Ostatni album Anity Lipnickiej i Johna Portera wydany w 2008 roku, nosił znamienny tytuł „Goodbye”. Okazuje się jednak, że niekoniecznie jest to zamknięty rozdział... Wczoraj duet ten wystąpił na dużym dziedzińcu Zamku Książąt Pomorskich.
Zabawne opowieści
Od poprzedniej wizyty tej pary w naszym mieście minęły już cztery lata tak więc osób spragnionych by zobaczyć Johna i Anitę na żywo zebrało się dość dużo. Przypuszczam, że część z nich liczyła bardzo nie tylko na muzyczne wrażenia... John jest bowiem znany z tego, że ma duże poczucie humoru i chętnie dzieli się swoimi komentarzami z publicznością, nie zważając na to, ze niektóre polskie słowa wymawia nieco inaczej niż my, a inne umieszcza w dość nietypowych kontekstach. Oczywiście także tego wieczoru uraczył nas kilkoma anegdotami (np. o na temat Picassa) i praktycznie każda niemal przerwa między utworami była wypełniona różnymi zabawnymi opowieściami.
Głównie nieprzyzwoite
Jeżeli chodzi o repertuar to najwięcej zabrzmiało nieprzyzwoitych piosenek czyli kompozycji z debiutanckiej płyty duetu. Jako pierwszą usłyszeliśmy „Beggar's song”, a następnie jeszcze na przykład „Cruel Magic, “Bones of love” czy “Cry”. Każdy z utworów był omawiany przez swego twórcę, a przy okazji tego ostatniego Anita powiedziała, że to jedna z najwcześniejszych piosenek przez nią napisanych, takie rozważania na temat wymarzonej drugiej połówki... Znacząco spojrzała wówczas na Johna.
Słów o miłości było oczywiście jeszcze więcej. Jednym z bardziej pamiętnych momentów całego występu będzie zapewne wykonanie „Rose Upon The Pillow”, gdyż ta piosenka została zadedykowana Paulonie i Krzysztofowi, którzy właśnie kilka godzin wcześniej wstąpili na nową drogę. John złożył im kondolencje, a za chwilę poprawił je na gratulacje.
Graficzne impresje
Z pozostałych swoich płyt Anita i John wybrali jeszcze kilka swoich lirycznych ballad. Tak więc można było się pokołysać w rytm takich utworów jak „Old Time Radio”, „Way back to love” czy „“Down By The Lake” (dedykowany ojcu Anity). Muzycy grali nie tylko na gitarach, ale także na kilku innych instrumentach. John użył np. harmonijki w utworze „How You Doin` Today”. Poza tym oprócz dźwięków towarzyszyły nam też wrażenia wizualne, bo na ścianach Zamku mogliśmy zobaczyć różnokolorowe impresje graficzne, dopełniające caly przekaz.
Polski finał
Na koniec został wykonany jedyny tego wieczoru utwór nowy i w dodatku został zaśpiewany po polsku. John poprzedził go tym razem poważniejszą przemową. Powiedział kilka słów o tym, że jako człowiek z zewnątrz (choć długo już mieszkający wewnątrz) wciąż dostrzega w mentalności i psychice Polaków ślady traumy powojennej, a następnie Anita wspomniała o płycie ‘Morowe panny” wydanej niedawno przez Muzeum Powstania Warszawskiego. Następnie oboje zagrali utwór „Jeśli nie wrócę”, który tę składankę przygotowali.
Komentarze
0