Która ulica w Szczecinie nosić powinna nazwę głównej? Spór o to trwa już od końca II Wojny. Proponujemy pierwszą kandydatkę.

Która ulica w Szczecinie nosić powinna nazwę głównej? 

Spór o to trwa chyba od końca wojny, a być może, ma jeszcze wcześniejsze korzenie.
To ważne, aby mieć w swoim mieście coś dużego, reprezentacyjnego, coś, czym miasto odróżnia się od innych miast w kraju, a najlepiej i zagranicą. Czym szczycić i chwalić się może. Coś, co światu pod lajka podsuwać wstyd by mu nie było. Może to być stary kościół lub katedra, teatr, park, dworzec, wesołe miasteczko… cokolwiek. No, bo na przykład (by pozostać w temacie ulica) taki Jork Nowy ma swoją Piątą Aleję, Paryż - Pola Elizejskie (lub Rue de Rivoli), Londyn - Oxford Street (i kilka innych), Berlin - Unter den Linden, Warszawa… wiadomo – itd. itp.
Dzisiaj, blisko 70 lat po wojnie, można, a nawet wypada pokusić się o ocenę co ważne jest dla mieszkańców Szczecina, gdzie lubią bywać, jak traktują swoje miasto, jak „używają” go na co dzień, jak traktują w tym mieście siebie samych.

W mieście, w którym przemysł, a w każdym razie główne niegdyś przedsiębiorstwa, które zdolne były ożywić budżet miasta i które imię tego miasta rozsławiały, w mieście w którym tenże przemysł praktycznie przestał działać, turystyka – zawsze przecież w jakiś sposób istotna – ważna jest szczególnie.
Jest wprost nie do przecenienia. 

Która z ulic dzisiejszego Szczecina, wszak stolicy Pomorza Zachodniego, a przed II Wojną jedno z trzech-czterech najważniejszych, najbardziej strategicznych miast Niemiec, jest tą, na którą chcielibyśmy zaprowadzić, którą moglibyśmy poprowadzić naszych znajomych przybyłych z Rzeszowa Pułtuska lub z Monachium?

I czy jest w Szczecinie taka ulica? Zaraz, zaraz… Może Ku Słońcu? Pięknie się nazywa i biegnie wzdłuż trzeciego co do wielkości cmentarza w Europie… Ale przy samej ulicy niewiele jest do pokazania. Można co prawda przejść cmentarzem wzdłuż Ku Słońcu, ale wtedy ominiemy ulicę samą. 

No to może al. Wyzwolenia? Szeroka, dość długa i stoi przy niej Thermoss… to znaczy Radisson - było nie było jedna z reprezentacyjnych budowli miasta. No tak, ale gdzie tam pochodzić, jak pospacerować jeżeli samo przejście z jednej na drugą stronę alei nie jest bezpieczne?

OK. No to może al. Piastów? Albo Krzywoustego? Nie? OK, wiem! – nowe bulwary: Piastowski i Celny! Nie byłem tam jeszcze, ale podobno kosztowały ponad 40 milionów i są piękne. Co? Jeszcze nieskończone? Znaleziono tam kilkadziesiąt usterek do poprawienia? Nieczynne, zapchane sprzętem budowalnym toalety? Trudne dojście? OK, no to zaczekajmy, aż udrożnią kibelki i naprawią chodniki.

Już nie wiem... Zresztą zawsze można się czegoś czepić; a to zapomniana ruinka pomiędzy domami, a to krzywy kubeł na śmieci, a to pordzewiałe elementy dawnej reklamy… Co więc proponujecie? Może al. Wojska Polskiego? Przedwojenna Falkenwalderstrasse to wszak na pewno najdłuższa ulica w mieście. No i znana jest z takich choćby miejsc, jak najstarsze (podobno) czynne kino na świecie i pobliskie legendarne kino Kosmos.
Z tego, że biegnie przez centrum starej części miasta, że prowadzi w kierunku wypoczynkowych regionów aglomeracji - Lasku Arkońskiego i jeziora Głębokiego, że stoi przy niej Willa Lenza, że przy niej to znajdowała się znana fabryka motocykli i części samochodowych Polmo, a przed wojną bardziej jeszcze znane zakłady braci Stoewer, że…

- Dobra, przejdźmy się aleją Wojska Polskiego, oraz jej obrzeżami. Tylko bez pośpiechu, jak turyści właśnie, z aparatem.