W 2010 roku magazyn „Time” zaliczył Suzanne Collins do grona najbardziej wpływowych ludzi świata. Teraz jej pozycja chyba jeszcze się umocni, bo niedawno została zekranizowana książka tej pisarki - „Igrzyska śmierci”. Efekt możemy zobaczyć m.in. w szczecińskim Multikinie.
Rozrywka dla bogaczy
„Igrzyska...” to pierwszy tom trylogii Collins, która opisuje futurystyczny świat, powstały na terenie Stanów Zjednoczonych Ameryki w wyniku przeobrażeń społecznych i gospodarczych. To państwo Panem, które jest podzielone na dystrykty, a ich mieszkańcy egzystują tak jak ludzkość w erze przed cywilizacyjnej. Polują na dzikie zwierzęta, a żyją w ubogich, drewnianych domostwach. Raz do roku centralny, bogaty Kapitol dla rozrywki swoich poddanych, organizuje Głodowe Igrzyska, w których przymusowo uczestniczą młodzi przedstawiciele każdej z dwunastu stref. Zawsze wybierani są dwaj reprezentanci dystryktu (dziewczyna i chłopak), ale zwycięzca całej rozgrywki może być tylko jeden. Pozostałych dwudziestu trzech uczestników zginie, a cała rywalizacja ma być emocjonującym, telewizyjnym show (sterowanym przez możnowładców Kapitolu).
Katniss (w tej roli Jennifer Lawrence, znana m.in. z takich filmów jak „Do szpiku kości” czy „Granice miłości”) pochodzi z 12 Dystryktu, jednego z zewnętrznych regionów państwa Panem - biednego, górniczego obszaru. Jej młodsza siostra (Prim) zostaje wylosowana do udziału w Igrzyskach i jest oczywiste, że dla niej to wyrok śmierci. Katniss, która jest silna i energiczna, dobrze strzela z łuku, zgłasza się więc jako ochotniczka, zastępując dziewczynkę...
Uczestnicy-ofiary
Choć promotorzy porównują ten film do „Truman Show”, to według mnie bardziej przypomina „Uciekiniera” według prozy Stephena Kinga, a także nasz klasyk z dorobku Piotra Szulkina - „Ga Ga. Chwała bohaterom”. W tych dwóch obrazach widzieliśmy takich samych bohaterów, którzy będąc uczestnikami-ofiarami wielkiego telewizyjnego show, łamią jego reguły i starają się dyktować własne warunki. Oczywiście film Gary`ego Rossa jest bardziej nowoczesny i bliższy współczesnym biznesowym realiom, ale schemat scenariuszowy jest mimo wszystko podobny.
W „Igrzyskach...” nie tylko zobaczymy sceny kina akcji czyli walkę o przetrwanie w lesie, który jest terenem całego show, ale właśnie przygotowania do niego, stanowią bardzo istotną część fabuły. Widzimy telewizyjny program, prowadzony przez ufarbowanego jak kabaretowy komik, Stanleya Tucciego oraz długi, wyczerpujący trening wszystkich zawodników. Ich zadanie polega na tym by uzyskać najwyższą sprawność fizyczną, ale także zwrócić na siebie uwagę sponsorów, którzy również decydują o przebiegu gry. Poza tym wiele można osiągnąć dzięki sympatii widzów, a zatem każdy uczestnik igrzysk ma swojego stylistę i doradcę. Właśnie ukazanie kulisów wielkiego widowiska jest wartością „Igrzysk...”, którą będąc dziełem komercyjnym, równocześnie jest swoistym auto-komentarzem do współczesnych praktyk rządzących światem rozrywki i jego powiązań z polityką.
Trzecie otwarcie w historii
W mniejszych rolach Ross obsadził m.in.Donalda Sutherlanda, Lennny`ego Kravitza i Woody Harrelsona i niewątpliwie te epizodyczne kreacje uatrakcyjniają film. Publiczność doceniła go o czym świadczą wyniki oglądalności. W pierwszym tygodniu emisji w amerykańskich kinach obraz uzyskał trzeci rezultat otwarcia w historii, przynosząc 155 milionów dolarów wpływu !
Komentarze
0