Jeszcze tego lata polski rząd może wprowadzić częściowe kontrole na granicy polsko-niemieckiej. Takie informacje przekazał w Sejmie Donald Tusk. Z jednej strony premier zapewnia, że nie ma mowy, by polska granica była forsowana przez migrantów, lecz z drugiej odpowiada Niemcom kontrolami, które po stronie naszego sąsiada zintensyfikowały się na przełomie kwietnia i maja. Zachodniopomorscy przedsiębiorcy są wobec tematu krytyczni.

Według przedsiębiorców kontrole na granicy „nie wnoszą zbyt wiele”, a uderzają w gospodarkę

– Nie zawaham się podjąć decyzji o wprowadzeniu czasowej kontroli także na granicy z Niemcami. Jest bardzo prawdopodobne, że jeszcze tego lata przejściowe kontrole na granicy z Niemcami wprowadzimy – zapowiedział w środę w Sejmie Donald Tusk.

Ta wiadomość nie została najlepiej przyjęta przez przedsiębiorców w Szczecinie, którzy w ostatnich miesiącach byli krytyczni wobec niemieckich kontroli.

– Nie wiem, czy to było konsultowane ze stroną niemiecką, ale przypomnę, że strona niemiecka również swoich decyzji w sprawie granic nie konsultowała. Na pewno nie idzie to w kierunku, w którym oczekiwaliby przedsiębiorcy i osoby mieszkające przy granicy polsko-niemieckiej. Nie jest to dobra zapowiedź – mówi Jarosław Tarczyński, przedsiębiorca zajmujący się tematami transgranicznymi.

Kontrole na granicy polsko-niemieckiej najbardziej dotkliwe są dla handlu, usług oraz sektora transportowego.

– Najpierw kontrole były wyrywkowe, potem stałe, a teraz możemy już mówić o sytuacjach, gdy ciężarówki stoją na granicy nawet kilkadziesiąt minut. Trudno jeszcze mówić o regułach, ile takie kontrole trwają, ale niestety ich uciążliwość rośnie, co odbija się na czasie dostarczania transportów z Polski do innych krajów europejskich, w tym do samych Niemiec. Przewoźnicy nie mają jeszcze w planach omijania Niemiec na swoich szlakach logistycznych, ale na pewno im więcej będzie kontroli, tym takie rozważania będą głośniejsze – dodaje Przemysław Hołowacz, dyrektor ds. rozwoju biznesu Grupy CSL.

Kontrole mogą mieć także znaczenie dla turystyki.

– Europa celuje w rekordowe wydatki turystów, a polski rząd planuje w lato 2025 kontrole graniczne na granicy z Niemcami. Dla przypomnienia – sezon turystyczny w Europie trwa od maja do września, swój pik odnotowuje w lipcu i sierpniu. Kontrole przejść granicznych, które niewiele wnoszą z perspektywy przeciwdziałania nielegalnej migracji, mogą być negatywne już nie tylko z perspektywy branży transportowej czy osób żyjących w strefach przygranicznych, lecz także dla biznesu turystycznego. Dodać należy, iż turyści z Niemiec, po Brytyjczykach, zajmują drugie miejsce na podium z perspektywy wartości wydatków w Polsce podczas wakacji – zwraca uwagę mecenas Rafał Malujda, zajmujący się kwestiami transgranicznymi.

Na przygranicznych targowiskach kontroli się nie boją

Na przygranicznych targowiskach decyzje dotyczące przekraczania granic i ewentualnych kontroli przyjmowane są spokojniej niż przez wielkie firmy.

Część przedsiębiorców w ogóle nie chciała komentować potencjalnych zmian, a osoby, które zdecydowały się wypowiedzieć, chciały zachować anonimowość.

– Nic to nie zmieni, straszą nas tylko tymi kontrolami – słyszymy.

Inni wspominają czasy pandemii. – Ruch nigdy nie wrócił do poziomu sprzed pandemii, ale jak granica była duszona przez ponad rok, to ludzie się odzwyczaili od tego, że przyjeżdżają na zakupy. Nie ma co narzekać tylko robić swoje – mówi jeden z kupców. – Klientów z Niemiec nie brakuje, ale przyjeżdżają tu głównie po papierosy, alkohol, zimą po fajerwerki, a reszta zakupów jest zazwyczaj przy okazji po prostu – słyszymy.

Nie wiadomo, czy decyzja premiera była konsultowana z samorządowcami.