Na wokalu - Doogie White (Rainbow, Yngwie Malmsteen), za perkusją - Vinny Appice (Black Sabbath, Heaven & Hell, Dio), a na basie Marco Mendoza (Thin Lizzy, Whitesnake). Kogo brakuje ? Gitarzysty oczywiście. Zagrać z tak doświadczonymi i utytułowanymi muzykami to na pewno zaszczyt. Udało się to muzykowi z Goleniowa - Iggy`emu Gwaderze, a album “Kill the King” nagrany przez WAMI ukazuje się oficjalnie jutro (nakładem Metal Mind Production).
Pomysł nagrania wspólnej płyty powstał po koncercie Thin Lizzy w Krakowie w maju 2012 roku. Iggy zagrał wówczas z Anti Tank Nun jako support dla tej hard-rockowej legendy i zwrócił na siebie uwagę Mendozy, a później zaczęły się rozmowy na temat współpracy. W efekcie teraz oytrzymujemy jedenaście heavy-rockowych numerów, w których nasz człowiek pokazał, że ma całkiem dużo do powiedzenia i jest równie ważnym członkiem grupy, jak wszyscy pozostali. 
Pierwszy utwór - "Exodus (The Red Sea Crossing)”  to typowy hard-rockowy otwieracz, melodyjny, rytmiczny i dobrze nastrajający słuchacza do dalszego obcowania z tym materiałem. "The Rider” to wzmocnienie przekazu, a "Wild Woman (You Oughta Know)” kojarzy się zdecydowanie z  blues rockowymi patentami, nie burząc jednak zanadto, spójnej i dobrze skonstruowanej konwencji całości. Jednym z ciekawszych numerów na tym wydawnictwie jest na pewno  "Heart Of Steel” z najlepszym chyba popisem wokalnym pana White`a. Poza tym wyróżniłbym także zadziorny i bardzo amerykański "Get Out Of My Way”, w którym na bębnach gra Szymek Synówka.
 
Duży udział w powstawaniu całej płyty, nagrywanej Studio Buffo w Warszawie, Woobie Doobie Studios w Sulejówku oraz w szczecińskim Studiu Analiz mieli bowiem polscy muzycy spoza głownego składu WAMI. Byli to bracia Wojtek i Piotr Cugowscy, którzy wraz z Jarkiem Chilkiewiczem (gitary) są producentami całości (pierwszy z nich styworzył także teksty).  Marcin Trojanowicz, znany ze współpracy z zespołem IRA, zagrał zaś na klawiszach. 
 
Finał płyty, to ballada “ I Don't Wanna Lose You” , w której pobrzmiewa wiolonczela (zagrała na niej Dorota Woźniak-Mocarska). Nastrojowe zakończenie przypomina trochę dokonania Skid Row i podobnych zespołów, ale cały album bynajmniej nie jest tylko próbą odświeżenia schematów już wielokrotnie powielanych. Mam nadzieję, że muzycy udowodnią to, grając także te numery na żywo.