Wrak zestrzelonego bombowca B-17 od czerwca 1944 roku spoczywa na dnie jeziora Stolsko, koło miejscowości Stolec w gminie Dobra. Z inicjatywy Fundacji Bielik, w sobotę 8 października (o godz. 11:00), na plaży odsłonięta zostanie tablica pamiątkowa poświęcona amerykańskim lotnikom.

Z dziewięcioosobowej załogi bombowca nie żyje dzisiaj już nikt, ale w czasie tamtego lotu życie stracił jedynie tylny strzelec – Amos Frank Estrada. Pozostali lotnicy trafili do niemieckiej niewoli, przetrwali wojnę i w większości dożyli sędziwego wieku.

O ich historii przypominać będzie tablica, która zostanie odsłonięta z udziałem lokalnych organizacji społecznych, przedstawicieli samorządów i armii amerykańskiej. Powstała w ramach projektu realizowanego przez Fundację Bielik, z pomocą Muzeum Motoryzacji i Wojskowości w Tanowie, gminy Dobra i Nadleśnictwa Trzebież. Zadanie sfinansowano z Programu Społecznik, zainicjowanego przez Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego.

Amerykańskie bombowce B-17 nazywane były „Latającymi Fortecami”. Maszyna strącona w pobliżu Szczecina (nr 44-6117) liczyła sobie wówczas niespełna dwa miesiące. Z fabryki koncernu Douglas w mieście Tulsa wyjechała 6 maja 1944 roku. Miesiąc później znalazła się w bazie RAF pod Londynem, a 21 czerwca leżała już na dnie jeziora Stolsko.

Celem ostatniego lotu bombowca 44-6117 był Berlin. Krótko po godzinie 9:00, formacja, której był częścią, została zaatakowana przez myśliwce. Trafiony w lewe skrzydło i tylny statecznik samolot zaczął spadać. Z płonącej maszyny zdążyli wyskoczyć wszyscy członkowie załogi. Największego pecha miał Amos Frank Estrada, którego najprawdopodobniej dosięgły pociski z karabinu myśliwca, gdy opadał już na spadochronie.

Przez kilka lat po wojnie skrzydło bombowca wystawało ponad taflę jeziora. Później maszyna pogrążyła się w bagnistym mule. Intensywniejsze badania wraku i jego historii ruszyły w XXI wieku. W ich wyniku w 2019 r. do Stolca przyjechali krewni Irvina Howarda Lewisa, jednego z członków załogi. Powstał też dokładny model 44-6117, wykonany przez Piotra Wita.

ZOBACZ TEŻ: Ten model przyciągnął rodzinę amerykańskiego lotnika. "Staramy się sięgać głębiej, nie tylko zajmować sklejaniem"