Cztery etapy, czterdziestu członków załogi i 3600 mil morskich. Pod koniec czerwca załoga „Daru Szczecina” wyruszyła w dwumiesięczny rejs ku brzegom Islandii. „Duży trzon tej załogi to fantastyczni ludzie, którzy w nocy wychodzili na wachty, szli w bój do żagli zalewani zimną wodą, smażyli schabowe, bo kapitanowi się zachciało” – wspomina z uśmiechem kapitan Wojciech „Bolo” Maleika. Teraz żeglarze przygotowują się do kolejnej wyprawy – także na północ, ale jeszcze dalej.

W 2021 roku władze Szczecina poinformowały mieszkańców o planowanej wyprawie „Daru Szczecina” dookoła świata. Niestety, ze względu na sytuację geopolityczną oraz finansową miasta, zdecydowano o przesunięciu terminu wyprawy, która obecnie nadal znajduje się w sferze marzeń.

Sprawdzian przed rejsem dookoła świata

Zamiast opłynięcia globu, kapitanowie Wojciech „Bolo” Maleika i Wojciech Kaczor zorganizowali rejs na Islandię.

– „Dar Szczecina” pływał głównie w regatach The Tall Ships Races, a nam marzyła się wyprawa. Żeby popłynąć gdzieś dalej, na dwa, trzy miesiące. Jeśli mamy taki termin, to w grę wchodziła tylko północ – opowiadał podczas ostatniej Gali Żeglarskiej kapitan Maleika.

Rejs na Islandię miał być też sprawdzianem przed opłynięciem globu – zasady podmian załóg i logistyka były analogiczne do planowanej wyprawy. Trasa została podzielona na cztery etapy: Szczecin-Stavanger, Stavanger-Reykjavik, Reykjavik-Bergen, Bergen-Szczecin. Łącznie udział wzięło 40 młodych żeglarzy, którzy przepłynęli 3600 mil morskich.

„To nie były wakacyjne warunki”

Kapitan Wojciech „Bolo” Maleika prowadził pierwsze dwa etapy wyprawy, a kapitan Wojciech Kaczor był odpowiedzialny za trasę powrotną. Po drodze uczestnicy mieli okazję oglądać m.in. norweskie fiordy Flekkefjord,

– Droga na Islandię nie jest łatwa, szczególnie jeśli chodzi o pogodę. Mimo lipca, temperatury wahały się w okolicach 12 stopni, a wilgotność wynosiła 100 procent. Kiedy już dopłynęliśmy, to mieliśmy satysfakcję. Udało nam się ominąć sztormy, ale to nie były wakacyjne warunki – opowiadał Wojciech Maleika.

W stolicy Islandii żeglarze spędzili kilka dni. Spotkali się z ambasadorem Polski, który specjalnie dla nich gotował zupę w nocy. Poznali tamtejszą kulturę, zobaczyli symbol północnych wysp. Mowa o puffinach, czyli kolorowych i urokliwych maskonurach zwyczajnych. Żeglarzom nie przeszkadzało zimno, większym wyzwaniem była duża wilgotność.

Spotkanie z wielorybem i schabowe dla kapitana

Czy zdaniem kapitanów „Daru Szczecina” warto odwiedzić Islandię? Nie mają wątpliwości.

– Warto, Islandia jest przepiękna. Najlepiej udać się w głąb wyspy, zobaczyć wszystkie punkty „must see”. Ale warto przede wszystkim dla załóg. Bardzo lubię pływać z młodzieżą. Duży trzon tej załogi to fantastyczni ludzie, którzy w nocy wychodzili na wachty, szli w bój do żagli zalewani zimną wodą, smażyli schabowe, bo kapitanowi się zachciało – dodał z uśmiechem kapitan Maleika.

– Zobaczyliśmy niesamowite krajobrazy, których nie doświadczymy w Polsce. Odhaczyliśmy nie tylko Islandię, ale i Wyspy Owcze. Nie lubię wracać do tych samych miejsc, ale tam na pewno wrócę – zapewnił Wojciech Kaczor. – Z całej wyprawy na pewno zapamiętam spotkanie z wielorybem, który majestatycznie płynął niedaleko linii brzegowej. Za pierwszym razem nie wierzyłem, ale zawołałem żonę i wtedy wynurzył się autentyczny wieloryb. U nas na plaży możemy zobaczyć fokę czy morświna, ale nie wieloryba.

Jeszcze dalej na północ

Rejs na Islandię przeszedł do historii pod koniec ubiegłorocznych wakacji. Teraz kapitanowie „Daru Szczecina” szykują się do kolejnej wyprawy. Nie jest to jednak rejs dookoła globu. Tym razem również popłyną na północ, ale jeszcze dalej.

– Jak wszystko wyjdzie, to powinna nam się skończyć Norwegia, a ukazać białe wyspy. Już jesteśmy w trybie „robimy to”, ale nie tylko od nas to zależy. Jeśli wszystko się uda, to wystartujemy na początku czerwca – zdradził Wojciech „Bolo” Maleika.

Rozmowa o wyprawie odbyła się w ramach Żeglarskiej Gali, zorganizowanej przez Zachodniopomorski Okręgowy Związek Żeglarski.