Nie jest łatwo nakręcić dobry, polski film. Życie nad Wisłą to nasza codzienność, więc możemy bez trudu ocenić autentyczność przekazu płynącego z ekranu. Idąc na "Yumę" byłem więc pełen obaw - czy Piotrowi Mularukowi uda się pokazać prawdziwą Polskę wczesnych lat 90-tych?
Fabuła " Yumy" została osadzona trzy lata po upadku PRL-u, kiedy Polska była jednym z najbiedniejszych państw Europy. Mieszkający tuż przy granicy z Niemcami Zyga wraz z grupą przyjaciół ogląda wesołe, dostatnie życie jedynie w kolorowych magazynach. Niezwykle przekonująco prezentuje się w filmie obraz szarych blokowisk, powszechnej biedy i wszechogarniającej beznadziei. Zyga jako sprytny i pełen uporu nastolatek ma dość obecnego stanu rzeczy - wspierany przez ciotkę zaczyna przemycać przez granicę papierosy, z powodzeniem próbuje też swoich sił w drobnych kradzieżach. Z czasem Zyga przy wsparciu przyjaciół zostaje budzącym szacunek liderem "jumy" a na jego drodze na szczyt staje rosyjska mafia. Na pochwałę zasługuje gra aktorska odtwórcy głównej roli, Jakuba Gierszała. Świetnie prezentuje się także Katarzyna Figura, czyli filmowa ciotka Zygi. Nie można także nie wspomnieć o Tomaszu Kocie grającym mroczną postać rosyjskiego gangstera - kreacja ta budzi żywe skojarzenia z najlepszymi rolami Bogusława Lindy z lat 90-tych.
"Yuma" nie jest bez wątpienia lekkim filmem. Choć są w nim zawarte akcenty komediowe, w gruncie rzeczy jest to poruszający dramat. Produkcja dobrze oddaje ducha wczesnych lat 90-tych, czyli okresu niewyobrażalnej korupcji i złotych czasów dla wszelkiej maści cwaniaków. Jak przystało na solidne kino, w "Yumie" znajdziemy wiele wątków pobocznych i ciekawych smaczków, przez co całość sprawia wrażenie przemyślanego, skończonego dzieła. W filmie ważną rolę odgrywa warstwa muzyczna - wykorzystano kilka znanych kawałków świetnie oddających klimat epoki, takich jak "To My Polacy" formacji Pięć Dwa Dębiec. Całość mocno wciąga, widz niemal nie czuje upływającego czasu. Jedynym dostrzegalnym zgrzytem jest piękny, amerykański, klasyczny kabriolet, Zyga dostaje w prezencie od ciotki. Jak na nie mającego rzucać się w oczy złodzieja był to wyzywający, niewyobrażalnie drogi środek transportu. Pochwalić należy także zakończenie - po wyjściu z kina nie mamy wrażenia niedosytu.
"Yuma" to obowiązkowa pozycja dla wszystkich fanów polskich filmów lat 90-tych, takich jak "Psy" czy "Dług". Gorąco polecam.
_________
W Szczecinie film można obejrzeć m.in. w Kinie HELIOS.
Komentarze
3