Na to pytanie próbowali odpowiedzieć szczecińscy przywódcy Solidarności: Andrzej Milczanowski, Edward Radziewicz, Artur Balazs oraz zaproszony gość- wielka postać opozycji lat 80ych, Władysław Frasyniuk.

A odpowiedzi próbowali udzielić podczas debaty w Studiu Koncertowym Radia Szczecin. Spotkanie miało miejsce 3 września o godzinie 16ej. Dyskutanci dzielili się swoimi wspomnieniami i refleksjami na temat strajków z 1988 r.

 

Szczecin był wówczas w awangardzie miast protestujących przeciw ówczesnej władzy. Radziewicz dowodził, że w porównaniu z Sierpniem `80 tamta fala strajków nie była zbyt potężna. Ujawniła się słabość opozycji, jako że w protesty te było zaangażowanych ledwie kilka tysięcy osób w skali kraju. Jednak także i władza miała kryzys politycznej siły. Po strajkach `88 było dla niej oczywiste, że są dwa wyjścia- albo wprowadzić kolejny stan wojenny i uciszyć opozycję, albo doprowadzić do kompromisu. Frasyniuk opowiadał ciekawą anegdotę z tamtych czasów, pokazującą, jak poróżnione było od wewnątrz środowisko rządzące. Gdy został wypuszczony z więzienia, i już prowadzony był na rozmowy z ministrem spraw wewnętrznych generałem Czesławem Kiszczakiem, nagle przechwycił go pewien oficer Służby Bezpieczeństwa. Groził opozycjoniście, że jeśli będzie kontynuował działalność antypaństwową, esbecy złamią mu kręgosłup. Gdy Frasyniuk zasłonił się nazwiskiem Kiszczaka, oficer, który przecież był w prostej linii podwładnym generała, dodał "i Kiszczkaiem się zajmiemy!". Tak więc ugodowe sfery rządzące PZPR- Kiszczak, Jaruzelski- nie cieszyły się autorytetem "ludu pracującego" Służby Bezpieczeństwa.

 

Generalnie rozmówcy uznali wielką rolę strajków Sierpień `88 w drodze do przemian ustrojowych, do pokojowej rewolucji. Ciekawą konkluzją Frasyniuka było stwierdzenie, że tamta bezkrwawa rewolta nie cieszy się wielką pamięcią Polaków dlatego, że wolimy czcić krwawe porażki od pokojowych zwycięstw. Odrzucił też zarzut o tym, że były to tylko lokalne, a więc niewiele znaczące rozruchy. "Powstanie Warszawskie- mówił- też miało charakter lokalny, a do tego było przegrane i korzyści żadnych nie przyniosło". Tak więc cieszmy się z naszego lokalnego powodu do dumy-ze swojego udziału w przetarciu drogi do Okrągłego Stołu.