Bez słów przywitania – wszyscy w końcu się znamy – premiera Szczecinera ruszyła bigbeatowym brzmieniem. Na niewielkiej scenie w Galerii Kapitańskiej pojawił się, w nieco odmienionym składzie, zespół Nieznani. Swoim sygnałem – każdy bowiem zespół bigbeatowy niegdyś taki sygnał miał – zakomunikowali: do drugiego numeru Szczecniera pora zasiąść!
Po tym muzycznym, rodem z lat 60 występie, przyszedł czas na przedstawienie zawartości drugiego numeru. W nietypowy, ale jakże sympatyczny sposób. Krótkie omówienia wyczytał swoim radiowym głosem Paweł Szulc. A było co przedstawiać, drugi numer to niemal dwieście stron fascynującej historii naszego miasta.
Już wiemy kim jest Szczeciner. w tegorocznym numerze pora na wyjaśnienie dlaczego logo rocznika to Gryf z laseczką i melonikiem. Będzie parę słów o tramwajach, coś o Grunwaldzie, powrócimy do stanu wojennego. Poznamy kolejnych niezwykłych ludzi związanych ze Szczecinem, ponownie przeczytamy historię jednej fotografii i z naszym miastem wyjdziemy poza jego granice.
Nieznani pojawili się na scenie ponownie, grając utwór Heleny Majdaniec i piosenkę do muzyki The Beatles ze słowami Henryka „Fabiana” Sawickiego. Nie bez powodu zespół był przywoływany na scenę parokrotnie. Jego historia została opisana słowami Justyny Machnik na stronicach Szczecinera. Zaś współzałożyciel kapeli – Zbigniew „Bitels” Włodarczyk – udzielił autorce artykułu w trakcie premiery krótkiego wywiadu. W ramach wczorajszego spotkania nagrodzeni zostali uczniowie z Gimnazjum nr 3, którzy wygrali konkurs wiedzy o Szczecinie - patronat nad konkursem objął m.in. magazyn.
Bluesowym luzem dobiegało końca wczorajsze szczecinerowe spotkanie. Po oficjalnej prezentacji miłośnicy Szczecina jeszcze chłonęli przyjazną atmosferę miejsca, przy lampce wina i poczęstunku dyskutowali o naszym pięknym mieście. I cóż, teraz tylko siadać do lektury, czytać, zachwycać się. I czekać, za rok znów Szczeciner.
Komentarze
1