Cztery nagrody na tegorocznym festiwalu w Cannes i dwie w Sundance, to dotychczasowe wyróżnienia przyznane „Bestiom z południowych krain”. Na pewno jeszcze będzie ich więcej,a już teraz można się przekonać o wartości tego dzieła, bo od wczoraj znajduje się w repertuarze szczecińskiego „Pioniera”.

W oddaleniu

Główna bohaterka obrazu to Hushpuppy (w tej roli Quvenzhané Wallis) snuje opowieść o swoim życiu w odizolowanej od wielkiego, bogatego świata, krainie, w której ludzie żyją w oddaleniu od cywilizacji, korzystając jednak z jej produktów. Mała dziewczynka przeżywa swoje dzieciństwo w sposób nietypowy, bo musi się zmierzyć z problemami, które są ją przerastają i skłaniają do szukania własnych rozwiązań. Jej matka odeszła, a ojciec (Wink) nie bardzo umie się nią zająć. W dodatku miejsce, w którym mieszkają (zdegradowany, dziki krajobraz) jest cały czas zagrożone powodziami. Domy są prowizorycznymi „tratwami” zapewniającymi egzystencję tymczasową i niepewną. , Szkoła ulokowana jest w szopie, która była niegdyś barem, a dom schadzek – pod pokładem statku. Aby przetrwać w takich warunkach trzeba być bestią i tego uczy ją tata (choćby w scenie konsumowania skorupiaków). Dlatego wszelkie sentymenty i chwile słabości mogą spowodować utratę kontroli.

Element wszechświata

Hushpuppy, jest silna i zdeterminowana by nie poddać się przeciwnościom. Mówi sobie, że jest elementem wszechświata, który tak samo jak inne jest istotny dla jego porządku. Może teraz zginie, ale za milion lat naukowcy odnajdą jej ślad i ludzie w przyszłości dowiedzą się o niej. To przyspieszone dojrzewanie jest związane z cierpieniem i frustracją, ale dziewczynka potrafi zapanować nad nimi i to ona podtrzymuje na duchu gromadę swoich rówieśników w trudnych chwilach. Film jest więc na wpół realistyczną eksploracją zmarginalizowanego obszaru,w którym egzystencja poddana jest próbie wytrzymałości. Widzimy galerię postaci, outsiderów, przywiązanych do swojego miejsca i pragnących, na przekór zdrowemu rozsądkowi, pozostać w nim jak najdłużej. Jest wśród nich m.in. trochę nieporadny Peter T. (jak sądzę jest to nawiązanie do słynnego Petera Tosha).

Reżyser, Benh Zeitlin, jest uznawany za jednego z najbardziej obiecujących amerykańskich debiutantów. Jest także współautorem muzyki do filmu, a ona bez wątpienia dodaje „Bestiom...” wartości. Zdjęcia stworzone przez Bena Richardsona, w Nowym Orleanie i Terrebonne Parish (Luizjana) oraz kreacje aktorskie (zwłaszcza Quvenzhané Wallis, która jest nawet wymieniana jako kandydatka do nominacji oscarowych) to kolejne walory tej opowieści.

Wiele piękna

Film jest dramatem i nie każdy znajdzie w nim optymistyczne akcenty. Jeżeli jednak w nihilistycznym, egoistycznym świecie brakuje nam pozytywnego przesłania, to „Bestie...” bez  zbędnego patosu, oferują nam mimo wszystko wiele piękna i nadziei.