Coroczny plebiscyt Gazety Wyborczej „Szczupaki i śledzie” wyróżnia zasłużonych szczecinian (szczupak) jak i antybohaterów naszego miasta (śledź). Do typowania poszczególnych osób są zapraszani poważani mieszkańcy Grodu Gryfa. W tym roku poproszono o to m.in. znanego historyka prof. Jana M. Piskorskiego. Fragmenty uzasadnienia jego wyboru takich a nie innych postaci pojawiły się w Gazecie Wyborczej . Za naszym pośrednictwem czytelnicy mogą się zapoznać z całością uzasadnienia, które drukujemy bez żadnych skrótów redakcyjnych.

Szczupak

Przyznawanie szczupaków jest zawsze milszym zajęciem. W tym roku widzę, przynajmniej z mojej perspektywy, tylko jednego poważnego kandydata – p. Agnieszkę Kuchcińską-Kurcz, która pokazała, że można w pojedynkę, cierpliwą pracą i przekonywaniem stworzyć muzeum. W tym kontekście warta na pewno odnotowania jest pozytywna rola marszałka województwa zachodniopomorskiego. Wolałbym wprawdzie, aby to muzeum było inaczej ulokowane organizacyjnie. Wolałbym też, aby znalazło się gdzie indziej, najlepiej w stoczni, gdzie są piękne i niepotrzebne budynki. Wolałbym wreszcie, aby nie niszczono placu Solidarności, który dopiero co przebudowano, wydając na to spore pieniądze (takie bezplanowe wyrzucanie środków jest cechą biedoty, a zarazem powodem biedy; nie spotkamy go w krajach bogatych). Ale nie narzekajmy. Raczej starajmy się, aby była to istotnie żywa instytucja dialogu między współczesnością a przeszłością, bardzo Szczecinowi potrzebna. Szczecin wciąż bowiem poszukuje swojej tożsamości.

Śledzie:

Od lat, a zwłaszcza od kiedy po przeprowadzce patrzę na Szczecin z bliska, jestem coraz bardziej przekonany, że większym problemem niż skład społeczny i pochodzenie geograficzne mieszkańców miasta, na co się najczęściej zrzuca wszystkie związane z nim problemy, stanowią elity polityczne Szczecina (zbiorowy kandydat do śledzia), czy też może lepiej ich brak (nie znaczy, to że nie ma wyjątków). Fakt, że to my je wybieramy, ale z tego, co nam partie oferują, a oferują nam równie mało. Najbliższe wybory nie zapowiadają się pod tym względem lepiej. Debaty merytorycznej nie ma. Są tylko przepychanki, które z pewnego oddalenia widać szczególnie ostro. Mnie osobiście najbardziej zawiódł w ostatnich latach prezydent Piotr Krzystek (indywidualny kandydat do śledzia), po którym spodziewałem się większego zrozumienia problemów miasta. To niewątpliwie zapóźnione pod względem rozwoju cywilizacyjnego miasto wcale nie wymaga wielkich idei, choć one mogą mu pomóc. Potrzebuje ono raczej wiedzy na temat współczesnych tendencji urbanistycznych, na temat potrzeb współczesnych mieszkańców miast oraz systematycznej pracy. Urząd, reprezentowany przez prezydenta, jest zaprzeczeniem idei pracy organicznej i marnuje dokładnie to, co w projekcie „Pływających Ogrodów” wydobywa jako największe walory miasta. W ogrodach panuje cisza, chodzi się po wygodnych chodnikach, jeździ niezastawionymi ścieżkami rowerowymi, jest rozwinięta komunikacja publiczna, jest czysto. Jak jest w Szczecinie, każdy wie. Prezydent i jego Urząd zajmują się głównie autopromocją, tworząc przy tym wiele hałasu: dosłownego i przenośnego. Tymczasem powinien przede wszystkim tworzyć przyjazny klimat, który ściągnie i zatrzyma tu elity kulturalne i gospodarcze, bez których nic się nie zrobi. Na razie je skutecznie odpycha, czego wyrazem jest ucieczka z miasta najzdolniejszej młodzieży. Dla mnie prawdziwym symbolem ostatniego roku urzędowania prezydenta Krzystka jest prośba jednej z Rad Osiedlowych, aby odgrodzić okolice Parku Kasprowicza i Jasnych Błoni specjalnymi ścianami akustycznymi, gdyż trudno tam mieszkać. Jest to na pewno „osiągnięcie” warte wpisania do księgi Guinessa. Normalnie mieszkania przy parkach są najdroższe, właśnie ze względu na spokój.