Katedra Mikrobiologii i Biotechnologii w Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technologicznym od ponad 10 lat pracuje z celulozą bakteryjną. Większość czasu naukowcy poświęcali, aby opracować na jej podstawie opatrunek na trudno gojące się rany i oparzenia.
Alternatywa dla plastikowych opakowań
- Tak naprawdę może być wykorzystywana w każdy sposób, jaki możemy sobie tylko wymyślić. Po oczyszczeniu, jest całkowicie bezpieczna, nie zawiera w sobie żadnych mikroorganizmów, więc w kontakcie ze skórą nie daje żadnych reakcji alergicznych. Po wysuszeniu może przyjmować różny kształt i formę – mówi dr inż. Anna Żywicka, opiekunka Studenckiego Koła Naukowego „BioreReaktor”.
Jak słyszymy, to jedna ze studentek przyszła z nowym pomysłem na wykorzystanie naturalnego biopolimeru.
- Natrafiła na woskowijki, czyli bawełnę pokrytą woskiem pszczelim. Dzisiaj już wiemy, że przemysł tekstylny i produkcja bawełny nie jest ekologiczna. A nasza celuloza bakteryjna to materiał biokompatybilny, biodegradowalny i w 100 procentach ekologiczny – mówi dr. Inż. Anna Żywicka.
„Mam pomysł, musimy to zrobić”
- To miał być impuls do zintegrowania naszego koła. Nie spodziewałam się, że tak to urośnie – śmieje się autorka pomysłu, mgr inż. Klaudia Snopek. – Przyjechałam szczęśliwa po konferencji w Gdańsku i mówię „mam pomysł, musimy to zrobić”. Doktor Anna spojrzała na mnie i powiedziała „pewnie, super”.
Studenckie Koło Naukowe „BioReaktor” otrzymało 50 tysięcy złotych na realizację projektu w ramach programu organizowanego przez Ministerstwo Edukacji i Nauki. Studentki przez rok pracowały nad stworzeniem biodegradowalnej i przeciwdrobnoustrojowej folii do żywności. Celulozę bakteryjną połączyły z naturalnymi woskami, a w efekcie otrzymały plastyczny materiał, w który można zawijać żywność.
- Można go dopasować do każdego kształtu. Niektórzy zawijali w nie mięso, które jak wiemy szybko się psuje, po kilku dniach zaczyna brzydko pachnieć. Owinięte w tę folię zachowywało świeżość nawet przez tydzień – mówi Klaudia Snopek.
„Dużo ekscytacji, zaangażowania i frajdy”
Studentki nie miały momentu zwątpienia przy pracy nad projektem.
- Było dużo ekscytacji, zaangażowania i frajdy. Ten pomysł jest unikatowy. Metoda produkcji została zgłoszona do opatentowania. Nie sądziłyśmy, że pomysł tak chwyci, przyniesie tak fajne rezultaty i zostanie tak szybko wychwycony przez media – dodaje Anna Żywicka.

Komentarze