Podczas konferencji prasowej poseł Koalicji Obywatelskiej Arkadiusz Marchewka zaprezentował ogólnopolski projekt PO, który nazwany został „pakietem ratunkowym dla polskich rodzin”. Dwa z trzech postulatów partii zostały skrytykowane przez ekonomistów jako sprzyjające inflacji, a nie ją zbijające. Mimo to poseł Marchewka podtrzymywał twierdzenie, że napędzanie konsumpcji nie jest jednocześnie napędzaniem inflacji.


PO proponuje „ratunek dla polskich rodzin”

Propozycje Platformy Obywatelskiej zakładają zatrzymanie rat kredytowych na poziomie z grudnia 2021 roku oraz podwyższenie wynagrodzeń o 20% dla całego sektora budżetowego. Trzeci pomysł – najpozytywniej oceniany przez ekonomistów – ma dawać możliwość zakupu przez Polaków obligacji, które będą „zamrażać” wartość ich oszczędności.

Projekt „pakietu ratunkowego dla polskich rodzin” szczecińskim mediom zaprezentował dziś poseł Arkadiusz Marchewka. Podczas konferencji nie szczędził rządzącym słów krytyki. Dotyczyły one przede wszystkim zachowania prezesa NBP Adama Glapińskiego, który z jednej strony obiecywał, że stopy procentowe nie zostaną podniesione, a z drugiej zrobił to siedmiokrotnie w krótkim okresie czasu.

– Jest kilka sfer, na które należy zwrócić uwagę. Pierwsza to raty kredytów. To jest sprawa coraz trudniejsza dla tych, którzy je zaciągnęli. Prezes Glapiński powiedział, że wzrost do 4,5% to nie jest dużo. Może dla kogoś, kto zarabia milion złotych, to nie jest dużo, ale dla zwyczajnej rodziny wzrost opłat o około 800 złotych to bardzo dużo. Należy znaleźć sposób, by rzucić koło ratunkowe polskim rodzinom. Przez ostatnie miesiące prezes Glapiński i politycy PiS mówili, że sytuacja jest świetna – komentował poseł Marchewka.

Parlamentarzysta wiele mówił także o inflacji i wzrostach cen:

– Żywność w górę 10%, mięso drobiowe 30%, oleje 25%, pieczywo 17%. Na co dzień spotykamy się z drożyzną. W najgorszej sytuacji są pracownicy strefy publicznej. Oni w pierwszej kolejności powinni otrzymać podwyżki. Należy wziąć pieniądze z ukrytego podatku inflacyjnego, czyli różnicy między planowaną inflacją a tą, jaka jest ona realnie. Do budżetu wpływają miliardy złotych, które należy wykorzystać. Obowiązkiem rządu RP jest przekazanie ich ludziom, którzy tego najbardziej potrzebują.

Marchewka: „Wolę, by te pieniądze trafiły do ludzi niż na fanaberie rządu”

„Pakiet” zaproponowany przez Donalda Tuska i Platformę Obywatelską zbiera raczej krytyczne oceny ekonomistów i publicystów gospodarczych. Wskazywane jest, że może on rozpędzić inflację, a nie dążyć do jej zatrzymania.

– Podwyżka dla wszystkich pracowników budżetówki rozkręci tak inflację, że konieczne będzie podjęcie za jakiś czas dramatycznych kroków, na przykład podniesienie stóp procentowych NBP do 20 proc. – oceniał publicysta ekonomiczny Witold Gadomski.

Poseł PO Arkadiusz Marchewka jest przekonany, że nie jest to trafna diagnoza.

– To jest coś, czego ludzie potrzebują. Zysk banków mógłby zostać wykorzystany, by ludziom poprawić życie. Podwyżka o 20%, czyli pieniądze i tak trafią do budżetu. Wolę, by te pieniądze trafiły do ludzi niż na fanaberie rządu – mówił poseł. – Wszystkie nasze postulaty są antyinflacyjne – przekonywał poseł KO.