Pod adresem Monte Cassino 1 (wejście od ul. Rayskiego) działa studio fryzjerskie połączone z galerią sztuki.
Oparłem obrazy na lustrach
Sztuka w JK Studio zagościła na dobre w październiku ubiegłego roku. Kiedy Jacek Karolczyk, szukając rzeźb do domu, odkrył twórczość Krzysztofa Śliwki i zapragnął jego prace pokazać swoim klientom.
Ale z malarstwem to już był przypadek, bo Jacek najpierw myślał, że nie ma w salonie ścian pod obrazy. Kiedy więc koleżanka, która maluje powiedziała mu, że nie ma gdzie wystawiać swoich obrazów, powiedział: – Znajomi mają restaurację, inni hotel, zapytam. Ale prace nowozelandzkiego artysty ukrywającego się pod pseudonimem Kiwi musiały poczekać dwa tygodnie na miejsce swojej ekspozycji. – Oparłem te obrazy w salonie na lustrach i okazało się, że nie tylko robią wrażenie, ale też niektórzy nasi klienci zapragnęli je posiadać – pamięta. Teraz w JK Studio Wizerunku obrazy wiszą w pomieszczeniach, gdzie myje się głowy, strzyże i modeluje włosy, farbuje, kasuje za usługę, kupuje preparaty do pielęgnacji, i gdzie się przychodzi posiedzieć, porozmawiać, wypić kawę czy herbatę z fryzjerem.
![]()
Nie marnuj potencjału, masz tyle fantazji
Jacek Karolczyk nie widział się w roli mechanika grzebiącego przy samochodach, jak pozostała męska część rodziny. Fryzjerem postanowił być w siódmej klasie podstawówki.
Dziś liczy, że jest 40 lat w zawodzie. – Parę pierwszych lat byłem takim chłopcem, który strzygł na dziale męskim, aż Iwona Andrzejewska, powiedziała mi: „Ty masz tyle fantazji, nie marnuj swojego potencjału, chodź na damski”.
Brał trzy razy udział we fryzjerskich mistrzostwach Polski. Wszedł w skład kadry, która prezentowała polskie fryzjerstwo za granicą.
Czesał dla pierwszego programu telewizji publicznej. Dbał o fryzury m.in. Haliny Frąckowiak i Edyty Górniak – w czasach początków jej kariery.
Na kupno i wyposażenie swojego salonu pracował w Hamburgu, Berlinie, Warszawie, Poznaniu. Chętnie strzyże i kobiety, i mężczyzn. Kobiety oczekują podejścia kreatywnego. Mężczyźni – dobrej techniki.
Na wizytówce ma napisane „Jacek Karolczyk, fryzjer i animator sztuki”. Fryzjer nie stylista? – Stylistą może być każdy, ale fryzjerem, ten, który potrafi strzyc – uściśla. I jeszcze: – Fryzjerstwo jest formą rzeźbiarską. Głowa jest bryłą. Kiedyś, rzemieślnik, to nie był robotnik, to był artysta. Fryzjerstwo potrzebuje wyobraźni i rozwija wyobraźnię, zaproponował więc, żeby uczyć fryzjerstwa w liceum plastycznym. Nie powie, co usłyszał.
![]()
Wizyta u fryzjera
23 lata temu zaczął pracę we własnym salonie na rogu ulic Monte Cassino i Rayskiego. Właścicielka parteru w starej kamienicy była przyjaciółką jego dziewczyny. Zaproponowała, żeby go odkupili. Wcześniej był tu pub, sklep rybny. W mieszkaniu zachowała się oryginalna poniemiecka sztukateria, która wyznaczyła wystrój wnętrza ze starymi meblami.
Szafa z książkami przy wejściu stanęła jeszcze zanim w Polsce stały się modne akcje uwalniania książek. Klienci zawsze tu mogli przynieść książkę, wziąć następną.
Teraz w salonie przybliża dzieła 11 autorów. Wizyta u fryzjera zawsze trochę potrwa, zresztą każdy może tu wejść, by obejrzeć twórczość m.in. Marty Kołodziejskiej, Marty Gruszy, Joanny Grodzickiej, Pawła Widery czy Witolda Śliwińskiego. – Wybieram dzieła tworzone, malowane, rzeźbione, a przy tym w miarę w przystępnej cenie dla klientów. Moją ideą jest wypełnienie luki między Castoramą czy Ikeą, które oferują drukowane reprodukcje a galeriami, które pokazują sztukę, ale na wyższym poziomie cenowym – tłumaczy Jacek Karolczyk.
Andrzej Łazowski robi portrety znaczącym szczecinianom. Na zdjęciu, które zrobił Jackowi Karolczykowi, model śmieje się jak dziecko. – To Jacek pełną gębą. Rozdziela energię wszystkim, którzy przekraczają jego próg – mówi fotograf. – Artyści muszą z czegoś żyć, z dzieł, które „produkują”, a on im w tym pomaga. To jest polityka kulturalna – zauważa Andrzej Łazowski. Namawiam Jacka, żeby otworzył JK Studio podczas Europejskiej Nocy Muzeów 16 maja.
![]()
Inspiracja nie adoracja
Rzeźbiarz Krzysztof Śliwka, który pokonał tysiąc kilometrów przez Polskę by być na wernisażu w JK Studio (wernisaż był potrójny, bo odbywał się też po sąsiedzku w Jubiler Kleist oraz w Hotelu Villa Park w Goleniowie), dawno się nie spotkał z tym, żeby tak dużo osób podchodziło do niego i pytało o jego twórczość, zaawansowani o szczegóły techniczne, początkujący fascynaci sztuką – dlaczego ta rzeźba ma taką minę (Śliwka zaczynał od rzeźby sakralnej, ale po wypadku przy pracy, w którym stracił palce, zamienił drewno na ceramikę, metal. W Szczecinie pokazał, twarze jak maski, których tematem jest człowiek).
W salonie fryzjerskim trudno o kontemplację – mam jednak wątpliwości. – Proszę pani, to nie wyeksponowanie tworzy atmosferę dla sztuki, ale wrażliwość człowieka – uważa Śliwka. – To bardzo ciekawe miejsce w Szczecinie. Ludzie, którzy tam przychodzą nie tworzą koła wzajemnej adoracji i na tym nie kończą. To są ludzie, którzy się wzajemnie inspirują. Jacek zaczął ostatnio chodzić w cylindrze. – Skąd taki pomysł? Idziesz do teatru? – pytają znajomi. – Myślę, że podkreślanie indywidualności, buduje człowieka. I ja to wyprowadziłem z fryzjerstwa, w którym się traktuje klienta wyjątkowo – stwierdza Jacek Karolczyk.
Kiedy więc Jacek słyszy w salonie-galerii od klientki „Ten obraz będzie mi pasował do mebli”, to podpowiada: – Proszę wybrać to dzieło, które do pani przemawia. Bo za jakiś czas zmieni pani kolor ściany. A jak się pani obudzi i spojrzy na pracę, którą wybrała sercem, to dzień stanie się ładniejszym.
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
Fot. Agnieszka Tylka
Komentarze
8