Niepozorna witryna Laguny, sklepu rybnego u zbiegu ulic Łaziebnej i Tkackiej, przywołuje wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to jako mała dziewczynka wstępowałam tutaj wraz z babcią po świeżą rybę.

Niepozorna witryna Laguny, sklepu rybnego u zbiegu ulic Łaziebnej i Tkackiej, przywołuje wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to jako mała dziewczynka wstępowałam tutaj wraz z babcią po świeżą rybę. Wtedy jeszcze sklep oznaczony był tajemniczym CR 17, nazwa Laguna funkcjonuje dopiero od około 1989 roku. Ryby świeże, mrożone, wędzone. Paszteciki i kotlety rybne. Owoce morza. Mnóstwo sałatek. Na ścianie wielka plansza – można rzec: przewodnik po rybach. Jest i kącik przynależny do smażalni ryb – ze stolikami i niewielkim akwarium. Tu możemy skosztować świeżo przyrządzonej rybki z dodatkami. Jednym słowem: prawdziwy raj dla amatorów ryb.

Spotykam się z właścicielem Laguny, panem Robertem Schulzem, który sklep odziedziczył po rodzicach. Formalnie prowadzi go od siedmiu lat, ale tak naprawdę…

Katia Szczot: Czy jest to najstarszy nieprzerwanie działający sklep rybny w Szczecinie?

Robert Schulz: Prawdopodobnie tak. Sklep powstał pod koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Moja mama rozpoczęła w nim pracę na początku lat osiemdziesiątych na stanowisku kierownika. Od najmłodszych lat pomagałem rodzicom - można powiedzieć, że tabliczki mnożenia uczyłem się właśnie tu. W okresie wakacyjnym funkcjonowała smażalnia ryb, rodzice przyrządzali też rozmaite sałatki rybne, które należało potem dostarczyć do klientów – ja w tym wszystkim brałem udział. Smaki i potrawy, które wtedy poznałem i polubiłem, staram się odtworzyć dziś, przyrządzając choćby śledzia po łowicku – przepis jeszcze z czasów Centrali Rybnej.

KS: Jakie ryby najczęściej kupują szczecinianie? Czy nasze preferencje się zmieniają?

RS: Dziś większym powodzeniem niż w latach ubiegłych cieszą się gotowe wyroby i filetowane ryby; dużo mniej jemy na przykład śledzi solonych – jesteśmy zabiegani, mamy mniej czasu na przygotowanie potraw. Może jest to też kwestia umiejętności. W Lagunie można kupić ryby świeże, surowe, ryby wędzone (pikling, dorsz, tuńczyk, węgorz, halibut) czy mrożone. Są też paczkowane przekąski rybne i mnóstwo innych wyrobów.

KS: Czy przetwory rybne przygotowuje pan własnoręcznie?

RS: Tak, większość sałatek, które oferujemy, robię samodzielnie. Tak jak i tatar z dorsza czy z łososia. Dzięki temu nasz klient jest pewny, że są to przetwory bez sztucznych dodatków: bez barwników i konserwantów. Tylko u nas można kupić warstwową sałatkę z tuńczyka, polecam też aromatyczne śledzie po chłopsku z czosnkiem i ziołami.

KS: Czy to zatem ten śledź stanie się przebojem wtorkowego śledzika?

RS: Najchętniej kupowanym śledziem pozostaje wciąż śledź w oleju z cebulką. Sporym powodzeniem cieszą się również śledzie korzenne, a`la łosoś czy z grzybami – po zbójnicku. Oprócz klasycznych, dobrze znanych sałatek śledziowych zachęcam do spróbowania na przykład śledzia w musztardzie z kawiorem.

KS: Czy po tylu latach obcowania z rybami, lubi je pan jeszcze?

RS: Tak (uśmiech). Szczególnie lubię ryby grillowane – właśnie wprowadzam na nowo do menu naszej smażalni szaszłyk rybny. Szukam smaków z dzieciństwa, którymi chętnie dzielę się z innymi. Jeżeli mogę coś doradzić klientowi, wyjaśnić, to robię to z przyjemnością.

KS: Czy entuzjasta owoców morza znajdzie w Lagunie coś dla siebie?

RS: W sprzedaży mamy głównie mrożone frutti di mare. Ale dostępne są również świeże, na zamówienie - sprowadzamy na przykład żywe małże. Coraz więcej osób pyta o krewetki, ośmiorniczki czy kalmary. Z tych ostatnich robimy wyśmienitą zupę dostępną w naszej smażalni oraz sałatkę. Staramy się zaspokoić wszystkie gusta.

KS: A co oznacza skrót CR 17?

RS: To oznaczenie Centrali Rybnej, dla której byliśmy sklepem nr 17. Po prostu.

KS: Dziękuję za rozmowę. I poproszę śledzika.