Szczecin nigdy nie słynął z pierwszoligowych raperów. Jeden Łona, który i tak stoi nieco na uboczu sceny hip-hopowej, to trochę mało. Reszta sceny, nawet jeżeli dosyć solidna, nie ma startu do polskiej pierwszej ligi. Na horyzoncie pojawia się jednak młodzież, która aspiruje do osiągnięcia najwyższego poziomu. A nazywają się Arson i Kartman.

Arson-Kartman to duet młodych artystów, którzy wydali niedawno swój debiutancki materiał, zatytułowany po prostu „Popisy”. Czym popisują się raperzy? Sami twierdzą, że po prostu „odnajdują się w niespotykanej w Polsce stylistyce grime'owej”. Trudno nie przyznać im zresztą racji, muzyka zawarta na EP-ce zapada w pamięć i sprawia, że chciałoby się więcej.

EP-kę rozpoczynają tytułowe „Popisy”. Po nieco plastikowo brzmiącym wstępie do akcji wkracza Kartman, który od początku informuje nas o tym, że czeka nas „numer nawijany w stylu bragga”. Jest dosyć typowo, zdarzają się ciekawe wersy („w tym projekcie jest nas dwóch / więc siła słów musi być większa niż zwykły strzał w brzuch”), zdarzają się teksty nieco dziwne („twoje hejty nie mają bycia sensu”). Ogólnie wszystko w normie. Nawet jeżeli numer ma nieco prześmiewczą wymowę, to i tak ostatecznie sprowadza się do pochwały samego siebie. Próżność? Nie sądzę, raczej specyfika gatunku i powszechna praktyka.

„Legion AK” to chyba najlepszy kawałek na płycie. Od razu spodobał mi się pomysłowy tytuł. Numer jest tematycznie nieco podobny do poprzedniego, zaprasza słuchacza do posłuchania tego, co artyści mają do powiedzenia. Z tekstów bije spora, bardzo autentyczna pewność siebie, która bodaj najlepiej wyraża się przed drugim refrenem (”na pytanie czy warto być w naszej rap grze / każdy odpowiada – od teraz na zawsze!”). Najmocniejszy punkt debiutu.

Potem niestety jest już niestety nieco słabiej. Trywialnie i trochę naiwnie. „Progi” mówią o radzeniu sobie ze smutkiem, nie poddawaniu się, wierze we własne siły. Ze „Zmianami” jest niestety bardzo podobnie. Trzeba działać, a nie siedzieć bezczynnie. Mniej więcej do tego sprowadza się odrobinę nachalnie moralizatorski utwór. Dobrze, że znalazła się przynajmniej jedna bardzo, bardzo dobra fraza Arsona („pamiętaj, że to życie ścina nas jak kosa / więc skończ na dole w piekle lub wznieś się pod niebiosa”).

„Ej Czasie” zamyka materiał. Tutaj obydwaj emce całkiem interesująco dzielą się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi, jak łatwo się domyślić, czasu. Ponownie nie ma wymyślania prochu, ale nie miałem wrażenia okropnego banału, jak to miało miejsce przez poprzednie dwa kawałki. Na bardzo duży plus zasługuje tutaj Arson, który umiejętnie posługuje się pauzami i ciekawie rozkłada akcenty. Kartman sprawia natomiast momentami wrażenie nieco nieporadnego. Ostatecznie jednak to ta piosenka najbardziej zapada w pamięć.

Powodem takiego stanu rzeczy jest z pewnością świetny bit. Dosyć minimalistyczny, majestatyczny, doskonale dopasowany do tematu. To samo można powiedzieć o reszcie podkładów. Nie wgryzają się wprawdzie aż tak bardzo w mózg, ale każdy jeden to kawał wspaniałej roboty. Jest mrocznie, mocno elektronicznie, chciałoby się powiedzieć nowocześnie. Na całej płycie doszukałem się raptem jednego sampla (bardzo jednak udanego, gratulacje dla autora pomysłu), całość jest autorska. Kartman (który zresztą udziela się jako perkusista Cruentusa czy Dead On Time i wydaje się jakieś pojęcie o muzyce mieć) spisał się naprawdę doskonale.

„Popisy” to niezła EP-ka, taka na czwórkę. Nierówna tekstowo, momentami banalna, ale będąca dowodem na to, że projekt Arson-Kartman ma spory potencjał. Warstwa liryczna z pewnością poprawi się wraz z nabieranym doświadczeniem (tak lirycznym, jak życiowym). Polecam zapoznanie się z tym krótkim materiałem (niecałe siedemnaście minut), choćby dlatego, żeby wiedzieć, czy warto dalej śledzić rozwój artystów. Ja z pewnością będę to robić, bo możliwe, że Łona wkrótce na szczycie nie będzie sam.

Profil na Facebooku: http://www.facebook.com/pages/Arson-Kartman/207351419394456?ref=ts&fref=ts

Profil na YouTube: http://www.youtube.com/user/ArsonKartman/feed