Pięć scen, w tym szekspirowska, cztery bufety, niemalże 1500 miejsc na widowni i wielkie plany na przyszłość – Teatr Polski w Szczecinie rozpoczyna nową erę w swojej historii. „Wierzę, że to miejsce będzie tętniło życiem”, mówi Olgierd Geblewicz, marszałek województwa.

Wchodząc do odnowionej siedziby Teatru Polskiego od ul. Swarożyca, widzów wita biel ścian i przeszklona winda – preludium wielkich zmian, które uczyniły tę instytucję jednym z najnowocześniejszych kompleksów teatralnych w Polsce.

– Czuję dumę, ale jest też we mnie refleksja, że trzeba będzie z siebie wiele dać, by obopólna satysfakcja – publiczności i artystów – była wielka i prawdziwa – mówi Adam Opatowicz, dyrektor Teatru Polskiego.

– Ten teatr nam się należał – podkreśla Olgierd Geblewicz, marszałek województwa. – Szczecin przez wiele lat był stolicą regionu, która nie miała wybudowanego teatru jako teatru, a znajdował się on w adaptowanych pomieszczeniach. Wierzę, że to miejsce będzie tętniło życiem.

– Jestem przytłoczony skalą, nie widziałem w świecie takiego teatru – przyznaje z uznaniem Krzysztof Materna. – Nie jesteśmy szarą prowincją i Szczecin daje temu dowody. To obiekt światowy i nie ma drugiego takiego. Jest nowoczesny i to nobilituje widza i daje mu świadomość, że jest w Europie. Myślę, że zdobędzie mnóstwo nagród.

Na Scenie Włoskiej będzie królował śpiew

Schodząc na sam dół po czerwonych schodach trafiamy na Scenę Włoską.

– To scena przedstawień muzycznych i musicalowych, znakomicie do tego wyposażona. Jest orkiestron dla orkiestry, ma zapadnię, obrotową scenę, platformy wyjeżdżające z bocznych kulis – wylicza Opatowicz. – Z każdego miejsca można w komfortowych warunkach obejrzeć spektakl, jest dobra widoczność i akustyka.

Jednak by na własnej skórze przekonać się o wszystkich możliwościach, jakie daje ta scena, szczecinianie będą musieli jeszcze poczekać. Pierwszy spektakl „Magia obłoków”, nie skorzysta z żadnych fajerwerków.

– Nie chodzi o to, żeby wszystko pokazać za jednym razem. Będą przedstawienia w tym sezonie, gdzie możliwości technologiczne pokażemy – zapewnia Opatowicz. – Teraz ich nie będzie, bo czym byśmy potem zachwycali?

Scena Włoska

Przestrzeń wystawiennicza

Hol teatralny przy Scenie Włoskiej przeznaczony będzie na wystawy. Teraz widzowie mogą podziwiać na niej ekspozycję Europejskiego plakatu teatralnego i kabaretowego końca XIX i XX wieku.

– Znajdują się na niej rzadko pokazywane w Europie i po raz pierwszy w Polsce plakaty Alfonsa Muchy – zdradza Opatowicz.

Wystawa pochodzi z kolekcji Muzeum Etnografii i Przemysłu Artystycznego Instytutu Etnologii Narodowej Akademii Nauk Ukrainy we Lwowie i gościć będzie w teatrze przez najbliższe miesiące.

Scena w pełni modyfikowalna. „To na pewno odróżnia nas od innych scen kameralnych”

Tuż obok Sceny Włoskiej znajduje się Scena Kameralna na blisko 120 miejsc. Ale ich liczba za każdym razem może się zmienić – w zależności od potrzeb reżyserów i realizatorów scena może być ustawiona w dowolnym miejscu z dowolną liczbą krzeseł dla widowni.

– Scena jest mała, ale możemy tu zagrać przedstawienie ze sceną w różnych miejscach i to na pewno odróżnia nas od innych scen kameralnych – mówi Opatowicz.

Pierwszą sztukę, którą będzie można tu obejrzeć, to gościnny spektakl Mikołaja Grabowskiego „Dzienniki według Witolda Gombrowicza”. Jak zdradza dyrektor teatru, pierwszą premierę przygotowuje Krzysztof Materna.

Scena Szekspirowska i możliwości, „których nie stwarzają inne teatry w Polsce i Europie”

Sercem nowej siedziby Teatru Polskiego jest jednak Scena Szekspirowska, od której zaczął się w ogóle pomysł na rozbudowę obiektu. Nawiązuje do londyńskiego Globe Theatre Szekspira swoim charakterystycznym okrągłym kształtem widowni.

– Jest przeznaczona do wystawiania klasyki polskiej, europejskiej i światowej – przyznaje Opatowicz. – Ciekawostką jest, że dolną widownię mamy na podnośnikach i możemy regulować nie tylko wysokość foteli, ale i doprowadzić do sytuacji, że w ogóle ich tutaj nie ma, a jest scena i spektakl ogląda się tylko z balkonów. Możemy wydłużać scenę i daje to niezwykłe możliwości inscenizacyjne, których nie stwarzają inne teatry w Polsce i Europie.

Na otwarcie sceny zaplanowano specjalny koncert Grzegorza Turnaua z udziałem wspaniałych gości, m.in. Marka Kondrata czy Agi Zaryan. Pierwszą premierą szykowaną przez Teatr Polski na tej scenie będzie „Iwona, księżniczka burgunda” Gombrowicza.

Scena Szekspirowska

Kabaretowe życia Szczecina powróci do Czarnego Kota Rudego

Teatr Polski w ramach rozbudowy siedziby – oprócz trzech nowych scen wybudowanych w skarpie – przeszedł rewitalizację dwóch scen w pierwotnym budynku.

Scena Świętokradców Parafii Czarnego Kota Rudego od lat gromadzi wspaniałych artystów.

– Zrobiliśmy wszystko, by aura Czarnego Kota Rudego się nie zmieniła – zapewnia Opatowicz. – Podczas budowy wpadliśmy na pomysł, by było to miejsce, z którego można korzystać nie tylko, jak jest spektakl. Dlatego obok powstała kawiarnia, która będzie otwarta dla publiczności każdego dnia. To będzie serce życia towarzyskiego teatru. Mam nadzieję, że to sprawi, że więź z widownią będzie jeszcze większa. Na terenie teatru mamy aż cztery bufety, przewidujemy jeszcze latem kawiarnię na tarasie.

Scena Świętokradców Parafii Czarnego Kota Rudego

Miejsce przepełnione historią. „Dla potomnych, by wiedzieli, jak wyglądał teatr 100 lat temu”

Jak zaznacza Opatowicz, projekt rozbudowy teatru miał istotny punkt, żeby przywrócić staremu budynkowi, który był siedzibą najstarszej loży masońskiej w Szczecinie, dawny charakter.

– Miejsce zostało oczyszczone z elementów, które zaburzały przestrzeń wielkiego holu, w którym pojawi się bardzo ważna wystawa stała poświęcona historii teatru w Szczecinie – mówi Opatowicz. – Będziemy sięgać do teatrów niemieckich, polskich działających po II wojnie światowej. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, ile niezwykłych nazwisk pracowało w Szczecinie. My je pokażemy.

Dawna Duża Scena została nazwana Sceną im. Jana Banuchy, jednego z najwybitniejszych polskich scenografów, który swoje życie zawodowe związał ze szczecińskim teatrem.

– Salę zrobiliśmy w kolorze butelkowej zieleni, ulubionym kolorze Jana Banuchy – zauważa Opatowicz.

– Umówiliśmy się z dyrektorem, że tutaj – obok wielkich nazwisk, które grały na szczecińskich scenach – cała technologia pozostanie tradycyjna. Na linach, nie na silnikach. Zostawimy dla potomnych, by następne pokolenia widziały, jak wyglądał teatr 100 lat temu – dorzuca Geblewicz.

Dyrektor Teatru Polskiego Adam Opatowicz i marszałek województwa Olgierd Geblewicz w zielonej sali im. Banuchy

Lepszy komfort nie tylko dla widowni

Nowa siedziba Teatru Polskiego to nie tylko większy komfort publiczności, ale i poprawa warunków dla aktorów i pracowników.

– Kiedyś mieliśmy kilka małych garderóbek, na kilku metrach kwadratowych musiało się zmieścić 7-8 aktorów. Dziś mamy kilkanaście garderób z łazienkami i możliwościami wypoczynku, więc to i dla naszych aktorów, i dla gości najlepsze warunki, jakie można sobie wyobrazić – podkreśla Opatowicz.

Wyczekiwanie na tysięczny spektakl. „To rzecz wyjątkowa”

Choć dyrektor Opatowicz podkreśla, że Teatr Polski ma swoje nowe otwarcie i rozpoczyna nowy etap, trudno będzie zapomnieć o przedstawieniach, które przez lata gromadziły tłumy wiernych widzów.

– Nieśmiertelny „Mayday” będzie miał swój kres i koniec, ale zagramy go jeszcze na dawnej Dużej Scenie z prostego powodu. W tej obsadzie, przez 25 lat zagraliśmy go 999 razy, więc w najbliższym czasie pojawi się tysięczne przedstawienie, bo to rzecz wyjątkowa. Odchodząc już od oceny, że to farsa, to jest w tym coś magicznego, kiedy przedstawienie wytrzymuje próbę czasu. Oznacza to, że ma wartość dla tych, którzy przychodzą do teatru i nie można ich bagatelizować. Trzeba szanować każdego widza – mówi dyrektor.

Czy tak wielki teatr zapełni się po brzegi widzami?

– Nie mam wątpliwości, że zainteresowanie jest ogromne. Ten teatr by nie powstał, gdybyśmy nie mieli od lat poczucia, że widownia oczekuje czegoś więcej i chciałaby mieć jeszcze wyższy poziom. Nie chodzi tylko o światowość, ale o możliwość wchodzenia w relacje z widzem, miejsce odgrywa olbrzymią rolę. Tak jak w religii w sanktuarium w sposób szczególny odbieramy to, co dzieje się wokół nas.

– Od dwóch tygodni od otwarcia kas, sprzedano prawie 7 tys. biletów. Widać, że jest zainteresowanie i zapotrzebowanie, i to udowadnia, że warto było tę inwestycję poczynić – dodaje Geblewicz.

Oficjalne otwarcie Teatru Polskiego zaplanowano na niedzielę, 6 sierpnia. Do końca wakacji na mieszkańców Szczecina czeka jeszcze wiele ciekawych wydarzeń, a wrzesień przyniesie kolejne premiery.