Niesamowity przekrój wiekowy publiczności, wypełniona po brzegi sala oraz więcej niż biegła znajomość tekstów gościa wieczoru… i wszystko jasne. Wczoraj wieczorem (07.11) koncert w DK Słowianin dała formacja Strachy na Lachy, wraz ze swoim charyzmatycznym frontmanem, Grabażem.

Strachy łączą pokolenia

Jesienne koncerty Strachów w Szczecinie stały się już niemal tradycją. Za każdym razem gdy ta pilska kapela trafia do naszego miasta, wypełnia sale po brzegi. Cechą charakterystyczną koncertów Strachów jest to, że na ich występy trafia publika o naprawdę imponującym przekroju wiekowym. Nie inaczej było wczoraj w Słowianinie. Od małych dzieci przez gimnazjalistów, licealistów, studentów aż po starszych ludzi, którzy przy muzyce SNL potrafią bawić się nie gorzej niż najmłodsi. Ale stąd też większa ostrożność przy sprzedaży piwa… i niestety też zarzygane toalety.

Bez „Zakazanych Piosenek” za to z „Autorem

Jeszcze przed jesienną trasą koncertową Grabaż zapowiedział, że zespół zamierza odpocząć od repertuaru z płyty „Zakazane Piosenki”, które w ostatnim czasie stanowiły większość materiału koncertowego Strachów. Rzeczywiście, nie usłyszeliśmy żadnej piosenki z tej płyty, choć można było usłyszeć głosy, że publiczności wcale nie znudził się „Wariat” czy „Po prostu pastelowe”. Mogliśmy za to usłyszeć utwory ze wszystkich pozostałych płyt zespołu, m.in. aż pięć utworów z płyty „Autor”, na której Grabaż śpiewa teksty Jacka Kaczmarskiego. Były to „Walka Jakuba z Aniołem”, „Encore raz jeszcze”, „Siedzimy tu przez nieporozumienie”, „A my nie chcemy uciekać stąd” oraz „Szklana Góra”. Przy tym ostatnim utworze Strachy osiągnęły niesamowite brzmienie dzięki fantastycznemu połączeniu gitar i klawiszy.

„… już posmarowałem Tobą chleb”

Nie mogło zabraknąć największych hitów z „Piły Tango” – „Dzień dobry kocham Cię”, „Niecodzienny szczon”, „Jedna taka szansa na sto” czy „Czarny chleb i czarna kawa”. Falujący tłum śpiewał wraz z Grabażem, znając każde słowo tekstów, do tego stopnia, że ten mógł pozwolić publiczności samej wykonać duże części niektórych utworów. A teksty Grabaża są genialne, niezwykle poetyckie i we właściwej tylko Grabażowi wrażliwości poruszające tematykę sensu życia, buntu czy relacji damsko-męskich. Nie bez kozery Grabaża wymienia się jednym tchem wśród najlepszych tekściarzy znad Wisły – Kazika, Nosowskiej i Nowaka z Raz Dwa Trzy. Zresztą kształt tej czołówki od lat stanowi wdzięczny temat dla fanów ich muzyki. Ale wróćmy do koncertu…  Strachy na Lachy zagrały również fragmenty swojej pierwszej płyty „Grabaż i Strachy na Lachy” z 2003 r. Poleciały dynamiczne „Dygoty”, przy której Longin „Lo” Bartkowiak szalał na basie, a także „BTW (Mamy tylko siebie) oraz „Raissa”, dla której zespól znalazł miejsce na bisach. Zresztą, wnioskując po sile skandowania tytułu, publiczność nie wypuściłaby muzyków, gdyby spróbowali „Raissę” pominąć.

Dodekafonia

Największym wydarzeniem był jednak fakt, że Strachy przybyły do Szczecina ogrywać nową płytę, która będzie nosić wiele mówiącą nazwę „Dodekafonia” (rodzaj techniki kompozytorskiej). Jak zadeklarował Grabaż, płyta powinna ukazać się w trzecim tygodniu lutego 2010 r. Repertuar z nowej płyty został niezwykle ciepło przyjęty przez publiczność i można stwierdzić, że Strachy cel osiągnęły – fani już odliczają czas do lutego. Dla tych, którzy już teraz chcą poczuć smak „Dodekafonii”, pocieszająca wiadomość – już 11 listopada wychodzi singiel „Żyję w kraju”.

Wczorajszego wieczoru mogliśmy usłyszeć aż pięć kawałków z nowej płyty, w tym również, promujący singiel. Lecz sprawa z singlem jest ciekawa, gdyż został on nagrany w dwóch wersjach. Jednej – zawierającej przekleństwa, oraz drugiej – ocenzurowanej na potrzeby radia i telewizji. W nieocenzurowanej wersji utwór nosi tytuł „Żyję w kraju, w którym wszyscy chcą mnie zrobić w ch**a” i w takiej właśnie wersji ją wczoraj usłyszeliśmy. W retorycznym pytaniu Grabaż docieka dlaczego wszyscy chcą go… oszukać i to w dodatku „za jego kasę”. Pozostałe utwory to „Ostatki”, „Twoje oczy lubią mnie”, „Spacer do strefy zero” z intrygującym riffem gitarowym oraz „Chory na wszystko”, gdzie Grabaż przyznaje, że „nie mieszka już w Punk Rock-City” lecz „mieszka w całkiem innym miejscu Polski” cierpiąc przy tym na „syndrom Sztokholmski”. Próbka nowej płyty świadczy, że będzie ona melodyjna, co niemal gwarantuje jej sukces komercyjny i być może status Złotej Płyty, jak było to w przypadku „Piły Tango” oraz „Zakazanych Piosenek”.

Koncert zamknął najdłuższy utwór Strachów na Lachy, dziesięciominutowy „Pogrzeb Króla” z intrygującym tekstem, samplami, niezwykle dojrzałą muzyką wzbogaconą o przejmujące partie trąbki. Ci, którzy nie mogli być na koncercie będą mieli okazję zobaczyć Strachy na Lachy już na wiosnę, bo Grabaż zadeklarował, że zawita do Szczecina promować „Dodekafonię”.