Łukasz Załuski, redaktor naczelny National Geographic Polska, choć od dawna w Szczecinie nie mieszka, to tu się urodził. Jak postrzega dziś miasto i co poleca zobaczyć w nim turystom? Niektóre jego odpowiedzi mogą być dla szczecinian zaskoczeniem.

Łukasza Załuskiego spotkaliśmy podczas II Polsko-Niemieckich Dni Turystyki Rowerowej, które odbyły się w ostatni weekend lutego w urzędzie marszałkowskim. Redaktor naczelny National Geographic Polska promował tu m.in. specjalne wydanie magazynu Traveler poświęcone Pomorzu Zachodniemu, w którym osobiście napisał tekst o samym Szczecinie, polecając zwiedzanie miasta z perspektywy roweru i kajaka, ale też wymieniając warte spróbowania szczecińskie przysmaki. 

Co twoim zadaniem jest wyjątkowego w Szczecinie?

Szczecin ma specyficzny mikroklimat. To wynika z położenia w północno-zachodniej części Pomorza Zachodniego. Tutaj jest zawsze trochę inna atmosfera niż w innych częściach kraju, co sprawia, że Szczecin może być ciekawy o każdej porze roku, nie tylko wiosną czy latem. 

Tu od razu muszę dopytać. Co jest atrakcyjnego w szczecińskiej zimie, wilgotnej i bez śniegu? Ja powiem szczerze: nie lubię jej.

Może użyłem pewnego skrótu myślowego, ale ze Szczecina mamy już tylko 100 km do morza. A ja kocham Bałtyk zimą, jest wtedy najpiękniejszy. A wracając do samego Szczecina, uważam, że to miasto, w którym nie można się nudzić. Poza tym to miasto, które jest na takim polskim offroadzie, mało kto tu dociera, dlatego to miasto ciągle niepoznane przez turystów, a ma przecież wiele do zaoferowania. To jest jedno z najbardziej zielonych miast w Polsce. Ja zawsze moim przyjaciołom mówię, że do Szczecina można przyjechać, wypożyczyć sobie rower i po tym mieście pojeździć. Zwracam zawsze uwagę na niezwykłą, pięknie zachowaną tkankę miejską przedwojennego Szczecina, zwłaszcza w tym kwartale ulic Jagiellońskiej, Rayskiego, Bogusława, gdzie można się przenieść do secesyjnego miasta tej części Europy z początku XX wieku. To jest niebywała atrakcja w skali Polski, ale też całej tej, lubię to określenie – Odrzanii, ale i po prostu tej części Europy. 

W swoim artykule w specjalnym wydaniu Travelera dużo miejsca poświęcasz kuchni. Polecasz między innymi bułki z matiasem, które można dostać na Szczecińskim Bazarze Smakoszy, ale nie wspomniałeś o paszteciku.

Tym razem nie, ale rzeczywiście pasztecik szczeciński jest czymś, co ja zawsze jem, kiedy jestem w Szczecinie i każdego mojego gościa zabieram koniecznie na pasztecik i barszcz. Przysmak o krótkiej, ale bardzo ciekawej historii. Ja zawsze też mówię, że Szczecin to przede wszystkim wyjątkowi ludzie. Szczecinianin szczecinianina zawsze w Polsce pozna.

Bo narzeka na wszystko?

No właśnie nie! Szczecinianie wyróżniają się serdecznością, uśmiechem i kolorami. To jest coś, co ja zobaczyłem, wyprowadzając się ze Szczecina, kiedy mogłem na to spojrzeć z dystansem, że żadne polskie miasto nie jest tak kolorowe i w ubiorze, i w sposobie bycia. Prawdopodobnie to są wpływy jeszcze tego Berlina z lat 90., tej sceny funkowej, ale uważam, że to cały czas widać wśród ludzi.

A twoje ulubione miejsce w Szczecinie?

Ja się urodziłem i wychowałem na Pogodnie, dlatego do tej nieoczywistej dzielnicy zawsze zabieram swoich przyjaciół, żeby im pokazać westendowskie wille z początku XX wieku. Uwielbiam historię rodziny Quistorpów. Uwielbiam Park Kasprowicza, dlatego gdybym miał wymienić tylko jedno miejsce, to byłby to właśnie ten park, ale włącznie z Jasnymi Błoniami, ale też Laskiem Arkońskim. To pokazuje, że w centrum Szczecina mamy prawdziwy las, można dojść do jeziora i to jest niebywałe. Ja zawsze jak tam jestem, to wyciągam telefon i robię jak głupi zdjęcia, ciągle te same, których mam pełno, ale zawsze się tak samo zachwycam i mam potrzebę zarejestrowania tego. Tam jest pięknie, szczególnie latem.

A jeśli udaje ci się kogoś namówić do odwiedzenia Szczecina, jakie potem opinie słyszysz?

Szczególnie pamiętam opinię mojej koleżanki, która się urodziła i wychowała we wschodniej części Polski. I ona miała wrażenie, że nie jest w Polsce. Podkreślała, że architektura i rozwiązania urbanistyczne, jakie tu zobaczyła, były dla niej ogromnym zaskoczeniem. Dlatego to dziedzictwo wielokulturowego Szczecina, które ma nabudowane na siebie te wszystkie warstwy i wydarzenia historyczne, sprawia, że to miasto może być bardzo zaskakujące. Oczywiście, jeśli ktoś widział Wrocław, będzie mniej zaskoczony, ale jeśli jest pierwszy raz w tej części Polski, no to warto znać kontekst historyczny, zanim zacznie się zwiedzać. Zawsze słyszę od każdego, kto odwiedził Szczecin to samo zdanie: „ale tu jest zielono!” I dziś koleżanka z redakcji, która jest pierwszy raz w Szczecinie, stwierdziła: „ja się nie spodziewałam, że tu jest ładnie”. Jest jeszcze coś. Jeden ze znajomych kiedyś określił, że w Szczecinie, ale też szerzej, na całym Pomorzu Zachodnim, czujemy się już tak bardziej nordycko, skandynawsko.

Co to oznacza?

To takie poczucie, którego nie doświadczysz w innych regionach Polski. To duże przestrzenie, dużo natury, spokojni ludzie, miejsca bez dużego zabudowania, wszechobecne rowery i piękne wybrzeże Bałtyku. Jeśli do tego jeszcze dołożymy skandynawskie akcenty naszej historii, to rzeczywiście układa się to wszystko w ładną całość. I Szczecin, i Pomorze Zachodnie są wyjątkowe.