Muzyka i śpiew najwyższych lotów, a na zakończenie owacje na stojąco – tak swoją działalność rozpoczęła wypełniona do ostatniego miejsca Scena Szekspirowska Teatru Polskiego. „Spodziewałam się czegoś wielkiego i to dostałam”, komentowali widzowie.

Nowa scena i „kolejny wielki kęs kultury”

Gościnny występ Grzegorza Turnaua zainaugurował w czwartek działalność Sceny Szekspirowskiej Teatru Polskiego w Szczecinie.

– Gdy rok temu spotkałem się z Grzegorzem i opowiadałem mu o przebudowie teatru, pomyślałem, że zaproszę go na inaugurację, by przygotował specjalny koncert. Gdy pod koniec budowy przyjechał i zobaczył wszystkie sceny, powiedział: tak, to tu będzie pierwszy koncert, na Scenie Szekspirowskiej – opowiadał na wstępie dyrektor teatru Adam Opatowicz.

– Za nami wieczór pełen wzruszeń, gdy w miniony weekend oddawaliśmy do państwa dyspozycji ten przepiękny teatr, z którego jesteśmy wszyscy dumni. Dziś jesteśmy szczęśliwi, że dali się państwo zaprosić na kolejny nie mały kąsek, ale wielki kęs kultury połączony z oddaniem do naszego wspólnego użytkowania i miłowania Sceny Szekspirowskiej, od której wszystko się zaczęło – dorzucił marszałek województwa, Olgierd Geblewicz. – To wyzwanie dla artystów i dyrektora, by cały czas ten obiekt zapełniać życiem, ale państwo nas upewniają w tym, że było warto.

Muzyczne, mocne otwarcie. „To wielkie przeżycie, kiedy możemy uczestniczyć w tak historycznym momencie”

„Wolny przekład z Szekspira, czyli miłość przez wieki się nie zmienia” to nowy projekt Turnaua, w którym artyści prezentują sonety Szekspira, a także utwory do wierszy polskich poetów, m.in. Jarosława Iwaszkiewicza, Wisławy Szymborskiej czy Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.

Publiczność zdecydowanie dała się porwać w tę literacko-muzyczną podróż. Oprócz szybkich braw między jednym a drugim utworem – by nie rozpraszać artystów – na sali panowała cisza. Nikt nie szeptał, nikt nie wiercił się nerwowo na siedzeniu. W skupieniu delektowali się tą niewątpliwą muzyczną ucztą.

Cała oprawa muzyczna była – jednym słowem – fenomenalna. Było delikatnie i spokojnie, ale też mocno i energicznie. Publiczność mogła usłyszeć Orkiestrę Filharmonii im. M. Karłowicza pod dyrekcją Adama Banasza oraz zespół akompaniujący w składzie Cezary Konrad, Robert Kubiszyn, Leszek Szczerba i Michał Tokaj. Przy fortepianie zasiadł oczywiście Grzegorz Turnau, który urzekł również swoim głosem, a Dobrawa Czocher swoją mistrzowską grą na wiolonczeli pokazała, jak wielki potencjał kryje się w tym instrumencie.

Przy mikrofonie wystąpili Dorota Miśkiewicz oraz Aga Zaryan, a także dwoje aktorów Teatru Polskiego – Sylwia Różycka i Olek Różanek, którzy śpiewali z balkonów. Swoją cegiełkę dołożył także Marek Kondrat poruszającą recytacją wierszy.

– Jak się sprawdziła scena? Odsyłam do widzów, bo to, jak nam się gra, to jedna sprawa. Nam może być świetnie, ale widz może być niedopieszczony. Myślę, że ta sala nie jest taka łatwa, bo jest okrągła i trzeba było się bardzo postarać. Ale współpracujemy z tak wspaniałymi fachowcami, że mam nadzieję, że widzowie nie byli zawiedzeni. Z naszej strony to wielkie przeżycie, kiedy możemy uczestniczyć w tak historycznym momencie – byliśmy pierwszym koncertem na tej scenie – mówił po występie Grzegorz Turnau.

– Jestem mocno zaszczycona, że mogłam w tym uczestniczyć i miałam udział w tym pięknym dziele – przyznała Sylwia Różycka. – Muszę przyznać, że zaskoczyło mnie rozwiązanie, że mam być na balkonie. A kostium, który dostałam, dał mi sznytu trochę na pograniczu płci, dzięki czemu mogłam być bardziej w tej rzeczywistości szekspirowskiej. Co, mam nadzieję, dodało dodatkowego wymiaru tamtych czasów.

Łyżka dziegciu w beczce miodu. „To mnie nie zniechęca”

Jak otwarcie wyjątkowej sceny przypadło do gustu publiczności? Zdecydowanie większość wyszła zachwycona.

– Uważam, że to było bardzo udane otwarcie. Nagłośnienie jest dobre, ja siedziałam na balkonie na parterze i wszystko dobrze słyszałam. Było fantastycznie, wzruszająco. Brakuje mi słów. Spodziewałam się czegoś wielkiego i to dostałam. Sam spektakl był fantastyczny, a sala jest cudowna – dzieliła się wrażeniami pani Agnieszka

– Niesamowite wrażenia, mocne i ekscytujące. Piękna scena i spektakl. Oczekiwałam niespodzianki i to dostałam – przyznała pani Beata.

– Rewelacja, przerosło moje oczekiwania. To takie drugie otwarcie po filharmonii, które tak zachwyciło. Jestem pod ogromnym wrażeniem – zapewniał pan Krzysztof.

– To był przepiękny koncert, bardzo nam się podobał. Scena robi ogromne wrażenie, gorąco polecamy – dodał pan Witold.

– Fantastyczne wrażenia, jesteśmy zachwyceni. Scena robi wrażenie. Ta akustyka, przestrzeń – jesteśmy blisko, a jest nas tak dużo, to niesamowite – mówiła pani Ela.

Wśród ogólnych zachwytów, dało się jednak usłyszeć kilka rzeczy, które nie pozwoliły w pełni cieszyć się otwarciem.

– Było naprawdę wzruszająco, głos pana Turnaua jest wyjątkowy – przyznała pani Małgorzata. – Tylko siedząc w ostatnim rzędzie na parterze, bardzo źle widziałam, bo ostatnie rzędy były na tym samym poziome. Dziwię się, że tak to zostało zrobione. Gdyby to był spektakl, byłabym bardzo rozczarowana, bo nic bym nie zobaczyła.

– Koncert na otwarcie teatru to nie to, czego się spodziewałam. To w końcu Scena Szekspirowska, liczyłyśmy na spektakl – komentowała pani Renata. – Ale to mnie nie zniechęca i kupujemy bilety na kolejne spektakle!

Inspirowana londyńskim Globe Theatre Scena Szekspirowska to pierwsza tego typu scena w Szczecinie i trzecia w Polsce. To też największa z pięciu sal w nowym Teatrze Polskim w Szczecinie. Na trzech poziomach (parterze i dwóch piętrach balkonów) może pomieścić 549 osób.