzucili wniosek Muzeum Narodowego w Szczecinie (czterema głosami PiS, jednym SLD) o nadanie mostkowi prowadzącemu na Wyspę Grodzką patrona - Mosta. Chciałam spytać: Nie dla Niemca most w Szczecinie? Dyrektor Dariusz Kacprzak: - Idea była ukłonem wobec naszej trudnej, jednak takiej, jaką tu mamy, niemieckiej i polskiej historii Szczecina. Mostem, który łączy przez sztukę.

Antykwariusz Marek Wyłupek: - Mieszkamy w Szczecinie - żyjmy Szczecinem.

Klub Kolekcjonerów, Miłośników Malarstwa i Sztuki Dawnej w Szczecinie planuje uhonorować malarza Augusta Ludwiga Mosta tablicą przy ulicy Podgórnej.

Reportaże Ewy Podgajnej co drugi poniedziałek na portalu wSzczecinie.pl