Willa z charakterystyczną wieżą sąsiaduje z pętlą tramwajową na Gocławiu. W czwartek oglądali ją radni Komisji ds. Inicjatyw Obywatelskich i Młodzieży oraz Komisji ds. Kultury.
W kwietniu zagłosują za poprawką do budżetu miasta, w której zapisano 420 tys. zł na podstawowy remont willi. Przede wszystkim konieczne są uszczelnienie i zabezpieczenie dachu oraz naprawa drewnianej konstrukcji wieży.
– Nawiązując do terminologii medycznej – pacjent jest niestabilny, trochę zagrożony – mówił obrazowo Michał Dębowski, miejski konserwator zabytków. – Budynek wymaga podjęcia dość pilnych prac zabezpieczających, by jego destrukcja nie postępowała.
„Powinniśmy zadbać o willę, ale musimy zdecydować dla kogo ją przeznaczyć”
Radni byli zgodni, że pieniądze na interwencyjny remont są potrzebne. Jednocześnie dopytywali o przyszłość budynku. Przypomnijmy, że zarządza nim ZBiLK i wciąż mieszkają tam ostatni lokatorzy. Mieszkańcy przyznają jednak, że chętnie wyprowadzą się do innego lokalu komunalnego gwarantującego podobny czynsz i warunki do życia.
– Oczekuję od władz miasta, żebyśmy zrobili projekt na przynajmniej 5-10 lat, co chcemy mieć na północy i jakie funkcje mają pełnić konkretne obiekty. Powinniśmy zadbać o willę, ale musimy zdecydować dla kogo ją przeznaczyć. Pomyśleć, czy mamy w budżecie tyle środków na remont, pamiętając o pieniądzach na podwyżki dla nauczycieli czy projekty dla ludzi starszych. Na prawobrzeżu przesunęliśmy willę Grüneberga i ona teraz niszczeje – zwracała uwagę Urszula Pańka, radna Koalicji Obywatelskiej.
„Chcemy zaproponować coś ciekawego, innego, bardziej autorskiego”
Pomysł na willę mają przedstawiciele Stowarzyszenia Miłośników Północnego Szczecina imienia Syrenki Gocławskiej. Złożyli w zeszłym roku projekt do planu rewitalizacji, zakładający stworzenie w tym miejscu muzeum, domu kultury i punktu informacji turystycznej.
– Pracujemy teraz nad dokładną wizją takiej placówki. Będziemy chcieli przedstawić nasz projekt radnym komisji kultury i urzędnikom wydziału kultury w urzędzie miasta. Potencjał społeczny jest duży. Chcemy zaproponować coś ciekawego, innego, bardziej autorskiego niż zwykłe domy kultury, przystającego do warunków rewitalizacji północy – podkreślał Artur Krzyżański, od lat walczący o odrestaurowanie willi Strutza.
„Mnie bardzo interesuje puenta. Ile miałoby to kosztować?”
Poza pomysłem na willę, radni dopytywali o jeszcze inną istotną kwestię. – Mnie bardzo interesuje puenta. Ile miałoby to kosztować? – pytał radny Maciej Kopeć, radny Prawa i Sprawiedliwości, myśląc o kompleksowym remoncie willi.
– Cztery, cztery i pół miliona, może sześć, jeśli prace obejmą również wnętrza – wyliczał prezydent Łukasz Kadłubowski. – Dajmy sobie jednak czas na tę dyskusję. Na razie musimy przeznaczyć pierwsze środki na to, żeby nie postępowała dalsza degradacja obiektu.
– Przed wyceną prac planowanych w przyszłości, najpierw trzeba zdecydować o funkcji willi. Inaczej wycenia się budynek mieszkalny, a inaczej obiekt kulturalny – dodawał Michał Dębowski.
Syrenka czeka na powrót zamknięta w specjalnej skrzyni
Willa Strutza powstała w 1911 roku. Od ponad dwóch lat jest wpisana do rejestru zabytków. Zachowała się w praktycznie niezmienionym stanie. Z oryginalną bryłą, tynkami i detalami architektonicznymi, jak zegar słoneczny.
– Prawdziwe skarby kryją się we wnętrzu. Klatka schodowa niemal w stu procentach zachowała dawny wystrój malarski z malaturami na podniebiu i na stropie wieży. Unikatowe są oryginalne witraże z czeszącą się syrenką i z dekoracją ornamentalną – opowiadał miejski konserwator zabytków.
Witraż z syrenką został zdemontowany i przeszedł renowację. Można było go zobaczyć na wystawie w willi Lentza, być może wkrótce trafi do Muzeum Historii Szczecina w Ratuszu Staromiejskim. Teraz jest zdeponowany w specjalnej w skrzyni w magazynie urzędu miasta. Wróci na dawne miejsce najprawdopodobniej po wykonaniu zapowiadanych prac zabezpieczających wieżę willi Strutza. Na razie zastępują go wydruk na folii naklejony na przezroczystą pleksi.
Komentarze
18